Dla polskiego widza kino gruzińskie jest w jakimś stopniu niszowe, można nawet powiedzieć, że egzotyczne. Jednak ze względu na coraz większe zainteresowanie Gruzją, jako wakacyjną destynacją oraz ze względu na dynamiczny rozwój tej kinematografii, gości ono coraz częściej na polskich ekranach. Nie są to filmy trafiające do wielkich multipleksów, ogranicza się raczej do festiwali czy projekcji w kinach studyjnych. Gdyby przyjrzeć się bliżej temu zjawisku, nasuwa się mocne skojarzenie z nową falą kina rumuńskiego, które już od kilku lat bije rekordy popularności na szanowanych festiwalach filmowych.