Na frasunek dobry trunek – porównanie filmów „Jestem zły” (2000) i „Arizona” (1997)

W filmie pod tytułem Jestem zły (2000) Grzegorz Pacek ukazał dzieci mieszkające w warszawskiej dzielnicy Praga Północ, które dorastają w dysfunkcyjnych rodzinach. Ewa Borzęcka w swoim dokumencie pod tytułem Arizona (1997) również skupiła się na wypaczonym środowisku. Jednak reżyserka przestawiła odmienną grupę społeczną, zamieszkującą inny teren niż bohaterowie filmu Packa. Ukazała ona byłych pracowników Państwowego Gospodarstwa Rolnego, którzy nie są wstanie poradzić sobie z wiejskimi realiami po upadku zakładu i zatapiają swój marazm w winie. Warto podkreślić, że obrazy są również przykładami odmiennych rodzajów dokumentów. Wynika to między innymi z zastosowania przez twórców różnych chwytów formalnych.

Obraz Grzegorza Packa trudno jednoznacznie zaklasyfikować do  konkretnej kategorii filmu. Natomiast warto podkreślić, że Jestem zły spełnia wymogi konwencji cinéma vérité gdyż reżyser zachęcił dzieci do szczerych wypowiedzi. Obecność kamery była powszechnym elementem rejestrowanej przez Packa rzeczywistości. Sprzęt filmowy poniekąd skłonił dzieciaki do działania, a jego obecność spotęgowała wrażenie autentyczności obrazu. Jednak sportretowani dziewczynka i chłopcy, którzy zaczęli obsługiwać urzędzie służące do rejestracji obrazu,  nie byli w stanie zapanować nad warstwą techniczną produkcji. Trzęsąca się kamera, prześwietlone czy też niedoświetlone zdjęcia, brak ostrości, zdeformowany obraz i niekonwencjonalne punkty widzenia były powszechnymi zabiegami zastosowanymi przez dzieci. Pacek umiejętnie wykorzystał niedoskonałość zdjęć i uczynił je atutem filmu, tworząc oryginalną kreację optyczną. Dodatkowo zdecydował się na zastosowanie filtra o nazwie „rybie oko”, który zniekształcił rzeczywistość. Można by więc stwierdzić, że Jestem zły jest hybrydą dokumentu interakcyjnego (zgodnie z jego estetyką postulowaną obecność kamery i ekipy jest naturalną częścią rzeczywistości i potęguje akt spowiedzi) oraz dokumentu kreacyjnego (który korzysta ze wszystkich dostępnych środków wyrazu filmowego nawet tych, pozornie, zarezerwowanych tylko dla kina fikcjonalnego).

W przeciwieństwie do filmu Packa Arizona jest wzorowym przykładem dokumentu interakcyjnego. Ewa Borzęcka w swoim filmie skupiła się na subiektywnych relacjach ludzi, ich wrażeniach, wspomnieniach i poglądach. Warto zwrócić uwagę, że kamera skłoniła bohaterów produkcji do powiedzenia prawdy. Zgodnie z założeniami pionierów dokumentu interakcyjnego: prawda występuje tam, gdzie są ludzie, których kamera zmusiła do absolutnej szczerości, do wyspowiadania się z najbardziej osobistych przeżyć. To właśnie w obecności sprzętu filmowego starsza kobieta powiedziała o czymś, o czym nie mówiła do tej pory nikomu. Staruszka  oznajmiła, że po powrocie z obozu koncentracyjnego była tak głodna, że zjadła własnego psa. Reżyserka Arizony, w przeciwieństwie do dzieci-operatorów filmu Jestem zły, panowała nad aspektem technicznym produkcji. Autorka dokumentu zastosowała różnorodne plany i panoramy horyzontalne, a obraz obdarzyła nieodpowiadającym jego treści asynchronicznym dźwiękiem. Ponadto Borzęcka posłużyła się również montażem synchronicznym, dzięki któremu w sposób pośredni skonfrontowała ze sobą wypowiedzi dwóch osób.

Godnym uwagi jest fakt, że autorzy obu filmów nadali symboliczne znaczenie ostatnim ujęciom swoich obrazów. Grzegorz Pacek na końcu swojego dokumentu umieścił sekwencję przedstawiającą dzieci biegnące w dal. W ten sposób reżyser odniósł się do finału 400 batów (1959). Być może Pacek chciał w metaforyczny sposób podkreślić trud dorastania w niesprzyjających warunkach. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w sekwencji poprzedzającej ostatnie ujęcie Jestem zły, dzieci opowiadają o swoich planach na przyszłość. Zabieg ten jest analogiczny do metody zastosowanej w nowofalowym obrazie François Truffaut. Antoine Doinel przed ucieczką z zakładu poprawczego, po raz pierwszy miał bowiem szansę, aby poinformować drugą osobę o swoich uczuciach. Reżyserzy obu filmów (dokumentu i francuskiego filmu fabularnego) zastosowali otwarte zakończenie, aby pozostawić widzom szerokie pole do interpretacji.

Ewa Borzęcka również nadała metaforyczne znaczenie ostatniemu ujęciu Arizony. Dokumentalistka przedstawiła w nim klacz o imieniu Baśka, która nie może samodzielnie podnieść się z ziemi. Warto podkreślić, że sekwencje ukazujące to zwierzę kilkukrotnie powtarzają się w filmie. Umieszczenie zdjęcia przestawiającego Baśkę na końcu filmu  stało się podkreśleniem metaforycznego znaczenia figury konia. Stworzenie jest symbolem byłych pracowników Państwowego Gospodarstwa Rolnego. Reżyserka celowo uczyniła klacz personifikacją społeczności wiejskiej. Zgodnie z ludowymi wierzeniami to właśnie wierzchowiec jest zwierzęciem najbliższym człowiekowi, dlatego rumakowi przypisuje się cechy typowe dla człowieka. Borzęcka sprawiła, że zwierzęcy bohater filmu stał się  dopełnieniem swojego ludzkiego odpowiednika. Upadek Baśki i jej niemożność podniesienia się obrazują bezradność mieszkańców wsi, którzy nie umieli poradzić sobie z codziennością po upadku zakładu.

Twórcy obu dokumentów, posługując się innymi rozwiązaniami technicznymi, zobrazowali smutną refleksję na temat społeczeństwa. Pacek w pierwszej sekwencji swojego filmu przedstawił materiał instruktażowy mający przygotować dzieci do obsługi kamery. Uwydatnienie tego zabiegu oraz chaotyczne zdjęcia wykonane przez młodzież sprawiły, że obraz Jestem zły staje się dziełem samoświadomym. Natomiast Ewa Borzęcka kontrolowała warstwę techniczną swojego dzieła, w efekcie czego dokument nie ukazał warsztatu twórców i nie obnażył siebie jako medium. Dwoje reżyserów uczyniło ostatnie ujęcia swoich filmów metaforami, które nie tylko podsumowały obie produkcje, lecz także dały widzowi możliwość na mnożenie interpretacji.

Joanna Boińska
Korekta: Klaudia Dzierugo

Udostępnij przez: