Film dokumentalny jako fabuła, czy film fabularny jako dokument?
Aby rozpocząć rozważania na temat zacierania granic między filmem dokumentalnym a fabularnym warto rozstrzygnąć najpierw czym tak naprawdę jest film dokumentalny. Jak powiedział podczas jednego z wykładów Mirosław Przylipiak: „Film dokumentalny jest nim wtedy, kiedy autor twierdzi, że tak jest”. Tę wypowiedź należy traktować z dystansem jednak status dokumentu budził liczne kontrowersje już od momentu kiedy po raz pierwszy użył tego stwierdzenia R. Grierson w stosunku do filmu autorstwa R. Flaherty’ego pt: „ Moana” [1] Przedstawił on wówczas film dokumentalny jako twórczą interpretację filmowanej rzeczywistości . „Moana” i „Nanook”, które w historii kina odnotowywane są jako pierwsze dokumenty, pełnymi garściami czerpały z metod fabularnych, budując napięcie, do głównych ról dobierając naturszczyków i odtwarzając dawno minione zwyczaje ( ukazywane jako wciąż praktykowane), a więc granice zacierały się już u podstaw.
Liczne spory zakończyły się sporządzeniem oficjalnej urzędowej definicji na Światowym Kongresie Dokumentalistów w 1948. Mówiła ona wówczas, że: „Przez film dokumentalny należy rozumieć wszelkie metody rejestrowania na taśmie filmowej rozmaitych aspektów rzeczywistości interpretowanych bądź jako faktycznie sfilmowane, bądź też jako jej wiarygodna i usprawiedliwiona rekonstrukcja“[2]. Jednak w praktyce definicja filmu dokumentalnego wciąż się rozszerza, powstają nowe gatunki dokumentu. Film jako sztuka wciąż się rozwija, dlatego mimo wszystko nie istnieje jedyna słuszna definicja a granice gatunków filmowych się zacierają.
Skupmy się zaś teraz na zdefiniowaniu filmu fabularnego. Jest to najbardziej popularny gatunek filmowy posługujący się środkami fikcji artystycznej, często pozostając w oderwaniu od rzeczywistości poza kadrowej, jak też może być stworzony na podstawie autentycznych wydarzeń, wykorzystując prawdziwe postaci, miejsca czy język filmu dokumentalnego [3]. Posiłkując się tą definicją, czym właściwie jest język i poetyka filmu dokumentalnego? Jak rozpoznać granicę między fikcją a dokumentem ? Już same definicje lekko się zacierają. Postaram się rozważyć te problemy omawiając film szwajcarskiego reżysera Petera Lechti pt: „Odgłosy robaków zapiski mumii”.
Film opowiada historię mężczyzny, który popełnił samobójstwo. Najbardziej zaskakujący jest jednak sposób w jaki to zrobił, mianowicie – zagłodził się. Już jako student odwiedził góry, które jak twierdził są idealnym miejscem aby dokonać żywota. Całą historię śmierci bohatera poznajemy przez jego zapisy w dzienniku. Jak informuje nas na samym początku filmu narrator, ciało odnalazł myśliwy polujący na króliki. Biegli stwierdzili iż mężczyzna zmarł około stu dni wcześniej. Poprzez sposób śmierci oraz warunki atmosferyczne ciało nie uległo rozpadowi a mumifikacji.
Reżyser zdecydował się na dość odważne środki wyrazu. Widzimy przeciwstawne zestawienia obrazów rzeczywistości. W jednym momencie reżyser ukazuje tętniące życiem miasto (wciąż jednak szare i bez wyrazu), drugim zaś przenosimy się ponownie do lasu na odludziu gdzie nasz bohater przygotowuje się na śmierć. Przez cały czas towarzyszą nam słowa napisane przez bohatera opisujące cały cykl samobójstwa dzień po dniu. Można odnieść wrażenie iż film droczy się z widzem poprzez szybkie zmiany nastroju i ukazania emocji. Od wywodów na temat ludzkiej egzystencji, monologi o sztuce i muzyce po najprostsze fizjologiczne reakcje człowieka, który z każdym dniem powoli i boleśnie umiera. W miarę posuwania się procesu śmierci kadry zmieniają się na ciemniejsze, w pewnych momentach nawet lekko psychodeliczne. Ciemne obrazy osoby przebranej za śmierć były dość mocno inspirowane Bergmanowską „Siódmą pieczęcią”.
Z powyższego opisu pozornie brak tu zacierania jakichkolwiek granic oprócz inscenizacji pewnych scen (jednak inscenizacja w żaden sposób nie dyskwalifikuje filmu jako dzieła dokumentalnego), jednak z napisów kończących film możemy się dowiedzieć iż film był stworzony na podstawie noweli. Opowiadanie było napisane w oparciu o realne wydarzenia jednak pewne fakty zostały literacko przetworzone. W związku z taką informacją bardzo trudna jest rzetelna kwalifikacja tego dzieła do konkretnej z form filmowych.
Podsumowując rozważania fabularno dokumentalne idealnie wpisuje się cytat Marka Hendrykowskiego: „Nie chodzi tu wcale o wyższość jednej metody realizacji nad drugą ani o takie czy inne przymieszki w postaci paradokumentalizmu lub fabularyzacji. Rzecz bynajmniej nie w tym, żeby widzieć fabułę i dokument oddzielnie, lecz w tym, by odkryć i na nowo uruchomić olbrzymi kreacyjny potencjał zawarty w ich biegunowym przeciwieństwie. Kino jako sztuka więdnie za każdym razem, kiedy tylko obie te dziedziny twórczości popadają w odosobnienie i gdy są traktowane jako sfery całkiem niezależne od siebie. Rozkwita zaś, ilekroć domena dokumentu i domena fikcji fabularnej zbliżają się jedna do drugiej, czerpiąc energię z wzajemnego oddziaływania i wymiany twórczych inspiracji. Można wtedy mówić o powtórnym odkrywaniu rzeczywistości przez filmowca i widza”[4]
Paulina Radke
- „Słownik filmu”, red. Rafał Syska, Krakowskie Wydawnictwo Naukowe, Kraków 2010 Agnieszka Morstin Popławska, Dokumentalny film http://www.akademiapolskiegofilmu.pl/pl/historia-polskiego-filmu/artykuly/dokumentalny-film/272 (data dostępu 27.08.2016)
- .Akademia Sztuki Kultury http://www.akademia-kultury.edu.pl/slownik/f/148.html (data dostępu 27.08.2016)
- AkademiaSztuki i Kultury http://www.akademia-kultury.edu.pl/slownik/f/258.html (data dostępu 27.08.2016)
- M. Hendrykowski, Klucze do rzeczywistości. Szkice i rozmowy o polskim filmie dokumentalnym po roku 1989, red. M. Hendrykowska, Poznań 2005, s. 18–19.