43. FPFF w Gdyni | Kler – Mocne uderzenie
Wojciech Smarzowski to reżyser “mocnego uderzenia”. Artysta który porusza tematy trudne i kontrowersyjne, fundując nam za każdym razem niezłą terapię szokową. Obrazuje specyficzne środowiska i instytucje, oraz piętnuje skrajne zachowania z pogranicza patologii w nich występujące (Wesele, Dom zły, Drogówka). Właśnie takim przykładem jego twórczości, jest najnowszy film Kler, opowiadający historię trzech księży, przyjaciół z seminarium duchownego: Trybus (Robert Więckiewicz), Lisowski (Jacek Braciak), Kukuła (Arkadiusz Jakubik), którzy spotykają się w rocznicę cudownego ocalenia z pożaru.
Ich zachowanie i “zabawy” nie wskazują na to, by byli szacownymi duszpasterzami. Opowiadaną historię widzimy z różnych perspektyw. Każda z postaci ma inną motywację towarzyszącą duchowej posłudze, począwszy od kariery i kwestii dóbr materialnych, po uciechy cielesne.
Na uwagę niewątpliwie zasługuje dobrze skonstruowana wielopłaszczyznowa fabuła, która jest między innymi grą dylematów moralnych, którą dopełniają nietuzinkowe dialogi.
Film pokazuje zepsucie i upadek instytucjonalny, panujący wśród osób duchownych. Walkę o władzę, chciwość, homoseksualizm, czy pedofilię. Jak zwykle, w swoich filmach Smarzowski wyciska temat jak cytrynę, eksplorując go do samego dna. Dlatego w filmie pojawia się nawet wątek księdza Międlara, który znany jest ze swoich , delikatnie to mówiąc, “prawicowych skłonności” i kontrowersyjnych wypowiedzi pełnych nietolerancji.
Film nie krytykuje jednak wiary, tylko kościół, który przyrównuje do korporacji. Instytucja która ma za zadanie chronić i pomagać cierpiącym i potrzebującym, nie tylko nie chce się przyznać do wyrządzonych krzywd, lecz je wzmaga i stara je tuszować tłumacząc to dobrym imieniem kościoła, który jest bezduszną maszyną chroniącą siebie w pierwszej kolejności, a tym samym staje się zaprzeczeniem idei które krzewi.
Wielowymiarowość dzieła podkreślają obrazy, bezpośrednio odwołujące się do biblijnych historii i postaci.
Ciężar gatunkowy filmu zostaje, rozładowany poprzez starannie wplecione wątki komiczne, przez co obraz staje się łatwiejszy w odbiorze. Liczne elipsy podkreślają dwuznaczność postaci, przez co budowane jest napięcie, realizm jest podkreślony przez syntetyczny montaż i wstawki paradokumentalne.
Smarzowski nie byłby w stanie nakręcić tego filmu, gdyby kościół katolicki nie tuszował latami różnych afer z udziałem księży, skrzętnie przez dekady “zamiatając brudy pod dywan”. Reżyser robi “rachunek sumienia”, za tytułowy Kler. Twórca kręcąc ten film, najprościej to ujmując, gwałtownie i szybko, odsłonił po prostu tenże dywan, ujawniając tym samym całą masę poważnych, czy wręcz karygodnych błędów i nieprawidłowości.
Smarzowski jak zwykle stanął na wysokości zadania i uważam ten film za godny polecenia.
Marcin Makara