Sztuka jest czynnością ludzką, na tem zasadzającą się, iż ktoś świadomie, przy pomocy pewnych znaków zewnętrznych, komunikuje innym uczucia, przez się doznawane, a ci inni zarażają się temi uczuciami i przechodzą je sami.

– definicja sztuki zawarta w traktacie Co to jest sztuka? – Lew Tołstoj (1898)[1]

Lew Tołstoj, cytowany przez protagonistę (Juana) w momencie bankietowej epifanii[2], upatruje w kategorii piękna, która stanowi miarę aksjologicznie dodatnią oceny dzieła sztuki, grzeszną wręcz pokusę opowiedzenia się na „tak” za moralnie objętymi zakazem treściami. Piękno budzi namiętności, a co za tym idzie – zafałszowuje percepcję uwiedzioną zmysłowym odczuwaniem. Czy w takim razie, obierając za punkt odniesienia definicję sztuki autora Wojny i Pokoju, należałoby uznać dzieło Carlosa Reygadesa Post Tenebras Lux za niewartościowe? Co najwyżej przyjemne, bo podobające się? Czego bowiem nie można odmówić filmowi meksykańskiego reżysera – to na pewno estetycznie sycącej warstwy wizualnej. Według Tołstoja, już na czasy ówczesne dość wrogo ocenianego za konserwatywny stosunek do podtrzymywanych przez chrześcijaństwo binarności, […] nie każda sztuka jest dobra. Ocena jej zależy od tego, o ile ona pozostaje w zgodzie  z każdoczesnymi pojęciami ludzi na dobro i zło, a określenie tych pojęć zawiera w sobie zawsze religja – ogólnie mówiąc, świadomość religijna danego czasu.

Od kilku lat wśród krytyków filmowych coraz powszechniej zwraca się uwagę na niegdyś skromne zjawisko neomodernizmu. Określane również mianem Slow Cinema, czy też Contemporary Contemplative Cinema, stanowi ono wyraz buntu wobec nadmiaru, formalnego przepychu i dynamizmu, specyficznych dla współczesnego kina popularnego. Jak sugeruje jedna z nazw, zjawisko to odwołuje się do idei kina modernistycznego, by, jeśli nie wskrzesić ten nurt, to przynajmniej przenieść pewne jego elementy na grunt filmu współczesnego. Jak pisze Rafał Syska: „Tak powstała jedna z najbardziej dziś nośnych ścieżek filmu artystycznego – kino kontemplacji, refleksji, intensywnego oglądu zwykłych czynności, kino rezygnujące z elips czasowo-przestrzennych, a przede wszystkim starające się odzyskać utraconą w prędkości wartość czasu – wręcz zmaterializowanego i namacalnego, osiągniętego w rytmie obrazów wolniejszym od rytmu otaczającej nas współczesności.”1 Oprócz wspomnianych już kwestii formalnych, Slow Cinema charakteryzuje się posunięciami dedramatyzacyjnymi w warstwie fabularnej (takimi jak: pauzy, milczenie, dystans), co stanowi silny kontrast wobec klasycznie prowadzonej intrygi w kinie mainstreamowym.