Jak pies z kotem – Kawałek życia [Recenzja]
Janusz Kondratiuk to genialny reżyser i scenarzysta. Autor między innymi takich klasyków i absolutnych hitów jak: Jak zdobyć pieniądze, kobiety i sławę, Dziewczyny do wzięcia, Wniebowzięci i Czy jest tu Panna na wydaniu.
Film Jak pies z kotem to przepiękna opowieść o skonfliktowanych ze sobą braciach reżyserach, którzy od lat nie utrzymują ze sobą kontaktu. Janusz (grany przez Roberta Więckiewicza) to typowy przedstawiciel klasy średniej. Wiedzie spokojny i niezmącony niczym żywot we wspaniałym domu na przedmieściach. Ma dobry samochód i wspaniałą żonę, z którą właśnie planuje fantastyczną wycieczkę. Pewnego dnia sąsiad jego brata dzwoni by poinformować że z Andrzejem (w tej roli Olgierd Łukaszewicz) nie jest dobrze. Janusz natychmiast przyjeżdża, a gdy dowiaduje się o chorobie brata postanawia mu pomóc i otoczyć go opieką. Jednocześnie dzwoni do jego muzy – Idy (genialna kreacja Aleksandry Koniecznej), by ta również wspomogła Andrzeja w trudnych chwilach.
Janusz Kondratiuk jest bardzo dobrym obserwatorem i jego film to fantastyczne studium problemów i radości związanych z opieką nad osoba niepełnosprawną. To opowieść o trudnych rodzinnych relacjach dotyczących każdego z nas. Bohaterowie stają w obliczu niełatwych wyborów i prezentują biegunowo odmienne postawy w najcięższych chwilach życia.
Ten film to też studium przemiany poprzez poświęcenie. To przykład tego jak można czerpać radość z niesienia pomocy innym, a różnego rodzaju wyrzeczenia mogą być źródłem szczęścia. W obrazie są też pokazane naganne postawy członków rodziny, które czasami bywają akcentami humorystycznymi. Warto tutaj wspomnieć również o spojrzeniu z perspektywy chorego, które zostało pokazane w niebanalny sposób i które pomaga nam zrozumieć punkt widzenia pacjenta, przez między innymi ukazanie jego fantasmagorycznych wizji.
I chociaż nie brak w filmie niezłego humoru to odbiega on od typowej konwencji komediowej, ponieważ śmieszne momenty umiejętnie są przeplatane pięknymi chwilami pełnych wzruszeń i refleksji. Ten film niesie ze sobą dużo mądrości życiowych i przede wszystkim poczucie odpowiedzialności wobec innych. Uzmysławia nam, że nie jesteśmy sami na tym świecie, i że jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie. Jedno jest pewne – ten problem prędzej czy później, w mniejszym lub większym stopniu będzie nas dotyczył. Podczas seansu nasuwa się pytanie: A jak ja bym postąpił w podobnej sytuacji? Czy podniósł bym rękawicę, którą rzucił mi pod nogi życia los. Ten film uwrażliwia na swój sposób, epatuje mądrością życiową. Powinien być obowiązkową lekturą filmową w szkole podstawowej
To nie jest zwykła komedia, czy dramat. Andre Bazin zapożyczył kiedyś z geometrii bardzo odpowiedni termin, a mianowicie, że kino jest asymptotą rzeczywistości, nieustannie przybliżającą się do rzeczywistości i w pełni od niej zależną. W przypadku tego filmu pokusiłbym się o stwierdzenie idące troszeczkę dalej: ten film to kawałek autentycznego życia z prawdziwym przesłaniem. Jeżeli obraz może być miernikiem kondycji reżysera, to Janusz Kondratiuk może i ma już swoje lata, ale jest w doskonałej formie, jak na mistrza przystało. Gorąco polecam seans jego najnowszego filmu. Śmiało można pójść całą rodziną do kina.
Marcin Makara