Perwersyjne przyjemności: Litość [RECENZJA]
Morderstwo, krew spływająca po ścianie, płacz. I po tym wszystkim widzowie wychodzą z kina z szerokim uśmiechem. Litość Babisa Makridisa nie jest może dziełem wybitnym, ale z pewnością – oryginalnym (jeśli udamy, że nigdy nie widzieliśmy żadnego greckiego filmu) i… całkiem przyjemnym. Odnoszę zresztą wrażenie, że gdyby tylko twórcy dopracowali parę elementów, powstałby prawdziwy majstersztyk.
1 komentarz
2592 wyświetleń