Co było pierwsze: kobieta czy Bridget?
Nazwanie filmu „kultowym” to, wbrew pozorom, nie taka prosta sprawa. Dlaczego? Dlatego, że aby móc określić dane dzieło tym terminem, trzeba wiedzieć, jakie kryteria powinno ono spełniać. I tu pojawia się problem.
Barbara Surmacz-Dobrowolska[1] w swoim tekście dla internetowego magazynu „ArtPapier” napisała, że „zjawisko kultu w kinie jest niewątpliwie jednym z najbardziej niedookreślonych i wymykających się wszelkim jednoznacznym kwalifikacjom”[2]. Potwierdzenie tej tezy znajdziemy również w artykule „Łyżką w ekran. Kultowe kino wczoraj i dziś”[3]. Na podstawie znalezionych przeze mnie informacji wnioskuję, że film kultowy to dzieło filmowe wyróżniające się wyjątkowym zaangażowaniem widza. W definicjach wielokrotnie podkreśla się, że właśnie on jest współtwórcą fenomenu kina kultowego. To widz odnajduje (lub nie) na ekranie „to coś”, co sprawia, że dane dzieło staje się dla niego czymś osobistym, ściśle związanym z własnymi doświadczeniami, preferencjami i emocjami.
Kino staje się kultowe w momencie, kiedy filmowa historia okazuje się być wyjątkowo ważna i trafia w czuły punkt ogromnej ilości odbiorców. Nierzadko są to tytuły towarzyszące później wielu pokoleniom. We wspominanym już przeze mnie tekście „Łyżką w ekran. Kultowe kino wczoraj i dziś”[4] mowa jest również o charakterystycznym zjawisku, jakim jest posługiwanie się cytatami z wybranego dzieła. Specjalista w dziedzinie kina kultowego Shade Rupe zdefiniował „kultowość” w następujący sposób: „[Kultowy film to – przyp. aut.] taki, który zawładnie czyimś umysłem, wyobraźnią i w jakiś sposób tego człowieka odmieni. Który sprawi, że publiczność będzie czuła się podekscytowana, będzie chciała połączyć się z tym światem na ekranie”[5].
Grzegorz Fortuna zauważył jednak, że pojęcie „kultowości” uległo rozmyciu, w związku z czym dla wielu „kultowe będą po prostu te filmy, do których lubią wracać”[6].
Pierwszym tytułem, jaki przyszedł mi na myśl, gdy w pamięci szukałam filmu, który odcisnął piętno na pokoleniu moich rodziców, ale i moim, był film Dziennik Bridget Jones[7]. Jest to brytyjska ekranizacja powieści o tym samym tytule, która doczekała się później jeszcze dwóch kontynuacji Bridget Jones: W pogoni za rozumem[8] oraz Bridget Jones 3[9].
Dziennik Bridget Jones to historia 32-letniej kobiety, która zaczyna prowadzić dziennik, mający pomóc odmienić jej życie. W jaki sposób? Główna bohaterka postanawia wkroczyć w nowy rok notując codzienne przygody, ale też zapisując swoją wagę, ilość wypalonych papierosów oraz wypitego alkoholu. Jej celem jest nie tylko pozbycie się nałogów i utrata wagi, ale również poznanie miłego, porządnego mężczyzny, który ocali ją od staropanieństwa („zegar biologiczny tyka!”[10]). Jak łatwo się domyślić, nie wszystko idzie po jej myśli, a jej losy ujmują widza i wywołują szeroki uśmiech na twarzy. Z pewnością za sukces filmu w dużej mierze odpowiada Renee Zellweger, grająca główną rolę, za którą nominowana była do szeregu nagród, w tym Oscara.
To było moje pierwsze skojarzenie. Ale czy ten tytuł spełnia odpowiednie kryteria, by można było określić go mianem „kultowego”?
Dziennik Bridget Jones to film, który kobiety oglądają w towarzystwie innych kobiet. Z mojego doświadczenia wynika, że to właśnie on jest najczęściej wybierany na „babskie wieczory”. Potwierdzają to również zestawienia przygotowane przez blogi[11] i magazyny internetowe[12]. Jest to też opowieść, do której z chęcią się wraca i zupełnie świadomie, po raz n-ty, ogląda perypetie niezbyt rozgarniętej trzydziestolatki. Więcej! W ten sposób wieczór spędzą nie tylko rówieśniczki głównej bohaterki. Seansowi powinien towarzyszyć jeszcze kieliszek wina (choć Bridget piła wódkę, w dodatku z gwintu) w akompaniamencie szlochu i piosenki All By Myself[13]. Dla widzek wybierających się na trzecią część serii o Bridget, były organizowane nawet specjalne imprezy. Poza możliwością obejrzenia filmu w gronie innych kobiet, kina organizowały przeróżne konkursy, spotkania z kosmetologami i degustacje deserów[14].
Kolejnym argumentem potwierdzającym „kultowość” Dziennika Bridget Jones jest cytowanie filmowych tekstów i motywów w kulturze i w różnych środowiskach. Sama w rozmowie z przyjaciółkami posługuję się powiedzeniem „I like you. Just as you are”[15], a doświadczając katastrofy kulinarnej wspominam niebieską zupę[16]. Z kolei moja ciotka, która przez całe życie była panną, wiele razy żaliła się, że kiedyś umrze, a wtedy znajdą ją i zjedzą owczarki niemieckie[17].
