Cierpienia młodego Jokera

Praktycznie od początku swego istnienia Joker –  stworzony osiemdziesiąt lat temu przez Jerry’ego Robinsona, Billa Fingera i Boba Kane’a[1] – był nie tyle największym wrogiem Batmana, co swoistym ucieleśnieniem zła w możliwie najbardziej szalonej i nieprzewidywalnej formie. Chociaż zarówno komiksy, jak i filmy przedstawiały odmienne wersje Księcia Zbrodni, we wszystkich można się dopatrzeć następujących elementów wspólnych: wizerunku inspirowanego niepokojącym wyglądem Gwynplaine’a z czarno-białej produkcji Człowiek, który się śmieje[2], osobowości łączącej cechy tak zwanej „Mrocznej Triady” (narcyzmu, makiawelizmu i psychopatii[3]) oraz faktu, iż brak jakichkolwiek nadnaturalnych zdolności ani trochę nie przeszkadza mu w dokonywaniu nawet najbardziej brutalnych i wymyślnych zbrodni w akompaniamencie maniakalnego śmiechu.

Z tego też powodu pomysł przedstawienia genezy tak groteskowego złoczyńcy w formie poważnego dramatu psychologicznego początkowo wydawał się co najmniej absurdalny. Tym większe wątpliwości budził angaż Todda Phillipsa – dotąd znanego głównie z humorystycznej trylogii Kac Vegas – jako reżysera. Decyzję tę można jednak łatwo wytłumaczyć nie tyle chęcią stworzenia przez wspomnianego twórcę czegoś zupełnie nowego, co pomysłem odreagowania frustracji wywołanej poprawnością polityczną. Zdaniem Phillipsa stanowi ona współczesną autocenzurę, która psuje poczucie humoru widzów i dotkliwie szkodzi komikom. W rezultacie postanowił stworzyć „coś niegrzecznego i szokującego, co nie jest komedią”[4].

Zamysł reżysera zaskakująco łatwo skojarzyć z aspiracjami protagonisty filmu, marzącego o karierze komika. Arthura Flecka – bo takie imię nosi tytułowy Joker – poznajemy jako przedstawiciela marginesu społecznego, samodzielnie opiekującego się zniedołężniałą matką i dorabiającego jako klaun do wynajęcia. Jego życie komplikuje paragelia – zaburzenie neurologiczne objawiające się niepohamowanymi napadami śmiechu, w tym wypadku występujące wraz z tłumioną lekami schizofrenią. Choroba ta sprawia, że pomimo dobrych chęci Arthur nie jest w stanie nawiązywać pogłębionych relacji z innymi ludźmi, odbierającymi jego zachowanie jako drwinę lub przejaw bezrozumności. W rezultacie protagonista raz po raz pada ofiarą prześladowań lub złośliwej manipulacji. Sprawę dodatkowo komplikuje napięta sytuacja społeczno-ekonomiczna w Gotham, skutkująca załamaniem kolejnych instytucji i narastającym konfliktem klasowym. W ich rezultacie Arthur – sfrustrowany i pozbawiony wsparcia – ulega kolejnym morderczym impulsom, zaś niespodziewane odkrycia dotyczące własnej rodziny tylko przyspieszają jego pogrążanie się w szaleństwie.

Pomimo nowatorskiego podejścia do postaci Księcia Zbrodni trudno uznać fabułę omawianego filmu za wyjątkową. Kino już dawno zaczęło ukazywać bardziej złożone postacie zbrodniarzy i psychopatów, nakreślając tło rożnych patologii i osobistych tragedii. Ponadto Phillips nie kryje wyraźnych inspiracji filmami Martina Scorsese – najłatwiej opisać Jokera jako połączenie fabuły Taksówkarza z wątkami i narracją Króla komedii.

Omawiana produkcja w znacznym stopniu opiera się na wybitnej roli Joaquina Phoenixa, który nie tyle odgrywa, co wręcz przeżywa emocje i cierpienia Arthura. Joker w jego wydaniu nie jest już tylko złośliwym błaznem ani terrorystą bez przeszłości, lecz pełnoprawną postacią dramatyczną. Wyróżniający go śmiech to nie tylko przejaw wisielczego poczucia humoru, a przede wszystkim groteskowa forma okazywania wewnętrznego bólu, rozpaczy i bezradności. Chociaż scenariusz filmu Phillipsa obfituje w pamiętne wypowiedzi bohaterów, najbardziej imponują nieme popisy aktorskie Phoenixa, którego mimika, gesty i okazjonalny taniec wyrażają więcej emocji niż jakikolwiek dialog. Uzupełnienie tak wyrazistej ekspresji stanowi skomponowana przez Hildur Guðnadóttir muzyka o niskich, metalicznych brzmieniach – na przemian dołujących i podniosłych– która jak żadna inna podkreśla emocjonalne wzloty i upadki przyszłego arcywroga Batmana.

Chociaż filmowi Phillipsa udało się zyskać zarówno dwa Oscary (właśnie za główną rolę aktorską i ścieżkę dźwiękową), jak i sławę najbardziej dochodowej produkcji z kategorią wiekową R w historii kinematografii[5], zdążył także podzielić widzów i krytyków. Jeszcze przed premierą rozpoczęła się dyskusja nad potencjalną szkodliwością obrazu jako usprawiedliwiającego agresję i propagującego nihilizm, zaś amerykańska policja wręcz oskarżała film o podżeganie do przemocy[6]. Co bardziej podejrzliwi widzowie mogą też dopatrzeć się w filmie radykalnego przekazu ideologicznego – jako że w tej historii najbardziej negatywnymi postaciami okazują się przedstawiciele miejskich elit, teoretycznie łatwo odebrać jej treść jako nawołującą do brutalnej rewolucji przeciw bogatym kapitalistom. Teoretycznie, gdyż najnowszy Joker jedynie pozornie pochwala niszczycielski anarchizm. Mimo skupienia narracji na postaci Arthura film w ostatecznym rozrachunku nie ukazuje go jako bohaterskiego zbawcę czy romantycznego buntownika, lecz jako ofiarę szkodliwego środowiska – zarówno patologicznej rodziny, jak i ogólnie zepsutego społeczeństwa, w którym uprzejmość jest tylko udawaną manierą, zaś jedyną alternatywą dla bezpośredniej agresji jest cyniczna drwina. W takich warunkach jednostki pokroju Arthura – wrażliwe i zdeterminowane – prędzej czy później stają się mimowolnymi sprawcami tragedii. Dlatego też najnowsze dzieło Phillipsa powinno się odbierać raczej jako ostrzeżenie – nie przemoc rodzi zbrodniarzy, a wszechobecny brak empatii.

Trudno o bardziej potrzebny film w czasach, w których paradoksalnie każdy – niezależnie od płci, pochodzenia, poglądów czy orientacji – nie dość, że nie sili się na zrozumienie drugiego człowieka, to jeszcze sam uznaje się za pokrzywdzonego przez społeczeństwo. W czasach, w których praktycznie każdy może się stać Jokerem.

Marcin Stasiak

Korekta: Klaudia Fetta

 

[1] Natalia Filimoniuk, Joker, którego nie znamy – jeden bohater, wiele historii [Dostęp: 02.04.2020], Internet: intro.media/artykuly/joker-ktorego-nie-znamy-jeden-bohater-wiele-historii

[2] Richard Newby, ‘Joker’, ‘The Man Who Laughs’ and the Birth of a Villain [Dostęp: 02.04.2020], Internet: hollywoodreporter.com/heat-vision/joker-man-who-laughs-birth-a-villain-1245195

[3] Narcyzm, manipulacja i psychopatia – mroczna triada, która pociąga kobiety [Dostęp: 02.04.2020], Internet: youtube.com/watch?v=DYz4ol9fsyo

[4] Kamil Kacperski, Komedia umiera przez poprawność polityczną? Tak twierdzi reżyser „Jokera” [Dostęp: 02.04.2020], Internet: antyradio.pl/Filmy-i-seriale/Filmy/Komedia-umiera-przez-poprawnosc-polityczna-35758

[5] Rachel Yang, Joker is now the highest-grossing R-rated film of all time [Dostęp: 02.04.2020], Internet:  ew.com/movies/2019/10/25/joker-highest-grossing-r-rated-film-ever

[6] Jacek Szpakowski, „Joker” – dzieło sztuki filmowej czy gloryfikacja przemocy? [Dostęp: 02.04.2020], Internet: niezalezna.pl/291284-joker-dzielo-sztuki-filmowej-czy-gloryfikacja-przemocy

Udostępnij przez: