Wczoraj w kinach mogliśmy zobaczyć premierę debiutu reżyserskiego Marcina Koszałki, znanego operatora (m.in. Rewers, Pręgi) – Czerwonego pająka. Jest to film fabularny, reklamowany jako thriller rzucający wyzwanie skostniałemu gatunkowi. Przerażający, mocny i mroczny. Jednak nietrudno dojść do wniosku, że kampania promocyjna tego filmu znacznie zawyżyła oczekiwania wobec dzieła. Historia inspirowana dwoma zabójcami z epoki PRL-u – Karolem Kotem (Wampirem z Krakowa) i Lucjanem Staniakiem (Czerwonym Pająkiem) – owszem, jest pod wieloma względami godna uwagi, ale można jej postawić kilka zarzutów.