„Fala” – O tym, jak w tydzień stworzyć nazistowską bojówkę
Gdybym stanęła przed wami i spytała: „Czy w Europie mogłoby ponownie powstać państwo o systemie autorytarnym?”, wszyscy odpowiedzieli by mi podobnie – „niemożliwe”. Jako mieszkańcy kontynentu naznaczonego dwiema wojnami światowymi w przeciągu jednego stulecia nosimy w sobie wspomnienia tych mrocznych czasów. W każdej szkole na świecie mówi się o tym, jakim okrucieństwem i antyludzkim aktem były wojny, które pochłonęły miliony żołnierzy każdego frontu, ludzi, którzy nie stali po żadnej stronie, kobiety i dzieci, młodych i w podeszłym wieku. W każdej szkole mówi się o tym, co doprowadziło do wojen, kto stał za wyniszczeniem tysięcy miast, wsi i miasteczek na całej kuli ziemskiej. Zatem, logicznie rzecz ujmując, wszyscy powinniśmy wiedzieć, do czego może doprowadzić autokracja. Czy aby na pewno? Tych, którzy są pewni, że ludzie nie popełniliby ponownie tego błędu, serdecznie zapraszam do obejrzenia filmu Fala w reżyserii Dennisa Gansela. Film w przekonujący sposób opowiada o tym, jak łatwo można manipulować, wydawałoby się, świadomymi jednostkami. Twórcy odwołują się przy tym do prawdziwego eksperymentu socjologicznego przeprowadzonego wiosną 1967 roku przez Rona Jonesa, nauczyciela historii w Cubberley High School w Palo Alto w Kalifornii.
Akcja filmu rozgrywa się w Niemczech – miejscu szczególnym dla historii europejskich autokracji. W ramach szkolnego projektu nauczyciel Rainer Wenger ma za zadanie przedstawić uczniom zalety płynące z demokracji, stawiając ją w opozycji do innych ruchów społecznych i systemów władzy. W wyniku rywalizacji z innym wykładowcą, przypada mu niechciany temat – autokracja – który musi przeanalizować w ciągu tygodnia. Jednakże już po kilkunastu minutach pierwszej lekcji dostrzega, że klasyczny model zajęć nie przyniesie oczekiwanych rezultatów – uczniowie są bowiem przekonani, że nikt w demokratycznych Niemczech nie uwierzy ponownie w autokrację, w rządy jednostki, które mogłyby doprowadzić do znanych nam skutków. Wenger wpada więc na pomysł pewnego eksperymentu społecznego – zamiast przedstawiać im autokrację, postanawia zastosować jej elementy na grupie. Tak powstaje tytułowa Fala.
Uczniowie nieświadomie stają się członkami nowej jednostki. Rainer ustala proste zasady, które nikomu nie wydają się czymś dziwnym: następuje powrót do klasycznego układu sali, który znamy ze szkolnych lat – dwie osoby, jedna ławka, trzy rzędy. Dodatkowo, uczestnicy mają zachowywać właściwą postawę w sali, siedzieć z wyprostowanymi plecami, odpowiadać w sposób krótki i skondensowany, po udzieleniu głosu i wstaniu z krzesła, a także zwracać się do wybranego w wyniku głosowania lidera grupy z należytym szacunkiem – per „Pan Wenger”. To zaledwie początek, jak się okaże, rewolucyjnych zmian organizujących funkcjonowanie klasy.
W dalszym toku zajęć kształtowanie Fali nabiera rozpędu. W pierwszej chwili uczniowie odbierają propozycje nauczyciela jako żart, jednak z każdą manipulacją chętniej zagłębiają się w eksperyment. Białe koszule, które odróżniają noszących je członków Fali od innych, eksponowanie symbolu, którym oznaczają „swoje” terytorium, czy wykonywanie charakterystycznego gestu pozdrowienia – te elementy sprawiają, że zaczynają czuć się znacznie bardziej zjednoczeni i silniejsi. Powstaje forum i strona internetowa poświęcona organizacji. Z czasem eksperyment zacznie docierać do uczniów niebiorących udziału w zajęciach i ich także pochłania. Wydawać by się mogło, że nic złego się nie dzieje – Rainer dostaje nawet pochwałę dyrekcji i ciche wsparcie projektu. Uczestnicy są zadowoleni ze swojej nowej przynależności, chwalą się nią nawet rodzicom. Co więc niebezpiecznego jest w Fali? Członkowie podświadomie traktują lepiej tych, którzy tworzą z nimi wspólnotę i zauważalnie odcinają się od tych nieubranych w białe koszule. Dochodzi do sytuacji, w której bez właściwego sygnału uczniowie nie mogą wejść do szkoły. Eksperyment zaczyna przybierać na sile, co jest zgodne z hasłem na stronie internetowej grupy: „Siła poprzez dyscyplinę, siła poprzez jedność”. Jednakże ta siła doprowadzi do śmiertelnego zagrożenia dla członków i najpewniej zakończenia kariery Rainera jako nauczyciela.
Pierwszym aspektem, który doprowadził do tragicznego końca jest fanatyzm. W każdej grupie może pojawić się ta jedna postać, która mimo tłumaczeń i wytknięcia tego, co złe, zechce uwierzyć w ideologię. W filmie Gansela tym bohaterem jest Tim – chłopak dotychczas traktowany jak szkolne popychadło. Fala dość szybko zaczyna go zajmować, stając się kwintesencją jego egzystencji. Tim jest gotowy zrobić wszystko, by ją ochronić, nawet jeśli efektem będzie śmiertelny strzał we „wroga”. Zawiodła także postawa samego nauczyciela. W obliczu władzy, jaką zdobył nad uczniami, utracił właściwy cel z oczu i nie zdążył odpowiednio zareagować w momencie, kiedy jego mały eksperyment zaczął przeradzać się w niebezpieczną organizację. Nie brał pod uwagę własnej nieomylności i to doprowadziło do końca jego kariery nauczyciela.
Dennis Gansel Falą nie odkrywa niczego na nowo. Nie obrazuje, jak Hitler omamił tysiące Niemców i doprowadził do wojny. Jego film stanowi pewnego rodzaju ostrzeżenie przed tym, że historia może zatoczyć koło. Nawet teraz, w XXI wieku, ludzie mogą zostać nieświadomie wykorzystani, wciągnięci w ruchy, których cele mogą się okazać destruktywne – pamiętajmy, że każde tsunami na początku było małą falą.
Spośród pojawiających się na ekranie aktorów warto szczególnie wyróżnić odtwórcę roli Tima. W trakcie produkcji nie miał jeszcze 20 lat, a mimo to zagrał swoją postać niezwykle dojrzale, ukazując nawet najdrobniejsze zawirowania w psychice bohatera. Także dobranie Jürgena Vogela do roli Rainera wydaje się trafionym pomysłem. Aktor pasuje do roli niewyróżniającego się niczym szczególnym nauczyciela. To właśnie między innymi dzięki grze wyżej wymienionych przedstawiona na ekranie historia ma tak mocny i przekonujący wydźwięk.
Należy też podkreślić to, jak film początkowo ukazuje pozytywną stronę Fali. Pozwalała odczuć członkom, że jest między nimi nić porozumienia, pewna nisza, do której wszyscy razem mogą należeć. Dzięki temu niektórzy inaczej spojrzeli na swoje cele i działania, rozpoczęli nowe znajomości, a nawet związki. Gdybym stanęła przed wami i spytała, czy chcielibyście stworzyć wspólnotę, to część z was mogłaby odpowiedzieć twierdząco. Jednakże właśnie w ten sposób może powstać autokracja. Nie opierała się ona na odgórnej władzy jednostki już w chwili, kiedy naziści czy faszyści stworzyli swoje organizacje. Przecież najpierw były to grupy, które zrzeszały równie niezadowolonych mieszkańców miast, wsi i miasteczek. To, co z nich później wyrosło, nazywamy dzisiaj tym, od czego wojna się zaczęła. Filmowa Fala zaczynała dokładnie tak samo. Jej członków połączyły podobne przemyślenia. Pozostali jednak nieświadomi tego, że są i będą manipulowani. Nawet w momencie, w którym ktoś wyraźnie pokazuje zagrożenie, jakim staje się Fala, członkowie nie chcą w to uwierzyć, wręcz nie akceptują tej możliwości. Przecież przyświecały im moralnie słuszne wartości, stowarzyszeni w eksperymencie nie mieli też złych intencji, więc jak do tego doszło, że ich grupa przeistoczyła się w niebezpieczny kolektyw? Fala przestrzega przed ślepą wiarą w liderów, jednocześnie uświadamiając, iż powinniśmy mieć własny rozum, który będzie poddawał w wątpliwości zamiary ludzi.
Patrycja Stępień
Korekta: Marcin Stasiak