Piosenki na krańcu świata (recenzja PJ Harvey. A Dog Called Money)

Podczas 17. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Tofifest w paśmie Must be must see można było obejrzeć przedpremierowy pokaz PJ Harvey. A Dog called Money. Dokument muzyczny przedstawia drogę brytyjskiej artystki do stworzenia albumu The Hope Six Demolition Project poświęconemu społeczności Afganistanu, Kosowa i biednej społeczności Waszyngtonu. Towarzyszy jej współpracujący z nią, wielokrotnie nagradzany irlandzki fotoreporter i filmowiec Seamus Murphy.

Spokojny głos PJ Harvey prowadzi nas przez miejsca, które trudno znaleźć w turystycznych przewodnikach – zaniedbane i zarośnięte place, ruiny domów czy zdewastowane podwórka, w których handlarze drobiu przechowują swoje jedyne źródło zarobku w ciasnych, metalowych klatkach. Zwiedzamy też dzielnice biedy w Waszyngtonie rządzone niepisanym, brutalnym kodeksem (słyszmy m.in. historię człowieka zabitego za parę butów czy kolejnych członków rodziny zastrzelonych w różnych miejscach jednego osiedla). Paunie, „lokalska” oprowadzająca PJ Harvey po swojej „dzielni”, mówi „tu nie jest cicho, jest pełno przemocy”. Stwierdzenie przerażające w swojej prostocie i niedopowiedzeniu odbija się w tekstach PJ Harvey, która pisze „dzieciaki noszą w sobie wiersze, nie muszą ich zapisywać”. Z kolei w alternatywnej opowieści o Waszyngtonie, Kapitol Stanów Zjednoczonych jawi się nie jako dzieło architektury i miejsce tworzenia historii, ale niemal żywe, groźne stworzenie dzielące stan Waszyngton na dwa światy – świat luksusu i spełnienia marzeń oraz wyłączony spod prawa świat codziennej walki o egzystencję.

Film trudno zaklasyfikować gatunkowo. Z jednej strony jest to dokument, w którym wraz z PJ Harvey oglądamy niebezpieczne dzielnice i zniszczone konfliktem zbrojnym miasta. Obrazom towarzyszy znakomita muzyka, doskonale oddająca emocje towarzyszące wokalistce w podróży po Kabulu (Afganistan), Kosowie i USA. Utwory zainspirowane zwiedzaniem powyższych miejsc nagrywane są w specjalnie stworzonym w Londynie studiu (publiczność miała możliwość uczestniczyć w nagraniu płyty, obserwując artystów przez lustro weneckie) rejestrują dźwięki, które chwile wcześniej słyszeliśmy w rytmie miasta: nawoływanie wyznawców islamu do modlitwy czy ekstatyczne modły. Jest to też film, nie boję się tego określenia, poetycki. Obserwacje PJ Harvey i jej wrażliwość przekładają się na proste konstatacje rzeczywistości („tu mieszkali rolnicy, a ja chodzę po ich domu w skórzanych sandałkach”, „dzieci spoglądają w kamerę bez żadnej pozy”, „kadzidło jest użyte od strony kierowcy by odstraszyć złe duchy”’), które brzmią jak dobra, niewymuszona i co najważniejsze – pozbawiona patosu i moralizatorstwa – poezja. PJ Harvey w istocie opowiada wierszem o szarych, ponurych miastach; mieszkańcach przemykających w deszczu po zaniedbanych uliczkach; lokalnych społecznościach krawców, muzyków i pracowników fizycznych ukrytych w betonowym, przygnębiającym labiryncie.

Istotnym bohaterem filmu jest religia. PJ Harvey przygląda się wiernym różnych wyznań w najintymniejszych dla nich chwilach modlitwy. Muzułmanin odmawiający salat (rytualną muzułmańską modlitwę) na dywaniku rozłożonym w posępnej, zagraconej uliczce, prawosławni wierni wsłuchani w melodyjne nawoływania batiuszki, charyzmatyczni czarnoskórzy protestanci głoszący kazanie. Reżyser jednak poddaje próbie religijność bogobojnych Amerykanów – kiedy Donald Trump mówi o „Bogu oferującym wolność i sprawiedliwość”, zgromadzony tłum krzyczy „zbuduj mur!”.

Dzieło Seamusa Murpky’ego skojarzyło mi się z niemal już kultowym w kręgach fanów The Song Remains the Same (pl. Pieśń pozostaje ta sama), który stanowi kompilację koncertów Led Zeppelin podczas tournee po Stanach Zjednoczonych w 1973 roku. Fragmenty koncertów przeplatane są nagraniami zza kulis i surrealistycznymi scenkami w stylistyce filmów Alejandro Jodorowskiego. W PJ Harvey. A Dog Called Money psychodeliczne impresje wizualne zastąpiono chłodnymi, wręcz szorstkimi poetyckimi frazami oddającymi beznadziejność losu ludzi, których PJ Harvey spotyka w niekonwencjonalnej podróży. Otrzymujemy film refleksyjny, poruszający i wciągający. Taki, który wywołuje dyskomfort, kiedy wraca się z kina do stabilnej rzeczywistości i ciepłych, bezpiecznych domów.

Anna Dwojnych

PJ Harvey. A Dog Called Money, reż. Seamus Murphy (Irlandia, Wielka Brytania 2019, 92’), pokaz przedpremierowy podczas 17. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Tofifest.

Udostępnij przez: