Na czym polegał problem Przebudzenia Mocy pisałem już i zdania nie zmieniłem. Z pewną obawą czekałem więc na Łotra i wyszedłem z kina miło zaskoczony. Może dlatego, że spodziewałem się gniota i na pewno nie jest to gniot, a może dlatego, że film rzeczywiście jest niezły.

Twórcy odwołują się do sentymentów. Nie robią tego jednak na siłę. Postacie znane z dawnych części Gwiezdnych wojen pojawiają się zaledwie na kilka sekund. Chcemy tych postaci i dostajemy je, ale nie ma tu wyzyskiwania ckliwych reminiscencji. Gra z widzem jest prowadzona znacznie subtelniej i sensowniej niż w Przebudzeniu Mocy.

Od kilku lat kino rumuńskie cieszy się dużym uznaniem wśród międzynarodowej publiczności. Kiedyś utożsamiane z amatorstwem, dziś triumfuje na prestiżowych festiwalach. Wspólne tendencje formalne i konsekwentna kontestacja społecznej rzeczywistości sprawiły, że na gruncie krytyki filmowej, przyjęło się określenie rumuńskiej nowej fali. Z jej początkiem wiąże się zdobycie Złotej Palmy w Cannes w 2007 roku przez nikomu nieznanego Cristiana Mungiu za dramat 4 miesiące, 3 tygodnie i dwa dni. Jego ostatni film, również doceniony na festiwalu (tegoroczna Złota Palma za reżyserię), Egzamin, to kolejna próba skonfrontowania się z niesprzyjającymi realiami własnego kraju.