To tylko koniec świata – to tylko nowy Dolan
Formalnie jest to znany już widzom Dolan, który bawi się kamerą, montażem i muzyką – wystarczy przywołać scenę retrospekcji z dzieciństwa głównego bohatera, którą oglądamy przy akompaniamencie wakacyjnego hitu “Dragostea Din Tei” grupy Ozone. Fabuła z kolei niepokojąco przypomina Toma: protagonista przyjeżdża na prowincję do obcej mu rodziny (w przypadku To tylko koniec świata jest to co prawda rodzina własna, ale w równym stopniu obca) i zostaje uwikłany w panujące pomiędzy jej członkami skomplikowane relacje.