“Powrót” kogo? [polecamy]
Z Rosji do Francji
O Andrieju Zwiagincewie zrobiło się szczególnie głośno trzy lata temu, gdy jego Lewiatan po wygraniu Złotego Globu w kategorii najlepszy film zagraniczny, stanął w szranki z Idą, próbując zdobyć najpopularniejszą filmową nagrodę, Oscara. Przegrał wtedy pojedynek właśnie z polskim kandydatem, pozostał jednak w pamięci widzów i krytyków jako film-sprzeciw przedstawiający człowieka samotnie walczącego z systemem, który od początku skazany jest na porażkę.
W tym roku inny film Zwiagincewa, Niemiłość, walczył z kolei o Złotą Palmę w Cannes. Przegrał z The Square, ale zdobył sobie uznanie krytyków, wygrywając na festiwalu Nagrodę Jury. Nie jest to z resztą pierwsza przygoda rosyjskiego reżysera z Cannes: we francuskim konkursie udział brały także jego poprzednie filmy – Lewiatan (zdobywca Złotej Palmy za najlepszy scenariusz), Elena (która wygrała Nagrodę Specjalną Jury), Wygnanie, (biorące udział w konkursie głównym).
Już swoim debiutem filmowym Zwiagincew zatrząsnął światem nagród – Powrót został nakręcony w 2003 roku i od razu na festiwalu w Wenecji zdobył pięć statuetek, w tym Złotego Lwa za najlepszy film. Oprócz tego był nominowany do Złotego Globu oraz Cezarów, a także wygrał nagrodę Europejskiej Akademii Filmowej, Prix Fassbinder, w kategorii Europejskie Odkrycie Roku.
O czym opowiada film, od którego rozpoczęła się przygoda rosyjskiego reżysera z poważnym kinem? Jest to historia dwu braci – starszego Andrieja i młodszego Iwana. Widzimy ich po raz pierwszy, gdy razem z kolegami skaczą z wysokiego słupa do wody. Andriej ponaglany okrzykami pozostałych chłopców, skacze do wody, Iwan jest jednak zbyt przerażony – pomimo perspektywy bycia nazwanym tchórzem i ciamajdą, nie decyduje się na niebezpieczny skok. Przestraszony zastyga na szczycie słupa, skąd odbiera go dopiero matka, która wyruszyła, by odnaleźć długo nie wracającego do domu syna. Następnego dnia wydarza się coś niezwykłego; podczas zabawy bracia zaczynają się kłócić i biegną do domu. Na miejscu matka każe im nie hałasować – „Ojciec śpi” mówi, a chłopcy są w szoku. „Kto?” dopytują z niedowierzaniem. Okazuje się, że do domu wrócił po 12 latach nieobecności ich tata. Bracia natychmiast biegną go zobaczyć, następnie Iwan podąża na strych, gdzie znajduje, zdawałoby się, jedyne, starannie ukryte wspólne zdjęcie z ojcem z dzieciństwa. Podczas posiłku papa oznajmia im, że zabiera ich na wycieczkę, pojadą łowić ryby. Wkrótce okazuje się jednak, że będzie to podróż o dużo większym znaczeniu, podczas której chłopcy dowiedzą się czegoś nie tylko o sobie nawzajem, ale także o samych sobie i podczas której ojciec zniknie tak samo niespodziewanie, jak się pojawił, pozostawiając być może jeszcze więcej pytań, niż przedtem…
Ojciec – Powrót?