Wierzę też, że przed powstaniem filmu ludzie nosili ogromne, wyszczuplające majtki i brzydkie świąteczne swetry. Jednak jestem przekonana, że to postać Marca Darcy’ego (Colin Firth) sprawiła, że ludzie zaczęli chętniej je kupować.
Dziennik Bridget Jones utrwaliły też pewne mechanizmy, które głęboko zakorzeniły się w świadomości wielu pokoleń. I tu pojawia się pytanie „Co było pierwsze – kobieta czy Bridget?”. I nie zadaję go dlatego, że mam wątpliwości co do tożsamości płciowej naszej bohaterki, a dlatego, że posiada ona cały zestaw cech, które kojarzą się z kobiecością. Będzie to pewnego rodzaju, choć urocza, naiwność (dziewczyny, przyznajcie, że odnajdujecie ją także w sobie!). Na przykład wtedy, gdy bohaterka ledwo nawiązuje romans z szefem i natychmiast wizualizuje sobie ich ślub. Inną cechą będzie pewnego rodzaju życiowa, również urocza, nieporadność.
Bridget przeżywa szereg kompromitujących sytuacji – publiczne, fatalne wystąpienia, niebieski sznurek w zupie czy bieg w majtkach w panterkę środkiem ulicy (niech pierwsza rzuci kamieniem ta, której nie zdarzyła się podobna katastrofa). Wszystkie ważne dla siebie sytuacje, trzydziestolatka konsultuje z przyjaciółmi (czy to nie infantylne organizować spotkanie, na którym analizuje się komplement wypowiedziany przez jakiegoś kolegę z dziecięcych lat?). Wysłuchuje też ich płaczu w słuchawce, bo (tak jak ona) jej najbliższe koleżanki miały skłonność do spotykania chamów i arogantów. A tym, co wieńczy cały obrazek, są postanowienia noworoczne bohaterki, czyli: schudnąć, rzucić nałogi i szczęśliwie zakochać się w „odpowiednim” mężczyźnie. I choć wymienione przeze mnie cechy i okoliczności nie są zarezerwowane dla kobiet, to zdaje się, że to właśnie nam najłatwiej było się z Bridget utożsamić.
Julia Kuciara
Korekta: Klaudia Dzierugo
[1] Kulturoznawca, filmoznawca, plastyk.
[2] Barbara Surmacz-Dobrowolska, Kino kultu wczoraj i dziś, http://artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=60&artykul=1349 (dostęp 3.07.2020).
[3] Grzegorz Fortuna Jr, Łyżką w ekran. Kultowe kino wczoraj i dziś, http://ekrany.org.pl/kino_wspolczesne/lyzka-w-ekran-kino-kultowe-wczoraj-i-dzis/ (dostęp 3.07.2020).
[4] Tamże.
[5] Dawid Rydzek, Kultowy, czyli jaki?, https://naekranie.pl/artykuly/kultowy-czyli-jaki (dostęp: 15.05.2019).[uaktualnij dostęp]
[6] Grzegorz Fortuna Jr, dz. cyt.
[7] Film w reżyserii Sharon Maguire z 2001 roku (na postawie powieści Helen Fielding).
[8] Film w reżyserii Beeban Kidron z 2003 roku (na postawie powieści Helen Fielding).
[9] Film w reżyserii Sharon Maguire z 2016 roku.
[10] Ten tekst pojawiał się w filmie wiele razy, gdy jej rodzina i znajomi pytali, czy jest w jakimś związku i kiedy będzie miała dziecko.
[11] Filmy na babski wieczór http://melancholicsloth.blogspot.com/2016/09/filmy-na-babski-wieczor.html (dostęp 3.07.2020).
Monika Pryśko, Filmy dla kobiet. 10 najlepszych filmów na babski wieczór, https://www.tekstualna.pl/filmy-dla-kobiet/ (dostęp 3.07.2020).
[12] Michalina Reda, Najlepsze filmy na babski wieczór. Sprawdźcie nasze propozycje https://naekranie.pl/artykuly/najlepsze-filmy-na-babski-wieczor-sprawdzcie-nasze-propozycje/4 (dostęp 3.07.2020).
Paulina Leszczyńska, Trzy po trzy #15: najlepsze filmy na babski wieczór, https://www.gloskultury.pl/trzy-po-trzy-15-najlepsze-filmy-na-babski-wieczor/ (dostęp 3.07.2020).
[13] Autorstwa Celine Dion.
[14] Maciej Olejnik, Babski wieczór z Bridget Jones, http://elka.pl/content/view/81337/80/(dostęp 3.07.2020). Iwona Krasicka, Babski wieczór z Bridget Jones, http://miedziowe.pl/content/view/80655/189/ (dostęp 3.07.2020).
[15] [Potrzebne tłumaczenie. Można użyć tłumaczenia własnego.]
[16] Bridget w jednej ze scen postanowiła przygotować kolację. Niestety gotując zupę szparagową warzywa związała niebieskim sznurkiem, który puścił kolor.
[17] Bridget w jednej ze scen wyobraziła sobie, że umiera w samotności, a jej ciało znajdują właśnie owczarki niemieckie.