Ciężar korony – Falstaff (Chimes at Midnight)

Welles i Szekspir

Orson Welles to twórca, którego nie trzeba przedstawiać. Jednakże hollywoodzka kariera autora słynnego Obywatela Kane’a z 1941 roku, dzieła uznawanego dziś przez wielu ludzi ze środowiska filmowego za najwybitniejszy film w historii kina, nie była usłana różami. Welles przez niemal 20 lat swojej działalności w Stanach Zjednoczonych toczył ciągle konflikty z dużymi studiami, notorycznie ingerującymi w jego swobodę twórczą. Po ukończeniu Wspaniałości Ambersonów w 1942 roku, studio RKO, bez zgody reżysera, kazało skrócić film o 50 minut i całkowicie zmienić zakończenie. Welles nigdy nie zaakceptował nowej wersji dzieła. Damę z Szanghaju z 1947 roku również spotkały drastyczne cięcia produkcyjne. Czara goryczy przelała się przy Dotyku zła z 1958 roku, kiedy zaraz po ukończeniu filmu, studio Universal zwolniło Wellesa i nie pozwoliło mu pracować przy postprodukcji (pierwotna wersja tegoż filmu miała premierę dopiero wiele lat później, zdobywając światowe uznanie). Twórca postanowił wtedy opuścić Amerykę i kontynuować karierę w Europie. Finansowany przez różne państwa, zaczął osiągać kolejne sukcesy, czego największym dowodem pozostaje nakręcony w 1965 roku Falstaff (innym tytułem filmu jest Chimes at Midnight). 

Fabuła tego filmu skupia się wokół przyjaźni sir Johna Falstaffa i młodego Henryka V, przyszłego króla Anglii. Mimo królewskiego dziedzictwa i groźby zbliżającej się wojny, młody książę woli spędzać czas z podstarzałym kompanem, wspólnie upijając się oraz bratając z ówczesnym pospólstwem. Jednak z czasem zaczyna odczuwać ciążące nad nim przeznaczenie, które rozdzieli dwójkę przyjaciół. 

Falstaff to fikcyjna postać stworzona przez Williama Shakespeare’a, pojawiająca się w jego sztuce Wesołe kumoszki z Windsoru z 1602 roku oraz w dwóch częściach kronik Henryka IV z około 1596 roku. Przedstawiany jest tam jako rubaszny starszy pan, pełen humoru, nie znający umiarkowania w jedzeniu i piciu, tchórzliwy i kłamliwy, idealizujący swój własny wizerunek. Cieszy się on specjalnymi względami z uwagi na przyjaźń z młodym Henrykiem V, do czasu aż ten po śmierci ojca Henryka IV zasiada na tronie. Choć Falstaff jest postacią drugoplanową, Welles tak poprzeplatał ze sobą różne fragmenty kronik, by w filmie pełnił on funkcję głównego bohatera (Falstaff bywa określany jako najlepsza adaptacja angielskiego dramaturga, nie będąca stricte jego adaptacją). Reżyser sam wcielił się w bohatera, potwierdzając swój kunszt aktorski, równy reżyserskiemu. Idealnie oddaje on wszystkie powyżej wymienione cechy bohatera oraz sprawia, że widz na przemian czuje do niego sympatię i zażenowanie. Również świetnie wypadł Keith Baxter jako Henryk V, grający tu najważniejszą rolę w swojej karierze. Jego postać przechodzi od porywczego zawadiaki po wzniosły, stonowany portret nowego władcy. W rolę Henryka IV wcielił się John Gielgud, ukazując posągową postać króla, nad którym wisi widmo nadchodzącej śmierci. 

 

Bitwa pod Shrewsburry

Falstaff nie był pierwszą adaptacją kinową Shakespeare’a w wykonaniu Wellesa (w 1948 roku zekranizował Makbeta, a w 1951 roku Othello), lecz pierwszą, nad którą miał całkowitą autorską kontrolę. Dzięki temu można w pełni podziwiać reżyserską innowacyjność twórcy. Najbardziej widać to w sekwencji bitwy pod Shrewsburry. Wzięło w niej udział 180 statystów, ale Welles tak używał techniki montażowej, by sprawiali oni wrażenie tysięcznej armii. Wszystkie sceny batalistyczne zostały nakręcone w długich ujęciach, lecz w postprodukcji reżyser je pociął i zmieszał, nie tylko podnosząc dzięki temu dramaturgię, ale również uzyskując efekt wojennego chaosu, w którym sami żołnierze aż do śmierci niezbyt orientują się, jak przebiega starcie. W 1965 roku nowatorskość sekwencji bardzo podzieliła publikę i krytykę, a dziś uznaje się ją za jedną z najlepszych potyczek batalistycznych w historii kina, mimo że trwa ona zaledwie 6 minut (bitwę kręcono 10 dni, a sam montaż zajął 6 tygodni). By podkreślić chaos toczonej wojny, operator użył ręcznych kamery i szerokokątnych obiektywów, ujęcia w spowolnionym i przyspieszonym tempie, a także statyczne oraz w ciągłym ruchu. Połączenie poprzedzających bitwę, podniosłych przemów wodzów, humoru, chaosu starć oraz widoku rycerzy, którzy ledwo poruszają się w ogromnych zbrojach lub zwisają na drzewach, dało groteskowy efekt wojennego bezsensu. Antywojenny wydźwięk uosabia również sama postać Falstaffa. Bohater przechwalający się wojenny osiągnięciami, posturą górujący nad resztą armii (co uwypukla jego zbroja, w której przypomina na polu bitwy kroczącego olbrzyma) w czasie starć chowa się po krzakach i za drzewami, by tylko nie narazić życia. 

Wizualnie i językowe funkcje dzieła

Ważnym elementem jest również język, którym posługują się bohaterowie. Tu także doszło do różnorodnych kombinacji Wellesa, który zmieszał poetycki język z kronik w różnych konfiguracjach. Bohaterowie rozmawiają ze sobą mieszanką poezji oraz języka staroangielskiego. Sam sposób wypowiadania się postaci pełni również istotną funkcję wizualną dzieła, co widać najbardziej w postaci Henryka IV. We wszystkich swoich scenach wygłasza on długie monologi, kierując swoje usta do pustej przestrzeni lub ścian, przez co zdaje się zawsze mówić sam do siebie. Równocześnie jego postać ukazywana jest w przepastnych, opustoszałych salach majestatycznego zamku, spowitych w ekspresjonistycznych cieniach i bieli. W ten sposób reżyser podkreśla samotność króla, dla którego korona była przekleństwem; przyniosła bowiem ze sobą odosobnienie, pustkę i zmierzanie ku śmierci. Te cechy przejmie również po koronacji Henryk V. Najlepiej widać to w jego konfrontacji z Falstaffem. Kamera ukazuje nowego króla od dołu, a głównego bohatera od góry, pokazując, że między dwojgiem kompanów wytworzyła się przepaść, której nie da się zlikwidować. We wcześniejszych momentach filmu sceny w monumentalnym, opustoszałym zamku kontrastowały wymownie ze scenami w niskiej, przepełnionej ludźmi i wilgocią tawerną, gdzie Falstaff i Henryk V oddawali się zabawie. 

Falstaff (Chimes at Midnight) odczytywać można na różne sposoby. To zarówno piękne połączenie słynnego angielskiego dramaturga z kinem, wręcz egzystencjalna opowieść o władzy, która osamotnia, zniewala i konfrontuje jej posiadacza z nieubłagalnym dążeniem do śmierci, historia o zdradzonej przyjaźni (to, co Welles chciał przede wszystkim przedstawić), dzieło antywojenne czy rubaszna komedia. Słynny krytyk filmowy Roger Ebert odczytywał nawet film jako osobistą spowiedź Wellesa, który w postaci głównego bohatera widział siebie, toczącego tragikomiczne konflikty z filmowymi producentami. Dzieło jednego z najważniejszych twórców w historii kina jest jednak w Polsce, w porównaniu z takimi filmami jak Obywatel Kane czy Dotyk zła, niemal całkowicie nieznane. Tym bardziej warto zwrócić na nie uwagę, gdyż to przejmujący i piękny obraz, w niczym nieustępujący najważniejszym osiągnięciom Orsona Wellesa.

Łukasz Broda

Korekta: Jakub Macierzanka

Udostępnij przez: