Poza Szatanem [interpretacja] Święty barbarzyńca
Fabuła Poza Szatanem rozgrywa się we flandryjskiej wiosce położonej nad morzem. Jej krajobraz dominują piaszczyste wydmy i rozległe równiny, które stanowią główną scenerię filmowych wydarzeń. Pierwszoplanowym bohaterem jest około trzydziestopięcioletni mężczyzna, który prawdopodobnie tymczasowo zatrzymał się w miasteczku. Przez niektórych z jego mieszkańców uznawany jest za egzorcystę, człowieka o nadprzyrodzonych zdolnościach i mistyka.
Akcja rozpoczyna się w dniu, w którym postanawia pomóc młodej, maltretowanej i najprawdopodobniej gwałconej przez ojczyma dziewczynie. Samodzielnie wymierza sprawiedliwość, zabijając go za pomocą strzelby, ukrytej wcześniej w latarni morskiej. Chwilę po tym zdarzeniu na teren gospodarstwa, na którym została dokonana zbrodnia, przyjeżdża policja i rozpoczyna śledztwo. W międzyczasie bohater zostaje poproszony przez jedną z wieśniaczek o przeprowadzenie egzorcyzmów na jej pogrążonej w katalepsji córce. Z początku ich spotkanie kończy się niepowodzeniem, jednak po pewnym czasie udaje mu się wypędzić z dziewczynki złe moce. Niedługo potem dokonuje kolejnego „egzorcyzmu”, połączonego z brutalnym aktem seksualnym – na spotkanej przypadkowo turystce. W międzyczasie policja znajduje przyjaciółkę bohatera zgwałconą i zamordowaną przez jednego z mieszkańców wioski. Bohater wykrada jednak jej ciało i zanosi do lasu, by tam, wśród natury odzyskała ona życie i ku przerażeniu matki, wróciła do domu. Film kończy się, gdy, w towarzystwie psa odziedziczonego po mordercy, tajemniczy mężczyzna odchodzi z miasteczka i udaje się w dalszą wędrówkę.
Samotny wędrowiec
Postać mężczyzny grana jest przez Davida Dewaele, który wcześniej pojawił się między innymi w Hadewijch. Jego ponowne obsadzenie wydaje się nieprzypadkowe, wiele bowiem łączy postacie z obydwu filmów. Jakkolwiek w pierwszym z nich funkcja mężczyzny jest ledwie zarysowana, a o jej wadze widz przekonuje się dopiero w końcowej scenie, w Poza Szatanem Dumont uczynił z niej oś kompozycyjną dzieła.
O protagoniście wiadomo, że prowadzi pustelniczy tryb życia. Sypia przy ogniu na wydmach za wioską, chroniąc się przed wiatrem fragmentami muru po nieistniejącym już dawno budynku. Prawdopodobnie dokarmiają go mieszkańcy wioski. W jednej z pierwszych scen, dostaje on kawałek chleba od towarzyszącej mu brunetki.
Nie jest natomiast znane ani jego imię, ani historia. Można wywnioskować, że pochodzi z poza wioski, ciężko jednak stwierdzić, w jakim celu mógł do niej przybyć. Spędza dnie wałęsając się po polach i wydmach, modląc się, paląc papierosy i kontemplując naturę. Jedyną osobą, z którą zdaje się mieć stały kontakt, jest ciemnowłosa dziewczyna – pasierbica zabitego. Bohater niewiele mówi, jednak jego czyny zostawiają na mieszkańcach wioski silne piętno.
Trudno wskazać źródło niezwykłych zdolności, które bez wątpienia przejawia. W jednej z pierwszych scen filmu widzimy bohatera modlącego się na wzgórzu, twarzą ku wschodzącemu słońcu. Mężczyzna zdaje się stapiać z promieniami, co nadaje scenie podniosłego charakteru. Wraz ze słońcem jest usytuowany w centrum kadru, przed sobą ma zaś rozległą panoramę flandryjskiej równiny. Kompozycja kadru, wraz z impresjonistyczną grą świateł, daje się zinterpretować jako oznaka zjednoczenia bohatera z wszechogarniającą mocą natury. Jego duchowość ma zatem cechy panteizmu, zaś przyroda zdaje się pełnić funkcję transcendencji. Nie odnajdujemy w filmie (w przeciwieństwie do Hadewijch) szczególnie zarysowanej symboliki chrześcijańskiej. Religijność, jeśli można w ogóle użyć tego określenia, pozostaje pierwotna, niezinstytucjonalizowana i niewpuszczona w konwencjonalne, czy kulturowe ramy.
Sam protagonista pozostaje człowiekiem raczej prostym. Najprawdopodobniej nie posiada on wykształcenia; być może pochodzi z którejś z pobliskich wiosek. O takim statusie społecznym może świadczyć jego powierzchowność – plebejska uroda czy niechlujny, raczej ubogi ubiór. Realizuje więc w pewnym sensie archetyp „bożego prostaczka”, jakkolwiek z pewnymi zastrzeżeniami dotyczącymi samego pojęcia boskości i transcendencji wynikającego z Poza Szatanem. Bohater dwukrotnie podczas filmu wykonuje egzorcyzmy – w scenach z młodą schizofreniczką oraz turystką. Zbliżając się do kobiet w akcie seksualnym, lub quasi seksualnym, zdaje się on wysysać z nich swego rodzaju złą energię (przez chrześcijaństwo tradycyjnie personifikowaną jako diabeł czy demon), uwalniając je tym samym od opętania. Wreszcie – w finale filmu dokonuje, lub w każdym razie inicjuje on akt przywrócenia życia swojej przyjaciółce – ofierze gwałtu.
Akty uzdrowienia
Pierwsza próba egzorcyzmów kończy się niepowodzeniem. Mężczyzna zostaje wezwany przez przerażoną kobietę, która przyprowadza go do córki-kataleptyczki. Co interesujące, odnajduje ona bohatera w miejscu jego spoczynku, jak gdyby dokładnie wiedziała gdzie może go szukać. Świadczy to, że jego obecność w wiosce została odnotowana przez mieszkańców i prawdopodobnie trwa już od pewnego czasu. Przybywszy do pokoju opętanej, dowiaduje się, że lekarz nie był w stanie zdiagnozować i uzdrowić dziewczynki. Dumont zdaje się tu sugerować, że gdy kończą się racjonalne możliwości pojmowania rzeczywistości, w ludzkiej naturze leży zwrócenie się w stronę wiary w instancję nadprzyrodzoną.
Po chwili mężczyzna wychodzi z mieszkania bez słowa i oddala się, by wraz ze swoją towarzyszką oddać się modlitwie. Być może właśnie w obliczu wspomnianej rezygnacji i niemocy zwraca się o do natury, która przenika jego ludzkie ograniczenia. Znaczącym zabiegiem jest zastosowanie w scenie modlitwy planu ogólnego, czy nawet totalnego. Dwie postacie na tle równiny są ledwo zauważalne, kadr jest zdominowany przez bezkres monumentalnej przyrody.
Scena znajduje swoją kontynuację, gdy bohater po raz drugi przybywa do mieszkania kobiety, by tym razem z powodzeniem przywrócić jej córce zdrowie. Gdy wieśniaczka biegnie wraz z bohaterem i jego towarzyszką w kierunku działki, kamera płynnym ruchem śledzi spieszące się do domu sylwetki. Tam naprzemienne zbliżenia twarzy bohaterów nadają ich interakcji intymny wydźwięk. Córka zaczyna przeraźliwie krzyczeć zaś wieśniaczka wychodzi, by egzorcysta mógł uzdrowić duszę dziewczynki. Obydwie kobiety (wieśniaczka i młoda dziewczyna, towarzyszka protagonisty) czekają przed domem, podczas gdy bohater przystępuje do działania. Należy tu wyjaśnić quasi-seksualny charakter tego rytuału. Mężczyzna kładzie się bowiem na obłąkanej dziewczynie i, w akcie przypominającym pocałunek, przez usta wysysa z niej domniemane złe moce.
Wszystko to zostaje pokazane w dosadny, naturalistyczny sposób. Przerażające wycie, zarówno bohatera jak i dziewczynki, szamotanina ich splecionych ciał, kałuża moczu, w której początkowo siedzi dziewczyna – Dumont nie przebiera w środkach do realizacji swojej radykalnej koncepcji estetycznej. Klaustrofobiczny i intymny charakter sceny podkreśla niski klucz oświetlenia (a w zasadzie niemal całkowity mrok spowijający pokój).
Kolejnym momentem, w którym główny bohater dokonuje aktu duchowego uzdrowienia jest scena, w której spotyka podróżniczkę. Nie wiadomo dokładnie skąd, ani w jakim celu pojawiła się ona w wiosce, jednak duży plecak, który dźwiga sugeruje, że prawdopodobnie jest turystką. W scenie poprzedzającej spotkanie się dwójki bohaterów, David (pozwolę sobie używać imienia aktora, oraz postaci z Hadewijch – w napisach do Poza Szatanem figuruje on po prostu jako Le Gars, czyli „mężczyzna”) po raz kolejny wpatruje się w niebo. Początkowo widać w zbliżeniu jego skupioną twarz, później natomiast obłoki rysujące się na niebie. Co ciekawe, zanim mężczyzna unosi wzrok ku górze, w warstwie dźwiękowej słychać nienaturalnie głośny świergot ptaków. Można więc wywnioskować, że tym co kieruje uwagę bohatera ku niebu i utożsamianej z nim transcendencji, jest silne doświadczenie obecności natury, która w jego świadomości wybrzmiewa jeszcze intensywniej niż w rzeczywistości. To właśnie rozległy krajobraz widziany z pagórka, a także dźwięki ptaków, skłaniają mężczyznę do zatrzymania się na drodze i popadnięcia w chwilową zadumę. Takie zestawienie scen dosyć mocno sugeruje, jakie może być źródło pochodzenia nadprzyrodzonych mocy, które bohater ma wykorzystać do wykonywanych egzorcyzmów.
Spotkanie z podróżniczką rozpoczyna się w momencie, kiedy wychodząc z leżącego nieopodal ścieżki gospodarstwa, pyta ona Davida o drogę. Ten nie odpowiada, a jedynie niedbale wskazuje palcem kierunek, po czym odchodzi. Kobieta, przyspiesza kroku i podąża za nim, najwyraźniej chcąc nawiązać rozmowę. Zadaje bohaterowi pytania, wyraża swój zachwyt nad okolicą, a nawet zauważa, że widziała go kiedyś na bagnach. Może z tego wynikać, że już wówczas zaintrygował ją swoją postawą, co sprawiło, że kobieta mając sposobność do interakcji z nim, nie zamierza jej zmarnować. Z początku wyczuwalny jest dystans między nimi. Mężczyzna przez większość czasu milczy, ignorując to co mówi podróżniczka. Ta zaś, próbując nawiązać rozmowę, idzie cały czas za protagonistą. Protagonista początkowo nie odnosi się w sposób jednoznaczny do propozycji odbycia stosunku. Naga kobieta rozkłada się przed nim, co w pierwszej chwili nie wydaje się być dla niego wystarczająca zachętą, jednak po chwili decyduje się na zbliżenie. Ta scena jest prawdopodobnie najbardziej transgresyjna spośród wszystkich w Poza Szatanem. Świadczy o tym nie tylko sam jej przebieg, ale w dużym stopniu również sposób, w który została ukazana. Jest bowiem silnie naturalistyczna, a dla wielu widzów zapewne odstręczająca. Stosunek odbywa się w sposób wysoce mechaniczny i wydaje się być pozbawiony jakiejkolwiek namiętności. Bohater pozostaje przez całą scenę w pełni ubrany, co kontrastuje z nagim, obłym ciałem turystki. Wykonuje on jednostajne ruchy kopulacyjne, skąpiąc gestów czułości. Brak w tej scenie środków estetyzujących, do których przyzwyczaiło widzów kino głównego nurtu w ukazywaniu sytuacji erotycznych. Nie ma więc zmysłowej muzyki, ani też pięknych, nagich splecionych ze sobą ciał, czy urodziwych twarzy w grymasie miłosnej ekstazy. Seks u Dumonta jest perwersyjny i atawistyczny; reżyser ilustruje w głównej mierze zwierzęcy i instynktowny aspekt erotyzmu. Na twarzy kobiety rysuje się przerażenie, gdy z szeroko otwartymi oczyma wpatruje się w dal. W trakcie stosunku rwie ona dłońmi kępy trawy, krzycząc przeraźliwie – całość sceny przypomina gwałt. Bohater trzyma partnerkę za szyję, jakby ją podduszał, wreszcie, w kulminacyjnym momencie przykłada usta do jej ust i „wysysa z niej złe moce”, co potęguje konwulsyjne odgłosy, które z siebie wydaje. Gdy kończy, jej nieruchome ciało spoczywa na trawie, w taki sposób, że nie jesteśmy pewni czy żyje – reżyser zdaje się tutaj igrać z ciekawością widza. Po chwili kobieta przeczołguje się do rzeki i nurkuje w wodzie. Następnie wynurza głowę i oszołomiona wpatruje się w niebo. Fakt, że nie zadaje Davidowi żadnych pytań, wskazuje, że intuicyjnie przeczuwa działanie sił wymykających się ludzkiemu rozumieniu.
Poza moralnością – poza szatanem
Kluczowa w postaci Davida jest dychotomia między jego nadnaturalnymi zdolnościami, a moralnie ambiwalentnymi, często niezrozumiałymi czynami. Z jednej strony pomaga on mieszkańcom wioski w pewnych kwestiach – zrozpaczona matka schizofreniczki zdaje się nawet bezpośrednio zwracać do niego o pomoc, rozpoznając w nim uzdrowiciela. Z drugiej jednak, dokonuje niczym nieumotywowanych aktów przemocy. Fakt, że ojczym-sadysta ponosi z jego rąk śmierć, dałoby się jeszcze wytłumaczyć sympatią bohatera do dziewczyny, względnie chęcią uwolnienia jej od rodzinnej traumy, jednak atak na strażnika, z punktu widzenia psychologicznego wydaje się wręcz niedorzeczny – dlaczego, bowiem, miałby on mieć powody do zazdrości, skoro brunetka wyraźnie skłania się właśnie ku niemu? Jednocześnie, zaloty strażnika wobec niej mają tak niewinny i nieśmiały charakter, że nie sposób byłoby potraktować je, jako zapowiedzi np. gwałtu. Rafał Syska interpretuje to jako akt zazdrości: „Bohater chciałby żyć poza potrzebami ciała, […] ale w istocie rządzą nim popędy i zwykła namiętność, która przejawia się zazdrością o dziewczynę. To pożądanie, celowo tłumione w jej obecności, najpierw więc pcha go do zabicia sarny, a potem do niemal śmiertelnego pobicia potencjalnego konkurenta”. Osobiście skłaniałabym się jednak ku odejściu od prób psychologicznej interpretacji tego wątku. Być może jest on narzędziem w ręku (sic!) transcendentnych sił, których nie sposób pojąć i wytłumaczyć z racjonalnej, ludzkiej perspektywy. Już samo znaczenie tytułu filmu, z początku enigmatyczne, w świetle takiej interpretacji staje się bardziej czytelne. Bohater filmu Poza Szatanem, znajdując się w ontologiczno-aksjologicznym zawieszeniu, jest poniekąd poza moralnością. Tutaj zastosowanie znajdzie jedna z koncepcji Fryderyka Nietzschego, a mianowicie o nadczłowieku. Najpełniej rozwija tę myśl w swoim dziele zatytułowanym Poza dobrem i złem. Niemiecki filozof był twórcą nowej moralności, która przeciwstawiała się moralności współczesnej, czyli przede wszystkim demokratycznej i uznającej prymat dóbr duchowych nad materialnymi. W swojej teorii Nietzsche dokonuje przewartościowania panujących norm, dzieląc moralność na moralność panów i moralność niewolników, inaczej na silnych i słabych. Jak referuje Władysław Tatarkiewicz: „Silni z natury rzeczy cenią dostojność i godność osobistą, stanowczość, sprawność, pewność działania, bezwzględność w przeprowadzaniu swych zamierzeń: są to dla nich zalety istotne. Zupełnie inaczej słabi; oni muszą cenić to, co ich słabości przychodzi z pomocą: litość, miękkość serca, miłość, altruizm, względność.” Bohater Poza Szatanem nie waha się, nie okazuje żadnych emocji, bezwzględnie wykonuje działania, niezależnie od tego, czy dotyczą one pozbawienia kogoś życia (ojczym dziewczyny, sarna), brutalnego aktu seksualnego (turystka), czy wyzwolenia spod złych mocy (dziewczynka). Zdaje się być przekonany o słuszności dokonywanych czynów, których etyczność może być z kolei mocno poddawana w wątpliwość przez odbiorców. Ta bezwzględna postawa, ale również milczenie, przerywane jedynie zdawkowymi odpowiedziami, i niechęć do spoufalania się z mieszkańcami wioski, nadają mu pewnego rodzaju dostojeństwa. Takiego charakteru nadaje mu również fakt, że jest przybyszem nieznanego pochodzenia, co stanowi dla mieszkańców wioski swego rodzaju egzotykę, ponadto zaś wykazuje zdolności nadprzyrodzone. Wszystkie wymienione elementy mogłyby bezsprzecznie stanowić o jego nadludzkiej naturze, którą przepowiadał niemiecki myśliciel. Jednak pewne kwestie wymykają się jednoznacznemu odniesieniu. Bohater filmu Bruno Dumonta większość ze swoich nadprzyrodzonych czynów wykonuje dla dobra innych ludzi. Wykorzystuje swoje zdolności, by uwolnić innych od cierpień (cielesnych i duchowych), umocnić w wierze, czy w ogóle otworzyć na nią. Ponadto, w końcowej scenie, prawdopodobnie poświęca samego siebie dla życia innej istoty. Ta bezwzględna miłość bliźniego i altruizm sugeruje więc raczej odniesienie do wątków chrześcijańskich, niż do zapalczywie chrześcijaństwo krytykującego Nietzschego.
Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione przeze mnie czynniki, przy odbiorze postaci głównego bohatera nie sprawdzi się jednoznaczna i kategoryczna ocena. David osiąga skrajności, zarówno w pustelniczym wycofaniu się z życia, jak i w dokonywanych przez siebie brutalnych, cielesnych, ziemskich aktach. Przy tym zdaje się pozostawać etycznie niewzruszony – nie sposób bowiem umiejscowić pobudki, którymi się kieruje na którejkolwiek z szali symbolicznie ważących wartość ludzkich uczynków. Francuski reżyser w Poza Szatanem prowokuje więc do dyskusji, czy tworzenie systemów moralnych ma sens, i jaka jest natura człowieka.
Dominika Koliszewska