Dla polskiego widza kino gruzińskie jest w jakimś stopniu niszowe, można nawet powiedzieć, że egzotyczne. Jednak ze względu na coraz większe zainteresowanie Gruzją, jako wakacyjną destynacją oraz ze względu na dynamiczny rozwój tej kinematografii, gości ono coraz częściej na polskich ekranach. Nie są to filmy trafiające do wielkich multipleksów, ogranicza się raczej do festiwali czy projekcji w kinach studyjnych. Gdyby przyjrzeć się bliżej temu zjawisku, nasuwa się mocne skojarzenie z nową falą kina rumuńskiego, które już od kilku lat bije rekordy popularności na szanowanych festiwalach filmowych.

Pierwsze kadry są makabryczne. Słońce w centrum fotografii, potem zachód słońca, nie ma jak wiadomo bardziej pretensjonalnych ujęć niż Indianin w słońcu lub to samo słońce w czerwonej łunie zachodu z torem kolejowym na pierwszym planie. Ale to na szczęście tylko złe dobrego początki. Zdjęcia co prawda do końca pozostają co najwyżej pięknie poprawne (nigdy – odkrywcze), ale przede wszystkim – przestają razić. Chwilami wręcz hipnotyzują, co zwraca z nawiązką pierwsze rozczarowania, pomimo że tu i ówdzie zakrada się pretensjonalność.

Penelope Cruz urodziła się w 1974 roku w Madrycie jako córka kupca Eduardo Cruza i fryzjerki Encarny Sánchez. Słynie ze swojej niewyobrażalnej urody, ciekawego akcentu oraz ponętnego ciała. Jednak poza niewątpliwym wdziękiem i kształtami hiszpańska piękność posiada również wiele talentów. Zagrała w ponad pięćdziesięciu produkcjach, a na swoim koncie ma sześć nagród filmowych – w tym także Oscara za najlepszą rolę drugoplanową w filmie Vicky Christina Barcelona. Niedawno w polskich kinach miała miejsce premiera jej najnowszego filmu – Mama.

Myślę, że uczciwym wobec czytelnika byłoby zaznaczenie na wstępie, że jestem całkiem nowa wśród fanów Star Wars. Całe życie unikałam filmowej sagi jak ognia tłumacząc, że – tutaj cytat – „to nie moje klimaty”. W związku z tym nie wiedziałam, kim jest Darth Vader (w życiu nie wpadłabym na to, że ma cokolwiek wspólnego z Anakinem Skywalkerem). Ponadto z całkowitym niezrozumieniem oglądałam pierwszy zwiastun, który najwierniejsi fani okrasili widokiem zapłakanego Matthew McConaugheya. Ogólnoświatowa radość związana z premierą Przebudzenia Mocy miała przejść obok mnie, a ponadto gdyby ktoś powiedział mi, że będę recenzować ten film na łamach „Cineramy”, popukałabym się w czoło… Jakże się cieszę, że dałam się wciągnąć do tego magicznego świata.

Star Wars to prawdopodobnie największy fenomen w historii kina i popkultury. Licząca niemal czterdzieści lat seria porwała niejedno pokolenie i zainspirowała niezliczoną liczbę rozmaitych twórców. Od oficjalnych książek i komiksów, przez fanowską twórczość, aż po nawiązania w innych dziełach kultury – saga Lucasa zawładnęła wyobraźnią milionów. I wszystko wskazuje na to, że najbliższe lata powiększą to grono.

W 1977, pierwsza część serii Star Wars – Nowa Nadzieja, osiągnęła niesamowity sukces komercyjny. Koszt produkcji filmu wyniósł 11 milionów dolarów, zaś jego zyski aż 800 milionów! W związku z ogromną popularnością rodzącej się marki, LucasFilm zaczęło wydawać gadżety dla fanów, by dodatkowo pomnożyć przychód. Wśród wszystkich licencjonowanych materiałów wydanych w tamtym okresie warto zwrócić uwagę na książkę „Spotkanie na Mimban” z 1978 roku. To był właśnie pierwszy produkt na licencji Gwiezdnych Wojen, który rozwijał historie postaci zawartych w filmie, i który dał początek Expanded Universe. W jego skład wchodzą książki, gry komputerowe, komiksy oraz oczywiście filmy. Ale czym jest to całe Rozszerzone Uniwersum?

W sklepach szaleństwo zakupów, w domach gotuje się kilogramy jedzenia, a w pociągach brakuje miejsc – nadchodzą święta. Ludzie różnie je przeżywają – według mnie to przede wszystkim czas spędzony z rodziną i przyjaciółmi. Jak wygląda wigilia osób wykluczonych: prostytutek, imigrantów i drobnych rzezimieszków? Na to pytanie odpowiada wchodząca do polskich kin Mandarynka.

Bohaterom najnowszego filmu rumuńskiego reżysera Radu Judego zaczynamy towarzyszyć w trakcie rozmowy o bezlitosnej zarazie. Policmajster Costandin opowiada swojemu synowi o jej tragicznych konsekwencjach, sytuując siebie jako jednego z nielicznych, cudem ocalałych. W podróż przez dzikie stepy Wołoszczyzny wyruszają konno z misją schwytania zbiegłego Cygana Carfina, który cudzołożył z żoną swego pana. Wyprawa dla każdego z głównych bohaterów realizuje osobiste pryncypia na różnych planach. Wymowa całego dzieła jest jednak znacznie bardziej uniwersalna.