Dużą zaletą filmu Zwiagincewa jest to, że pozostawia szerokie pole do interpretacji. Kim jest ojciec, który pojawia się nagle po 12 latach nieobecności? Skąd przybył? Co się z nim działo przez tyle czasu, co robił, z kim przebywał? Skąd się wziął? Dlaczego powrócił akurat teraz? I po co? Hipotezy można mnożyć. Jedna z nich mówi, że ojciec to Bóg, który przybywa znikąd, by zabrać synów na wycieczkę i nauczyć ich życia. Pojawia się, by wprowadzić ich w dorosłość, jest wymagający i ostry, ale przez swoją surowość pomaga im pokonywać lęki, stać się odpowiedzialnymi. Chociaż chłopcy czują się traktowani niesprawiedliwie i brutalnie, pod koniec filmu stają się innymi osobami, właśnie dzięki temu, czego nauczył ich ojciec, który wykonawszy swą misję, może odejść. W filmie znajduje się wiele religijnych nawiązań, choćby w scenie, gdy po raz pierwszy widzimy tatę: śpi on na łóżku, a ułożenie jego ciała jest identyczne jak to na obrazie Andrei Mantegni – Opłakiwanie zmarłego Chrystusa. Czy to przypadek czy celowe działanie mające wskazać widzowi, kim tak naprawdę jest, nienazwany ani razu w filmu ojciec? Patrząc z takiej perspektywy, cały film wydać się może swoistą przypowieścią, wskazującą na ważne cechy, które pojawiły się w chłopcach po spotkaniu z tajemniczym ojcem, na jego rolę w ich życiu, na rolę Boga w życiu. Utrzymany w chłodnych barwach obraz wydaje się przesiąknięty symbolizmem i alegoriami. Samo przybycie ojca jest wystarczająco tajemnicze, a reżyser i tak mnoży dodatkowe pytania: po co tata zostawił Iwana na środku mostu, każąc mu czekać na siebie przez kilka godzin i co w tym czasie robił z Andriejem? Co takiego znajdowało się w skrzynce, wykopanej przez ojca na wyspie, na którą przybył z synami? A może na całą sprawę należy spojrzeć z zupełnie innego punktu widzenia – czy to możliwe, że ojciec wcale się nie pojawił, a całe wydarzenie było jedynie wyobrażeniem chłopców? Czy to możliwe, żeby jedynie stęsknieni za tatą wymyślili całą wycieczkę, próbując wyobrazić sobie swojego papę, to, jak by się zachowywał, jaki był? A może wyjaśnienie jest dużo bardziej przyziemne? Może ojciec chłopców doświadczył wojny, może przez 12 lat narażony był na niebezpieczeństwo i w końcu wrócił do domu, gdzie chciał spędzić czas z synami, którzy tak bardzo się zmienili podczas jego nieobecności? Może to okrucieństwo, na które zmuszony był się napatrzeć sprawiło, że stał się tym, kim jest? Że nie potrafi wyrażać swoich uczuć inaczej niż poprzez szorstkość i surowość, że nie zna innych środków wyrazu, że jest niedostępny? A może przez cały ten czas przebywał w zakładzie zamkniętym, w więzieniu? Co takiego robi w porcie, gdy obserwują go chłopcy, kogo tam spotyka? Czy nie kontynuuje przypadkiem nielegalnych interesów, czy to nie z tego powodu jest tak tajemniczy, niczego o sobie nie mówi?
Zwiagincew stawia wiele pytań, na które nie odpowiada – interpretacja pozostaje w gestii widza. Film utrzymany w zimnych barwach wionie tajemniczością, skrywanym sekretem. Razem z braćmi widz próbuje się domyślić, co takiego czai się w ojcu, kim jest ów mężczyzna, czemu przybył, co kryje jego dusza. Konstantin Ławronienko, grający tatę, za pomocą oszczędnych środków wyrazu stworzył postać zagadkową i oddaloną zarówno od widza, jak i od chłopców. Młodzi aktorzy także spisali się na medal, tworząc obrazy niepewnych, ale ciekawskich dzieci, które bardzo chciałyby poznać swojego papę, ale dla których jest on niedostępny. Podobać mogą się także zdjęcia Michaiła Krichmana przedstawiające chłodną i nieprzystępną, ale piękną przyrodę, zwłaszcza na wyspie, na którą przybija łódka podróżujących.
Film z pewnością skrywa wiele sekretów i zagadek, których nie da się zgłębić podczas jednego seansu. Pozostaje on w głowie na długo, zmuszając do ciągłej reinterpretacji przedstawionych obrazów, pozostawiając widza w stanie niepewności i aury tajemnicy. Jak na debiut film jest wyjątkowo dojrzały i przemyślany. Ciężko przejść obok niego obojętnie, wzbudza on niepokój i zmusza do zastanowienia się nad zastaną rzeczywistością. Jest to obraz zdecydowanie wart uwagi.
Joanna Dołęga