Dzisiejszy Homo Popcornicus jest rozpieszczony. W kinach serwuje mu się starannie przygotowane filmowe dania, które są uciechą zarówno dla jego oczu, uszu jak i czasem dla pozostałych zmysłów (w przypadku gdy chodzi na filmy 5, 10 czy 15D). Nie zawsze jednak więcej i staranniej oznacza lepiej. I tak jak w prawdziwym życiu czasem nachodzi nas potrzeba zjedzenia soczystego kebaba z jakiejś obskurnej przydrożnej budki, tak czasem potrzebujemy czegoś prostego i dosadnego, pozwalającego zanurzyć się bez zbędnych ceregieli w świecie stworzonym przez filmowców. Odpowiedzią na ten głód mogą być filmy typu found footage.