road_to_paloma

Road to Paloma – difficult rider

Pierwsze kadry są makabryczne. Słońce w centrum fotografii, potem zachód słońca, nie ma jak wiadomo bardziej pretensjonalnych ujęć niż Indianin w słońcu lub to samo słońce w czerwonej łunie zachodu z torem kolejowym na pierwszym planie. Ale to na szczęście tylko złe dobrego początki. Zdjęcia co prawda do końca pozostają co najwyżej pięknie poprawne (nigdy – odkrywcze), ale przede wszystkim – przestają razić. Chwilami wręcz hipnotyzują, co zwraca z nawiązką pierwsze rozczarowania, pomimo że tu i ówdzie zakrada się pretensjonalność.

Difficult rider

Co dzieje się dalej? Kino drogi – bezpieczny gatunek, który Jason Momoa wybrał sobie na swój debiut reżyserski. Nie tylko gatunek jest bezpieczny, ale i scenariusz. Łatwo znaleźć tu realizację mnóstwa toposów filmowych, przetworzonych jednak z wdziękiem i w znakomitym stylu.

Oczywiście, że Swobodny jeździec był wcześniej i przez to jest większy, tak jak Kolumb jest większy od każdego, kto wsiada do rejsowego Jumbo Jeta i leci do Ameryki. Wcześniej był też Znikający punkt, a także Był tu Willie Boy, Ostatnia walka Apacza, Pochowaj me serce w Wounded Knee. Każdy z tych filmów (i wiele innych) ma pewne atomy, z których budowano także fabułę Drogi do Palomy. Ktoś może więc powiedzieć, że to dzieło jest pod każdym względem wtórne i zależne. Jednak nie do końca. Ta konwencja jest jak standard bluesowy. Nie chodzi o wymyślenie nowej melodii, tylko o jak najlepsze zagranie starej. Zresztą do bluesa wrócimy jeszcze, nie jako do przykładu, a do samej muzyki. Reasumując: niezależnie od powielanych wątków jest to kino autorskie, często ocierające się o poetycką narrację, wątki społeczne i psychologiczne. Świadomie wyłamuje się z tzw. kina gatunkowego. Co najważniejsze: nawiązania skutecznie bronią się przed manierą sampli i cytatów, jest to na każdej płaszczyźnie praca twórcza i indywidualna. Nawiązania nie schodzą do poziomu plagiatów czy choćby dosłownych cytatów. Do tego stare klucze wtyka się do nowych drzwi, żaden z archaicznych wątków nie ma tu znamion dezaktualizacji. Jest to jakieś przesłanie, a nie tylko opowiastka.

Momoa nie jest tu, jak wielu innych filmach, potężnym zabijaką. To raczej pokojowo nastawiony Indianin, szanujący cywilizację i wierzenia przodków. Jeśli czekamy, kiedy stanie się superbohaterem i zgubi pościg – nie doczekamy się, film jest o czym innym. Może jest to próba zmierzenia się ze swoim wizerunkiem i wzbogacenia go. Pozostali nie mają tu wiele do zagrania, akcję w dużym stopniu buduje kamera, a nie postacie. Są także epizody i wspomniane nawiązania, które „grają” swoje własne role. Od jakiegoś czasu (a dokładniej – od Dyliżansu z 1939) każdy kadr np. z Monument Valley jest znaczący i sam w sobie niesie rozległą treść.

road_to_paloma1

Road to Paloma – Soundtrack roku?

Warto jednak zwrócić szczególną uwagę na muzykę. Sam obraz zaliczam do czołówki roku 2015, ale to może wynikać z mojego osobistego umiłowania tego rodzaju kina. Natomiast ścieżka dźwiękowa zdecydowanie lokuje się w czołówce, niezależnie od prywatnych upodobań (z tegorocznych chyba tylko Turbo Kid jest równie dobry muzycznie). Do filmu napisano niewiele oryginalnych utworów, w większości są dobrane z istniejących już nagrań. To wspomniany wcześniej wątek bluesowy. Oczywiście trzeba pamiętać o charakterze filmu i samej muzyki, ale postawiłbym tę playlistę obok takich legend jak Blues Brothers, Vanishing point, Fritz the Cat czy Easy Rider (pomimo oczywistych różnic w gatunku obrazów). I dobra wiadomość – soundtrack ukazał się na płycie, jest dostępny.

P.S. Znowu Filmweb miesza gatunki. To jest thriller? Easy Rider też? Amour Fou to na Filmwebie nadal „komedia romantyczna”. Okropne.

Sławomir Płatek

Udostępnij przez: