Jeden z najbardziej uznanych polskich reżyserów na świecie. Zdobywca Oscara za film Pianista z 2002 roku. Człowiek, który nie boi się pokazywać na ekranie przemocy, zarówno psychicznej jak i fizycznej. Roman Polański w swoich filmach często umieszcza bohaterów na ograniczonej przestrzeni i stawia ich, w sytuacjach stresowych. Jest to doskonała okazja, aby pokazać co naprawdę skrywa ludzka dusza. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się za fasadą idealnych domów czy luksusowych jachtów z dala od wzroku ciekawskich.

Życie miasta, rozwój cywilizacyjny i funkcjonowanie jednostki w modernistycznym i industrialnym świecie, to tematy często poruszane w tekstach kultury. Chętnie sięgają po nie również filmowcy. Poprzez medium, którym dysponują, łatwo jest ukazać dynamikę i ruch, typowe dla dużych miast. Jest to jeden z powodów popularności tak zwanych symfonii miejskich. Jednymi z filmów, które nawiązują do tej stylistyki są “Koyaanisqatsi” Geodfreya Reggio i “Człowiek z kamerą” Dżigi Wiertowa.  

Adam Elliot, australijski twórca poklatkowych animacji plastelinowych (clay animation), w 2004 otrzymał Oscara za najlepszy krótkometrażowy film animowany, którym był Harvie Krumpet. Elliot, jak sam mówi, nigdy nie chciał tworzyć animacji cyfrowo, ponieważ tym, co sprawia mu największą przyjemność jest tworzenie wszystkiego własnymi rękami z ludźmi, którzy podzielają jego pasję. Pierwsze, około pięciominutowe filmy Elliota, Wujek (1996), Kuzyn (1999) i Brat (2000) tworzą częściowo autobiograficzną trylogię rodzinną. Kolejny film, wspomniany już, około dwudziestominutowy, Harvie Krumpet (2003) stanowi skondensowaną biografię tytułowego bohatera z Geoffrey’em Rushem w roli narratora. W 2009 roku premierę miał najdłuższy jak dotąd, pełnometrażowy film Mary i Max, opowiadający historię niecodziennej przyjaźni pomiędzy kilkuletnią dziewczynką i dojrzałym mężczyzną.  W 2015 roku powstał Ernie Biscuit, kolejna krótkometrażowa animacja, tym razem opowiadająca o paryskim taksydermiście.

Paryż, Londyn, Nowy Jork… Wieża Eiffla, Big Ben, Times Square… Słynne miasta i ich  najbardziej charakterystyczne obiekty zyskały już miano ikon kultury i są łatwe do rozpoznania w wielu filmach. Wskazanie choćby kilku produkcji zrealizowanych w plenerach wymienionych ośrodków miejskich, nie powinno sprawić trudności nawet średnio oswojonemu z geografią widzowi. Jednak do umownie najważniejszych dla kina metropolii należałoby dodać jeszcze Berlin, który oprócz Bramy Brandenburskiej, ma do zaoferowania wyjątkową energię i artystyczną wrażliwość. Warto przypomnieć kilka obrazów z Berlinem w roli głównej i zwrócić uwagę na kreację jego poetyckiego wizerunku.

W porównaniu z filmem fabularnym, film dokumentalny przeszedł stosunkowo krótką i niezbyt krętą drogę. Powód jest całkiem prosty – funkcją filmu dokumentalnego jest jak najwierniejsze przedstawienie rzeczywistości. Filmowcy poczynili spory postęp (nawiasem mówiąc, zadziwiające jest, jak wiele formalnych udoskonaleń zawdzięczamy mistrzyni propagandy, Leni Riefenstahl), jednak idea per se przechodziła zmiany raczej kosmetyczne. Przyjrzyjmy się trzem filmom, które były wyświetlane na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych Human Doc “Globalny Rozwój w Kinie”

Audrey Hepburn. Tej pani chyba  nie trzeba nikomu przedstawiać. Zdobywczyni Oscara za role w filmie „Rzymskie wakacje” grała u boku największych gwiazd Hollywood takich jak Cary Grant czy Humphrey Bogart. Dzisiaj, utożsamia się nią głównie z jedną kreacją aktorską. Każdy nawet jeśli nie widział „Śniadania u Tiffany’ego”, kojarzy wizerunek kobiety w czarnej sukience z papierosem w ustach. W ostatnich latach częściej przedstawiana jest jako ikona mody, niedościgniony synonim stylu, i klasy niż jako utalentowana aktorka.

Lars von Trier i Michael Haneke to twórcy znani ze skłonności do moralizowania, ale również do prowadzenia wyrafinowanej, choć często niepozbawionej okrucieństwa gry z widzem, wystarczy wspomnieć Funny Games, czy Antychrysta. Haneke lubi w swoich filmach obnażać najgorsze i najbardziej wstydliwe aspekty ludzkiej natury, wstrząsającą rzeczywistość skrytą pod pozorami normalności, a jednocześnie rzadko kiedy robi to wprost. Podobnie rzecz ma się z von Trierem, którego nazywa się naczelnym prowokatorem współczesnego kina.