Cinerama - Horror w wesołych bagniskach

Skandalicznie wesoły horror Andrzeja Barańskiego

Młody Jan Frycz w roli tajemniczego, zniewieściałego przybysza na przedwojennym polskim dworze, samobójstwa, tajemnice, pijaństwo, kokaina i wściekły pies – to wszystko filmie z 1995 roku w reżyserii Andrzeja Barańskiego. Już sam przewrotny tytuł: Horror w Wesołych Bagniskach sygnalizuje, że będziemy mieli do czynienia nie tyle z horrorem, ile z groteską.

Pomysł na historię oraz nietypowy sposób jej opowiedzenia powstał jednak znacznie wcześniej, bo w okresie międzywojennym. W 1934 roku na łamach Gazety Polskiej ukazywała się (w odcinkach) powieść Michała Chromańskiego: „Skandal w Wesołych Bagniskach”. Chromański znany był już wówczas dzięki bardzo dobrze przyjętej powieści Zazdrość i medycyna, która ukazała się dwa lata wcześniej. Akcja Skandalu… rozgrywa się w latach 20. w zaniedbanym polskim dworze na Kresach Wschodnich. Pewnego dnia przybywa do niego przyjaciel dziedzica – młody, samotny i nieco zniewieściały Jerzy Wawicki. W niedługim czasie orientuje się, że nie zaproszono go do Wesołych Bagnisk (bo tak nazywała się wieś) w pokojowych zamiarach. Dwa lata wcześniej, niedługo po jego poprzedniej wizycie, zmarła bowiem żona dziedzica – Agnieszka. Jej pogrążony w żałobie i nieustannie będący w pijackim rauszu mąż uważa, że Wawicki ma z tym wiele wspólnego. Naturalnie Skandal… nie uniknął porównań do udanego debiutu autora i – niestety – wypadł negatywnie. Zawierał jednak niespotykaną nigdzie indziej (a charakterystyczną dla Chromańskiego) aurę sensacji i niesamowitości połączoną z elementami komediowymi. Polski pisarz dbał również o rozbudowany psychologizm postaci, co złośliwie skomentował krytyk literacki Ignacy Fik: w artykule Literatura chromaniaków stwierdził, że powieści psychologiczne tworzą „psychicznie chorzy, degeneraci, narkomani, homoseksualiści, którzy zatrzymali się w fazie życia płciowego” (do owych degeneratów zaliczył również Gombrowicza, Witkacego i Schulza). Nie wiadomo, czy Fikowi udało się zdiagnozować samego Chromańskiego, ale z pewnością trafnie scharakteryzował postaci występujące w jego powieściach. W Skandalu w Wesołych Bagniskach mamy do czynienia zarówno z degeneratami, jak i narkomanami i homoseksualistami – wystarczy wspomnieć bolszewickiego komisarza Izmajłowa, który skupia w sobie wszystkie wymienione cechy. Poza tym degeneratem z pewnością jest także dziedzic Apolinary, a homoseksualistą – Wawicki.

Cinerama - Horror w wesołych bagniskachNie bez powodu poświęcam tyle miejsca na opis samej powieści: Horror w Wesołych Bagniskach Andrzeja Barańskiego jest bowiem wierną jej adaptacją, nie tylko w treści, ale także w specyficznym klimacie. Parujące bagniska, jesienny krajobraz, zaniedbany budynek dworu, puste wnętrza – wszystko to wprowadza atmosferę powolnego rozkładu i marazmu, którą Chromański tworzył również na kartach Skandalu…. Z kolei niespokojne spojrzenia, niedomówienia, upiorny wzrok starej teściowej (w tej roli Nina Andrycz) i niepokojąca muzyka budują grozę i napięcie. Ale to przecież żaden horror! Co chwilę stykamy się z elementem komicznym, błazenadą, bzdurą: pijany w sztok Apolinary (Krzysztof Kowalewski) biega ociężale po ogrodzie w pstrokatym szlafroku i wymachuje rewolwerem; Wawicki (Jan Frycz) tonem rozkapryszonego dziecka stwierdza, że nie lubi kobiet, w innej scenie ucieka przez las, rozpaczliwie próbując zachować resztki fasonu (jest przecież eleganckim panem). Jednak specyfikę przewrotnego humoru, który przeniesiony został z powieści na ekran, najlepiej wyraża pies dziedzica: określane „wściekłym” czarne zwierzę, które w szalonym tempie pędzi za Wawickim przez drewnianą kładkę (odgłos jego uderzających o podłoże łap przypomina tętent końskich kopyt (!)), to nic innego, jak niewielkich rozmiarów… pudel. Wściekły, czarny pudel!

Odtworzenie literatury na ekranie ułatwiła sama struktura powieści. Mogłoby się wydawać, że obecne w filmie retrospekcje, które nakładają się na teraźniejszość, to twórcza praca reżysera i montażysty. Okazuje się jednak, że ów montaż wykonał sześćdziesiąt lat wcześniej sam Chromański: w Skandalu… teraźniejszość płynnie przechodzi we „wstawki” z przeszłości i vice versa. Innymi słowy – pisarz myślał w sposób „filmowy”, a Barański chętnie z tego skorzystał.

Horror w Wesołych Bagniskach to dobre kino, o czym świadczy chociażby wspaniała obsada aktorska: oprócz Jana Frycza, Krzysztofa Kowalewskiego i Niny Andrycz zobaczymy w nim Krystynę Feldman i Joannę Szczepkowską. Notabene znakomity w swojej roli Jak Frycz nie po raz pierwszy i ostatni zagrał geja: wcześniej w podobnej kreacji pojawił się w Pożegnaniu jesieni (1990), a parę lat później w Egoistach (2000) (oba filmy w reżyserii Mariusza Trelińskiego). Wracając jednak do Horroru…: łączenie na ekranie sprzecznych konwencji jest zadaniem karkołomnym i niewdzięcznym. Barańskiemu się udało, przede wszystkim dlatego, że więcej tu komizmu niż jakiejkolwiek grozy. A śmiać się – każdy lubi.

Anna Felskowska

Udostępnij przez: