Jest wiele rzeczy, które składają się na udany filmowy festiwal, bez dobrego repertuaru jednak ani rusz. Tegoroczna, odbywająca się w miniony weekend, 2. edycja Gdańskiego Przeglądu Filmów o Tematyce Żydowskiej zaserwowała nam repertuar, który choć tak różnorodny okazał się być jednak spójny. Oscylujący wokół refleksji, czym dla nas jest żydowska spuścizna teraz, jaki stanowi punkt odniesienia? Zadaje też ważne pytanie o to, co daje nam pamięć o Zagładzie i czy w ogóle pamiętamy? Nie są to łatwe do rozstrzygnięcia kwestie i nie ma na nie prostych odpowiedzi. Każdy z twórców, których dzieła były wyświetlane na festiwalu, stara się znaleźć swoje , dzięki czemu festiwal to barwna i wielowątkowa, filmowa mozaika, dodajmy – wielce udana.

Historia jest przecież prosta, ot zapomniany gwiazdor mainstreamowej opowiastki o superbohaterze próbuje podleczyć swoje narcystyczne ego i wrócić na szczyt za pomocą reżyserowanej przez siebie sztuki teatralnej. Można by pomyśleć: nic wielkiego, kolejne rozważania na temat próżnego, aktorskiego światka, co mnie to obchodzi? Kilka chwil minęło