Marylin Manson

Marilyn Manson – Dead to the world – turpistyczne show


Brian Warner, znany wszystkim lepiej jako Marilyn Manson, to współczesny enfant terrible. Postać przez jednych przesadnie ubóstwiana, przez innych bezrefleksyjnie nienawidzona, jest niebywale ciekawym fenomenem muzycznym, ale także społecznym i kulturowym. Skupia w sobie przeciwieństwa – mainstream, alternatywę, kicz, kulturę wyższą, ekspozycję siły, manifest bezradności. Jest to z resztą celowym zamierzeniem, co komunikuje sam pseudonim sceniczny artysty.

Sometimes Marilyn, sometimes Manson (tłum. czasami Marilyn, czasami Manson)

mówi o sobie w jednym z wywiadów, w niniejszym artykule skupimy się na etapie jego twórczości kiedy zdecydowanie był bardziej Mansonem, aniżeli Marilyn. Krytyka publiczna uczyniła z niego w latach 90 swojego kozła ofiarnego, oskarżając go o demoralizowanie młodzieży. Jego twórczość rzeczywiście nie nadaje się dla młodzieży, ale nie ze względu na jej rzekomo demoralizujący charakter, lecz dlatego, że wymaga ona od odbiorcy zaangażowania, dogłębnej analizy symbolicznej i znajomości kodów kulturowych.

Wydany w 1998 roku VHS Dead to the wolrd jest rejestracją filmową z okresu trasy koncertowej promującej płytę Antichrist Superstar. Nagranie numer 3, trwające niespełna 6 minut będzie tutaj głównym przedmiotem badawczym. Na początku nagrania widzimy ujęcia zza kulis, gdzie skład zespołu przebrany w nazistowskie mundury demoluje pokój. Sam Manson nosi gorset, damskie majtki oraz podarte pończochy i w takim stroju oddaje mocz na podłogę. Następnie mężczyźni wychodzą na scenę, wokalista wkładając niesamowitą energię emocjonalną w swój występ deformuje swoje ciało w spazmach, na jego twarzy widzimy grymas cierpienia. Kulminację wydarzenia scenicznego stanowi moment, w którym artysta samookalecza się fragmentem wcześniej rozbitej butelki.

W widzu rodzi się pytanie:

Skąd takie prowokacyjne i daleko kontrowersyjne zachowanie?

Aby je dobrze zrozumieć będziemy musieli operować pojęciem turpizmu, czyli zamierzonej brzydoty. Słownik języka polskiego definiuje owo zjawisko następująco:

Nurt w literaturze i sztuce, wyrażający się w szczególnym zainteresowaniu przedmiotami i zjawiskami nieestetycznymi.

Pozwolę sobie przywołać cytat z książki poświęconej tematyce kultury (Monika bokiniec i in. Spotkania z kulturą): Brzydocie przyznano walor silnego oddziaływania na widza i większej autentyczności w przekazywaniu prawdy o zmieniającym się świecie. […] XX-wieczna historia ostatecznie uprawomocniła brzydotę jako kategorię estetyczną najbardziej adekwatną do wyrażania ludzkich przeżyć, Brzydotę przestano wartościować negatywnie, stała się narzędziem społecznej krytyki i równoprawnym elementem współczesności. Zdominowała piękno, które nie było już główną normą, a jego kanony zaczęto kojarzyć z kiczem.

Marilyn Manson – ciało

Manson czyni ze swojego ciała popkulturową kukiełkę, szydzi z wizerunku kreowanego przez mainstreamowe gwiazdy. Staje się żywą karykaturą popowych kanonów estetycznych. Pokazuje jak brzydki staje się człowiek bezmyślnie dążący do osiągnięcia idealnego wizerunku.

Stąd też majtki, gorset oraz pończochy – symbole pornograficznego seksu i tandetnego piękna promowanego przez media. Połączenie tych elementów z ciężką muzyką metalową, daje całemu wydarzeniu wydźwięk jednoznacznie groteskowy. Rozmazany makijaż na twarzy demonstruje mistyfikacyjny charakter postmodernistycznych społeczeństw i teatralność ludzkich zachowań. Manson krytykuje w ten sposób kulturowy model zarówno kobiecości, jak i męskości. Feminizuje własny wygląd, przy jednocześnie przesadnie agresywnym zachowaniu – kolejny aspekt jego figury, w którym posługuje się groteską, zacierając przy tym semantyczne granice płci.

Następnie należy przeanalizować samo zachowanie muzyka, jest ono wulgarne, porywcze, wręcz dzikie. Manson rozcina sobie skórę kawałkiem szkła, tarza się w konwulsjach po scenie i pluje na widownię. Eksponuje w ten sposób kondycję człowieka stojącego u progu nowego tysiąclecia i jak nietrudno zauważyć jest to kondycja agonalna. Zawód społecznymi aksjomatami połączony z indywidualnym doświadczeniem samotności egzystencji antycypują kolaż pesymizmu i nihilizmu (skądinąd nie są to pojęcia równoznaczne, które możnaby stosować synonimicznie). Fenomen ten jest stosunkowo podobny do zmian w społecznej świadomości na przełomie fin de siècle, która przejawiała się chociażby w szerokopojmowanym nurcie dekadentyzmu, jednakże zyskuje na intensywności – rezygnacja przeradza się w furię, smutek w rozpacz. Uczucie braku kontroli nad gwałtownie rozwijającą się rzeczywistością, rodzi gniew, który inkarnuje się w autodestrukcję. Gniew, który jest projektowany przez jednostkę na samej sobie, w nieświadomym manifeście duchowego marazmu i uczuciu destabilizacji własnej tożsamości w świecie.

Marylin MansonMuzyk i artysta

Treść nagrania można zakwalifikować jako występ muzyczny połączony z performansem, jednak technika odbiega znacząco od standardowych technik rejestracji tego typu wydarzeń. Dynamiczne poruszenia kamery, jakość nagrywania kamerą VHS – przypominająca glitch art – są (świadomymi bądź nie) środkami artystycznymi, wywołującymi konkretne doznanie estetyczne u widza. Warstwa wizualna potęguje wrażenie destrukcji jaka odbywa się na ekranie. Zatem połączenie treści z tak niezwykłą formą mogą nadać nagraniom Dead to the world rangę filmu transgresyjnego.

Niniejsza analiza tyczy się naprawdę niewielkiego elementu twórczości Mansona, całokształt bowiem jest zjawiskiem zbyt złożonym i niejednorodnym, aby przeanalizować w jednym tekście. Jak widać jego twórczość wybiega swoim obrębem poza działania muzyczne, obejmuje ona także twórczość malarską, a także dziedzinę performansu. Na zakończenie pozostaje mi przywołać cytat samego Mansona: I consider myself as an artist more than musician (tłum.”określam siebie bardziej jako artystę aniżeli muzyka”)

Mateusz Prometeusz

Udostępnij przez: