Fajny film wczoraj widziałem. A konkretnie sequel Kingsmana ze złotym podtytułem, tak jak to kino o tajnych agentach ma w zwyczaju.

Ja bawiłem się doskonale, jednak szybko zorientowałem się, że istnieje spora grupa osób, która miała odmienne wrażenia – delikatnie mówiąc. I na tym recenzję najnowszej produkcji Matthew Vaughn’a chciałbym (prawie) zakończyć, tym bardziej, że mój odbiór tego dzieła był w pewien sposób zmącony. I temu właśnie zmąceniu chciałbym kilka słów poświęcić.