Filmowa wersja historii Josepha Merricka (w filmie – tak samo jak w książce będącej inspiracją do scenariusza – z nieznanych przyczyn zmieniono imię na John[1]) skupia się przede wszystkim na kwestii człowieczeństwa głównego bohatera. Protagonista od urodzenia cierpi przez skrajne deformacje ciała wywołane nieznaną chorobą.

Chociaż temat sztucznej inteligencji kojarzy się najczęściej z gatunkiem science fiction, najprawdopodobniej istniał w kulturze praktycznie od zawsze – a przynajmniej, odkąd pierwsi myśliciele zaczęli rozważać kwestie wolnej woli i tworzenia życia. Wskazuje na to występowanie podobnego motywu stworzenia istoty niby-ludzkiej w podaniach i legendach

Choć kinematografię aktualnej dekady stanowią w znaczącej mierze nowe odsłony starych hitów, decyzja Netflixa o wydaniu odświeżonej wersji Devilmana wydawała się pomysłem co najmniej tak samo dziwnym, jak wspomniana franczyza. Historia demonicznego superbohatera sięga jeszcze początku lat 70., kiedy to powstała manga autorstwa Go Nagaia.

Stosunkowo niedawno miałem okazję obejrzeć film Mucha z 1958 roku i muszę przyznać, że wciąż robi wrażenie. Nie zestarzał się zbytnio, mimo że reprezentuje gatunek, który teoretycznie starzeje się najszybciej – horror science fiction. Oczywiście nie da się ukryć, że strona audiowizualna dzieła Kurta Neumanna

U ZARANIA KOSMICZNEGO HORRORU ”Najstarszą i najsilniejszą emocją ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest  strach przed nieznanym.”[1] – takimi słowami zaczyna się esej autorstwa Howarda Phillipsa Lovecrafta, zatytułowany Nadprzyrodzona groza w literaturze i słowa te można z powodzeniem uznać za element definicji