Historia małżeńska, czyli życie po happy endzie
O byciu żoną nie wiem zbyt wiele, a jeszcze mniej wiadomo mi na temat bycia mężem. Od lat natomiast wysłuchuję wspaniałomyślnych porad kochanej babci – bardzo wcześnie została ona wdową i żyje raczej wspomnieniem wielkiej miłości, niż problemami, z jakimi na co dzień mierzą się pary. Chcąc nie chcąc traktuję więc jej wskazówki ze sporym dystansem. Z ogromną rezerwą podchodzę również do przemyśleń mojej mamy, dziadka czy ciotek – nikomu w mojej rodzinie nie udało się stworzyć relacji na tyle trwałej, by tylko śmierć mogła być dla niej zagrożeniem. Powodem ich rozstań były raczej sprawy zupełnie przyziemne, co przyznaję z pewnym rozczarowaniem.
Skoro więc na najbliższą rodzinę w tej kwestii liczyć nie mogę, a i wśród moich znajomych i przyjaciół nikomu do ślubu najwidoczniej się nie spieszy, postanowiłam poszukać prawdy o szczęśliwym małżeństwie w sztuce. Tytuł oscarowego filmu w reżyserii Noaha Baumbacha – Historia małżeńska – brzmiał obiecująco. Jednak muszę uprzedzić wszystkich, którzy chcieliby w tej opowieści szukać recepty na udany związek – tu jej nie znajdziecie.
Znajdziecie za to prawdę, dzięki której z innej perspektywy spojrzycie na rozwodników. Przykład relacji głównych bohaterów, Nicole i Charliego, udowadnia, że czasem rozstanie, choć bolesne, jest najlepszą decyzją, zaś skupienie się dla odmiany na własnych potrzebach –jedynym sposobem na osiągnięcie szczęścia. A o nie warto i trzeba walczyć.
Przywykliśmy do bajek, w których bohater lub bohaterka byli w stanie poświęcić wszystko dla drugiej osoby. Wyrastaliśmy w świadomości, że jedynie w ten sposób możemy udowodnić swoje głębokie uczucie, a każda dobra historia kończy się ślubem, po którym bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Historia małżeńska jest opowieścią o tym, co zdarza się w prawdziwym życiu po happy endzie. Gdy gasną napisy końcowe, czasem okazuje się, że miłość nie zawsze jest wieczna.
W rolach głównych oglądamy doskonałych Scarlett Johansson i Adama Drivera, którzy zasłużenie nominowani byli do tegorocznych Oscarów. Wspaniałą postać gotowej na wszystko prawniczki reprezentującej w sądzie Nicole zbudowała również Laura Dern, która zdobyła statuetkę w kategorii najlepszej aktorki drugoplanowej.
Obsada aktorska jest bez wątpienia jedną z najmocniejszych stron tego dzieła, lecz nie jedyną. Docenić należy również sam scenariusz i nadającą dramaturgii muzykę, za którą odpowiada Randy Newman.
Noah Baumbach stworzył film o parze, która decyduje się na rozstanie po dziesięciu latach wspólnego życia. Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw. Ten zabieg nie pozwala widzowi na jednoznaczną ocenę któregokolwiek z bohaterów i, mimo pełnego zaangażowania w historię, nie sposób obarczać winą żadnej ze stron. Możemy jedynie z zapartym tchem obserwować dwójkę ludzi wciągniętych w machinę zawiłości prawnych, którymi rządzi się proces rozwodowy. Nie próbujemy znajdować dla nich innego rozwiązania niż rozejście sięwiemy, że w tej walce nie będzie wygranych. Mamy tylko nadzieję, że bohaterowie nie będą podczas tego procesu cierpieli zbyt mocno.
Przykrych emocji jednak nie sposób uniknąć. Punktem kulminacyjnym opowieści jest jedna z kłótni, podczas której między parą dochodzi do bardzo bolesnej wymiany zdań. To moment, w którym utwierdzamy się w przekonaniu, że pozornie udane małżeństwo od lat zmagało się z kłopotami przeróżnej natury. Gdyby bohaterowie wcześniej poświęcili sobie nawzajem więcej uwagi, nauczyli się rozmawiać o problemach, zamiast tłumić negatywne emocje, ich zarzuty nie byłyby tak okrutne i przerażające. Na naprawę tej relacji jest już jednak za późno. Pozostaje tylko rozwiązanie kwestii opieki nad ich synem, który w obecnej sytuacji staje się pewnego rodzaju kartą przetargową.
Historia małżeńska jest opowieścią jakich dotychczas było wiele – jednak rzadziej w kinie, a częściej w realnym życiu. Będzie to prawdziwa uczta emocjonalna dla każdego, kto w sztuce szuka prawdy i pocieszenia. Lektura obowiązkowa zarówno dla par, jak i singli.
Julia Kuciara
Korekta: Joanna Dołęga