Z jednej strony to cenny pokaz sztuki performance’u, z pozoru jednej z nowszych (oczywiście ta „nowość” jest dyskusyjna, raczej chodzi o to, że te aktywności istnieją wciąż poza kanonem, bo generacyjnie to dość stara sztuka). Podobnie jak w filmie Jesteś bogiem „skanonizowano” fragment kultury popularnej, awansując ją do kultury wysokiej gestem zaproszenia, błogosławieństwa i wyposażenia w artystowską aurę. Film jako mistrz ceremonii chrzczący „dzikiego” adepta. To cenne, choć nie wiadomo na ile trwałe, bo i sam performance, choćby go nie wiadomo jak nobilitować, jest nietrwały. Wynika to z jego natury, co zresztą podkreślono w dialogach.