Quentin Tarantino dziwną personą jest. Jeden z najsławniejszych reżyserów ery postmodernizmu, uwielbiany za błyskotliwe, cięte dialogi, kipiące czystą energią sceny i bezgraniczną miłość do kina, o której z wielką dumą i radością daje znać w każdym aspekcie swojej twórczości. Nie wstydząc się swojej kinofilii, bezustannie kolekcjonuje inspiracje i oddaje hołd rozmaitym obrazom kina eksploatacji, lawirującym gdzieś na rubieżach Hollywood. Często są to dość dobrze oceniane dzieła, jak np. Lady Snowblood[1], czy Szybciej koteczku. Zabij! Zabij![2] Bywa jednak, że w jego bogatej kolekcji ukochanych filmów znajdą się również te nieco mniej przystępne, choć nadal posiadające swój własny, specyficzny urok. Jednym z takich przykładów jest właśnie Switchblade Sisters.

Kino eksploatacji w swojej historii może pochwalić się wieloma ciekawymi nurtami. Jednym z nich jest Blaxploitation – niedoceniany i często zapominany nurt afrocentrycznych filmów klasy B. Powstały na bazie grindhouse’ów i działań polityczno-społecznych w sferze praw obywatelskich w latach 60-tych w USA, produkcje z zazwyczaj niskim budżetem.. Cechowały się pokazywaniem miejskiej i często młodej afroamerykańskiej ludności. Przestępcze podziemia (najczęściej portret stanowił Harlem), wypełnione były po brzegi czarnoskórymi postaciami, które w końcu doczekały się swojej rewolucji w kinie, zajmując pierwszoplanowe role. Nie były to jednak filmy do końca zachowawcze. Często podejmowały tematy, które ze wszystkich sił miały przyciągnąć czarną, młodą publiczność. Seks, przemoc i szeroko pojęta zbrodnia, której towarzyszyły na zmianę soulowe i funkowe przeboje, stanowiły główne zainteresowania reżyserów. W latach 70-tych, czyli w rozkwicie Blaxploitation, powstało około 200 takich produkcji w wielu gatunkach. Raz na jakiś czas zdarzały się prawdziwe perełki. Jednym z najlepszych ówczesnych reżyserów był Jack Hill – nazwany niegdyś przez Quentina Tarantino „Howardem Hawksem kina eksploatacji” – stworzył trzy prawdziwe perły: Foxy Brown, Switchblade Sisters, oraz Coffy. To właśnie ten ostatni pragnę omówić w poniższym tekście. Coffy, czyli obraz kobiecej zemsty w brudnym świecie prostytucji, który moim zdaniem można nazwać prawdziwym seksualnym (ale i nie tylko) ładunkiem wybuchowym kina Blaxploitation.