„Sierpniowa mgła”. O nazistowskim pojęciu słowa „bezwartościowy”.

Tło historyczne

Kino od zarania chętnie dokumentowało mroczną część naszej natury. Filmowcy niejednokrotnie pokazywali wydarzenia, które chętnie wymazalibyśmy z kart historii i okrucieństwa, które wolelibyśmy przemilczeć. Jednym z takich głosów na temat przeszłości jest Sierpniowa mgła (Nebel im August, 2014) Kai Wessela. Wśród ofiar nie było tylko osób wyznania mojżeszowego – można było znaleźć także osoby prawosławne czy chrześcijan. W zbiorowych mogiłach spoczywali jeńcy wojenni, osoby o odmiennej orientacji seksualnej czy niepełnosprawni, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Sierpniowa mgła jest historią o tej ostatniej grupie. Tej, która nie mogła się bronić i która została uznana za najbardziej zbędną.

Przymusowa eutanazja pacjentów zakładów psychiatrycznych w okresie nazistowskim, wśród których byli zarówno dorośli, jak i dzieci, osoby z niepełnosprawnością ruchową i zniedołężniałe, jest często pomijanym faktem. Reżyser Kai Wessel i scenarzysta Holger Karsten Schmidt  przedstawili tę kartę przeszłości obiektywnym okiem kamery.

Decyzja, która zmieniła losy milionów

Ernst Lossa (Ivo Pietzcker), główny bohater filmu, to młody Jenisz – członek wędrownej grupy etnicznej podobnej do Romów. Przez swój niepokorny charakter trafia on wpierw do poprawczaka, a następnie do zakładu psychiatrycznego, w którym ma ulec „uspołecznieniu”. Mimo starań ojca pozostaje w ośrodku. Czeka, aż uda mu się stamtąd wydostać.

Jako zdrowy chłopak, pracuje w polu, podobnie jak inne dzieci i dorośli zakwalifikowani do pracy fizycznej. Poza tym pomaga dozorcy i siostrom zakonnym wspomagającym pracę zakładu. Utrzymuje dobry kontakt z ludźmi, zawiera przyjaźnie. Sielanka jednak nie może trwać wiecznie, zwłaszcza w tak mrocznych czasach. Wszystko się zmienia wraz z nadejściem rozkazu z Berlina, zgodnie z którym niepełnosprawnych i psychicznie chorych należy poddać eutanazji na terenie zakładów. O tym, komu zostanie podana śmiertelna dawka barbituranu, mają decydować dyrektorzy placówek. Wybrane dzieci otrzymują zabójczą porcję leku ukrytą w soku malinowym. Ci najciężej chorzy stają się ofiarą specjalnej diety – zupy z warzyw gotowanych tak długo, aż wszelkie składniki odżywcze przestają istnieć, czego efektem ma być śmierć głodowa mimo jedzenia.

Prawda, która nie ujrzy światła dziennego

Mimo najlepszych sposobów na zamaskowanie tego procederu, nie da się nie zauważyć wrastającej liczby krzyży na pobliskim cmentarzu. Zaniepokojona jest między innymi siostra przełożona, Sophia (Fritzi Haberlandt). Dzięki tej postaci poznajemy stanowisko Kościoła. Podczas rozmowy z biskupem Sophia dowiaduje się, że instytucja ta nie zamierza pomóc dzieciom. Wydaje się, że postawa duchownego, w przeciwieństwie do stanowiska zajmowanego przez zakonnicę w tej sprawie, jest obojętna, chociaż prosi on o nadsyłanie informacji o „postępach” zakładu. Twórcy filmu nawiązali tym samym do faktycznej orientacji władz kościelnych – z papieżem Piusem XII na czele – wobec nazizmu w czasie II wojny światowej. Do dnia dzisiejszego budzi ona wiele kontrowersji i często jest oceniana jako zbyt powściągliwa.

Inną postacią, która dowiaduje się o działaniach ośrodka, jest sam Ernst. Zaczyna przygotowywać się do ucieczki razem ze swoją przyjaciółką, Nandl (Jule Hermann). Wszelkie plany krzyżuje jednak nalot bombowy, którego skutkiem jest między innymi śmierć siostry Sophii. W dniu pogrzebu zakonnicy, w reakcji na pełną kłamstw przemowę doktora Veithausena (Sebastian Koch), młody Lossa nazywa go mordercą i kłamcą, który skazuje niewinnych i niezdolnych do obrony na śmierć. W wyniku tego działania chłopak zostaje wytypowany do śmiertelnego zastrzyku.

Kontrasty

To, co wydaje się najgorsze i co jednocześnie zostało wyraźnie pokazane w filmie, to fakt, że wiele osób takich jak doktor Veithausen wierzyło w przymusową eutanazję jako sposób na oczyszczenie narodu niemieckiego z chorób i ułomności. Obraz człowieka, który dba o swoich podopiecznych i zależy mu na ich losie, stanowi kontrast dla człowieka ślepo zapatrzonego w Führera, w jego słowa i działania. Mimo to podobnych jednostek w owym czasie było wiele. Ich ślepa wiara często zagłuszała głos sumienia. Sebastian Koch, który zagrał dyrektora ośrodka, świetnie wczuł się w postać kogoś, kto wydaje się troskliwym wujkiem mającym dobry kontakt z dziećmi z zakładu – na tym tle jego późniejsza decyzja Veithausena o zabiciu Lossy czy poddaniu starszych pacjentów śmierci głodowej staje się jeszcze okrutniejsza.

Sierpniowa mgła nie jest filmem prostym w ocenie. Jest to dzieło ukazujące, jak łatwo wmówić człowiekowi, co jest dobre, a co jest złe. To głos na temat przeszłości, opowiadający o ludzkim okrucieństwie w nieludzkich czasach i jednocześnie film prezentujący wydarzenia w możliwie obiektywny sposób, bez scen wyraźnie sugerujących widzowi krytyczną ocenę ukazanych sytuacji. Sierpniowa mgła pozostawia nas z myślami o tym, jak zwyrodniały może stać się człowiek. Dlatego też jest to film, który trudno zapomnieć.

Patrycja Stępień

Korekta: Marcin Stasiak

Udostępnij przez: