Podczas lektury gazet i oglądania telewizji mam ostatnio poczucie wszechogarniającego wpływu polityki i konfliktu światopoglądowego. Wybierając się do kina, mam ochotę odpocząć od tego zgiełku. Nienawistna ósemka – film reżysera, który był dla mnie zawsze bogiem, nie pozwala mi na chwilę wytchnienia, zaskakująco próbuje opowiedzieć o dzisiejszej Ameryce. Czy postmodernistyczny pastisz pasuje do takich historii? Czy nie doprowadziło to do wtórności najnowszej produkcji Quentina Tarantino?

Spectre to Bond, na którego fani starszych odsłon czekali od lat. Sam Mendes odstawił na bok emocjonalny ciężar i refleksyjną atmosferę Skyfall na rzecz karkołomnych scen akcji i lżejszej tonacji, typowej dla najbadziej ikonicznych filmów serii. Jak to wypada w połączeniu z nową wizją świata agenta 007, konsekwetnie budowaną w trzech ostatnich produkcjach?