43. FPFF w Gdyni | 7 uczuć: Słodko-gorzki plac zabaw
7 uczuć (2018, reż. Marek Koterski)
Nikt nie umie mówić o codziennym życiu Polaków w taki sposób, jak Marek Koterski. Karykatura, satyra, krzywe zwierciadło… Adaś Miauczyński. Widzieliśmy już niespełnionych reżyserów, którzy we wszystkim byli „drudzy”, nauczyciela polskiego, który nieustannie próbował nauczać syna jak odmieniać „być” w jęz. angielskim, alkoholików polemizujących z etosem Chrystusa, oraz facetów rozprawiających o babach podczas nocnych samochodowych podróży. Tym razem reżyser Dnia świra postanowił przenieść nas do czasów, gdy Adaś Miauczyński był jeszcze dzieckiem.
Adaś Miauczyński – bohater przewijający się przez całą twórczość reżysera i stanowiący poniekąd jego alter ego (analogia nazwisk) – grany jest tym razem przez Michała Koterskiego (popularnie nazywanego „Miśkiem Koterskim”). Na samym początku filmu widzimy go jako dorosłego mężczyznę, któremu właśnie rozpadło się małżeństwo i który nie potrafi okazywać uczuć. O swoich zawirowaniach psychicznych opowiada Pani Psycholog (nie kto inny jak Krystyna Czubówna, będąca późniejszą narratorką filmu). Adaś, żeby odkryć dlaczego jest takim socjopatą i nie potrafi radzić sobie z emocjami zostaje zachęcony do tego, by opowiedzieć nam o swoim dzieciństwie. Przez to będzie mógł zdefiniować siedem podstawowych uczuć: strach, złość, smutek, zazdrość, samotność, wstyd oraz radość. Tutaj następuje retrospekcja do czasów dzieciństwa i zaczyna się prawowita akcja filmu…
Dzieciństwo Adama Miauczyńskiego jest dokładnie takie, jakiego mogliśmy się spodziewać po Marku Koterskim. Z jednej strony przerysowane do granic możliwości, z drugiej strony bardzo realistyczne. Co to oznacza?
Podróżujemy przez typowo szkolne sytuacje. Lekcje w 5. klasie, przedstawienia szkolne, bieganie po podwórku, pierwsze miłości itp. itd. Co jednak najlepsze (czyt. najzabawniejsze) dzieci nie są tutaj odgrywane przez dzieci. Koterski, w rolach kilkulatków, postanowił obsadzić dorosłych aktorów. Tak oto kumplem Adasia z ławki jest Marcin Dorociński, typową kujonką – Gabriela Muskała, a jego największą miłością – Katarzyna Figura. Oprócz tego na ekranie goszczą również takie gwiazdy jak: Robert Więckiewicz, Cezary pazura, Dorota Chotecka, Maja Ostaszewska, Adam Woronowicz, Andrzej Chyra i wiele, wiele innych. Wszyscy są niebywale przekonywujący w roli najmłodszych… nawet Tomasz Karolak. Reżyser poukładał swoich aktorów jak w zegarku, ponieważ samą mimiką, barwą głosu, najmniejszym gestem potrafią rozbawić widza do łez. Największe gwiazdy polskiego kina po prostu przeistoczyły się w dzieci. Nawet ciężko jest mi sobie wyobrazić jaka zabawa musiała im towarzyszyć w trakcie zdjęć, a ta w trakcie seansu wcale nie jest mniejsza.
Marek Koterski przykuł uwagę do najdrobniejszych szczegółów, niemalże dosłownie przenosząc się do okresu dzieciństwa. Pokazuje nie tylko stereotypowe zachowania dzieci, ale i takie, które każdy z nas raczej zapomniał na przestrzeni wielu lat, a mimo to w trakcie oglądania filmu nie raz dozna miłej reminiscencji na temat tego, jakie każdy z nas miał udziwnienia w trakcie szkoły. Reżyser zebrał wszystkie najbardziej typowe zachowania dzieci i wrzucił je do jednego worka.
Nie samym śmiechem Koterski jednak żyje. 7 uczuć to przede wszystkim refleksja na temat tego, w jaki sposób dzieciństwo kształtuje naszą osobowość i ile z niego pamiętamy. Cytując postać Krystyny Czubówny: „Nasze dzieciństwo trwa około 5000 dni, a pamiętamy z niego tylko 400 godzin”. Pozornie piękny okres życia niestety nie zawsze w pozytywny sposób decyduje o tym, jacy jesteśmy, gdy dorośniemy. Odnoszę wrażenie, że Marek Koterski tym filmem podsumował w pewien sposób postać Adama Miauczyńskiego, którego staraliśmy się zrozumieć, odkąd pojawił się pierwszy raz w 1984 roku w Domu wariatów.
7 uczuć to fascynująca podróż przez traumy dzieciństwa i absurdy dorosłości, na którą, wydaje się, Marek Koterski czekał całą swoją twórczość. Plejada największych polskich gwiazd na placu zabaw takiego reżysera to niewątpliwy skarb. Choć można mieć pretensje do nieco zbyt „wykrzyczanego” morału filmu, to jednak muszę przyznać, że dawno nie widziałem tak przezabawnego, a jednocześnie pobudzającego do głębokiej refleksji obrazu dzieciństwa. Być może nawet nigdy… Jeśli więc kiedykolwiek złapie Was sentyment i zechcecie przypomnieć sobie jak wyglądały “szkolne czasy”, to zdecydowanie najlepszym przewodnikiem/terapeutą będzie Marek Koterski i jego 7 uczuć. Chapeu bas!
Paweł Mozolewski