Kiedy w 1812 roku angielski matematyk Charles Babbage wpadł na pomysł skonstruowania programowalnej maszyny liczącej, nie mógł nawet śnić o tym, że blisko dwa stulecia później świat obiegnie krzyk rozpaczy milionów ludzi, oglądających na wielkim ekranie wygłupy Jar Jar Binksa. Babbage’owska maszyna różnicowa oraz niezrealizowany projekt maszyny analitycznej były pierwszym krokiem na drodze ku komputerom elektronicznym, których zastosowanie w innym wynalazku, którego Anglik nie dożył – filmie – było nieuniknione, choć droga ku temu wiodła kręta i wyboista.

Księga dżungli to jeden z największych klasyków zarówno historii literatury, jak i filmów animowanych. Mająca swoją premierę w 1967 roku i najważniejsza z dotychczasowych ekranizacji, nareszcie doczekała się godnej siebie następczyni. Odświeżaniu pozycji tak kultowych zawsze towarzyszy ryzyko odarcia ich z piękna i niepowtarzalnego klimatu. Całe szczęście Księgi dżungli z 2016 roku fatum nie dosięgnęło – przeciwnie, dzięki mieszance konwencji historia chłopca żyjącego wśród dzikich zwierząt zyskała na atrakcyjności.