Robin Hood: Początek, czyli jak powstała legenda

Ile powstało filmów o Robin Hoodzie? Słyszałam wielokrotnie, że produkcje o tej tematyce są do siebie zbyt podobne i przez to nic nowego nie oferują. Powielają tylko utarty schemat upadłego lorda, który staje się banitą. Otto Bathurst – reżyser nowego Robin Hooda – pokazuje nam w nieco inny sposób, jak powstała owa legenda.


Narrator w pierwszej minucie zaznacza, że sam nie wie, w jakim czasie rozgrywa się akcja. Chce także, by widzowie zapomnieli o tym, co już wiedzą. Była to dla mnie zapowiedź czegoś nowego. Czegoś, czego jeszcze nie widziałam.

Sam Robin (Taron Egerton) przedstawiony jest na początku filmu jako lord, któremu w głowie tylko dobra zabawa i kobiety, a w zasadzie jedna kobieta – Marion (Eve Hewson). Z biegiem czasu bohater się zmienia. Przeciętnie walczący młody lord staje się mistrzem posługiwania się łukiem. Co go tak odmienia? Sytuacja w jego rodzinnych stronach po tym, jak wraca z krucjaty, oraz jego mentor – Mały John (Jamie Foxx).

Nauczyciel Roba odgrywa tutaj ogromną rolę. Poprzez swój wpływ na główną postać staje się motorem napędowym całej akcji. Jego charakter jest bardzo dobrze zarysowany. Od pierwszych chwil swoim zachowaniem i stylem bycia zyskuje sympatię widza. Jest zdruzgotany wojną, ale pełen nadziei. John potrafi też mieć szalone pomysły. Jego wypowiedzi wywołują uśmiech na twarzy. Poświęca się całkowicie dla sprawy, o którą walczy.


Odwrotnie jest za to z szeryfem (Ben Mendelsohn). Przez większość filmu można tylko snuć przypuszczenia, jaki charakter ma antagonista. Niewiele okazuje emocji, za to jego otoczenie mówi samo za siebie. Wnętrza pomieszczeń, w których przebywa, są puste, a meble które się w nich znajdują nie wyglądają na tanie. Może to wskazywać na miłość do pieniądza i pustkę w sercu. Szeryf lubi zamykać się w swoim gabinecie, co wskazuje na niechęć do innych ludzi.

Podatki bywają uciążliwe… Przekonał się o tym gmin, którego doprowadziły one do skrajnej biedy (co moim zdaniem zostało wiarygodnie ukazane). Ludzie są zmuszeni do pracy i mieszkania w kopalni. Za drzwi służą im często szmaty rozwieszone na sznurku. Zupełnie inaczej żyją lordowie, których włości nie widzimy, ale wystarczy, że widzimy, jak się ubierają… Im więcej złota i połysku tym lepiej.

Pomimo iż nie jest powiedziane, w jakim czasie działa Robin w tym filmie, można by wnioskować po samej legendzie, że film powinien nas przenieść do XII-wiecznej Anglii. Kostiumy jednak na to nie wskazują. Bohaterowie ubierają się dosyć współcześnie. Sama skórzana kurtka Robina czy ubiór szeryfa odbiegają od tych znanych ze średniowiecza. Po ubiorze dobrze za to widać, kto jaki ma status: ludzie z gminu chodzą w pogniecionych i dziurawych strojach, za to szlachta zawsze jest elegancka.

Gdy mamy do czynienia ze złodziejem, mamy też do czynienia z ucieczkami i pościgami. Nie można im odmówić widowiskowości. Mimo iż głównym efektem, na jaki zdecydowali się twórcy, jest ogień, który wywołuje lawinę zniszczeń, to połączony z muzyką wzbudza obawę, że bohaterom się nie powiedzie.

Podsumowując – film nie wbija w fotel. Próbuje pokazać nam coś nowego, ale opowiedziana historia (szeryf, ubóstwo, Robin, walka o lepsze jutro) jest nam już zbyt dobrze znana. Przedstawiono ją na przykład w Robin Hood: Książę złodziei Kevina Reynolds’a czy Robin Hood: Faceci w Rajtuzach Mela Brooksa.

Justyna Turzyńska

Korekta: Anna Felskowska

Udostępnij przez: