Adam Elliot, australijski twórca poklatkowych animacji plastelinowych (clay animation), w 2004 otrzymał Oscara za najlepszy krótkometrażowy film animowany, którym był Harvie Krumpet. Elliot, jak sam mówi, nigdy nie chciał tworzyć animacji cyfrowo, ponieważ tym, co sprawia mu największą przyjemność jest tworzenie wszystkiego własnymi rękami z ludźmi, którzy podzielają jego pasję. Pierwsze, około pięciominutowe filmy Elliota, Wujek (1996), Kuzyn (1999) i Brat (2000) tworzą częściowo autobiograficzną trylogię rodzinną. Kolejny film, wspomniany już, około dwudziestominutowy, Harvie Krumpet (2003) stanowi skondensowaną biografię tytułowego bohatera z Geoffrey’em Rushem w roli narratora. W 2009 roku premierę miał najdłuższy jak dotąd, pełnometrażowy film Mary i Max, opowiadający historię niecodziennej przyjaźni pomiędzy kilkuletnią dziewczynką i dojrzałym mężczyzną.  W 2015 roku powstał Ernie Biscuit, kolejna krótkometrażowa animacja, tym razem opowiadająca o paryskim taksydermiście.

Było Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki, był Kingsajz, teraz czas na Pomniejszenie

Malutcy ludzie są zabawni – gra rozmiarem, perspektywą, gagi z użyciem ogromnych przedmiotów dla „wielkowymiarowych ludzi” – to wdzięczny motyw w komedii. Pomniejszenie (Downsizing) Alexandra Payne’a stara się jednak być czymś więcej niż tylko „komedią o małych ludziach”. Ambitne założenie filmu jest takie: „malutcy ludzie, ale tym razem na poważnie”. Zamiast pomniejszać się dla „hecy” albo przypadkiem, bohaterowie Pomniejszenia zmniejszają się ze względów ekonomicznych. Otóż grupa norweskich naukowców, którzy wynaleźli maszynę do zmniejszania komórek organicznych wyliczyła, że dzięki zredukowaniu „wielkości” ludzkości, można zredukować również negatywny wpływ jaki ludzie mają na środowisko i zapobiec katastrofom ekologicznym.

Paryż, Londyn, Nowy Jork… Wieża Eiffla, Big Ben, Times Square… Słynne miasta i ich  najbardziej charakterystyczne obiekty zyskały już miano ikon kultury i są łatwe do rozpoznania w wielu filmach. Wskazanie choćby kilku produkcji zrealizowanych w plenerach wymienionych ośrodków miejskich, nie powinno sprawić trudności nawet średnio oswojonemu z geografią widzowi. Jednak do umownie najważniejszych dla kina metropolii należałoby dodać jeszcze Berlin, który oprócz Bramy Brandenburskiej, ma do zaoferowania wyjątkową energię i artystyczną wrażliwość. Warto przypomnieć kilka obrazów z Berlinem w roli głównej i zwrócić uwagę na kreację jego poetyckiego wizerunku.

W porównaniu z filmem fabularnym, film dokumentalny przeszedł stosunkowo krótką i niezbyt krętą drogę. Powód jest całkiem prosty – funkcją filmu dokumentalnego jest jak najwierniejsze przedstawienie rzeczywistości. Filmowcy poczynili spory postęp (nawiasem mówiąc, zadziwiające jest, jak wiele formalnych udoskonaleń zawdzięczamy mistrzyni propagandy, Leni Riefenstahl), jednak idea per se przechodziła zmiany raczej kosmetyczne. Przyjrzyjmy się trzem filmom, które były wyświetlane na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych Human Doc “Globalny Rozwój w Kinie”

Fajny film wczoraj widziałem. Suburbicon dziełem wybitnym raczej nie jest, ale momenty były. W miarę łatwo znalazłem przyjemność (dość prymitywną, można powiedzieć) w śledzeniu tej prostej, groteskowej historii, pełnej przerysowań i karykaturalnej wręcz przemocy, mającej zapewnić tylko rozrywkę. A przecież nie tak zapowiadał się ten film, przez co skojarzył mi się z inną tegoroczną produkcją. Uciekaj! Jordana Peele’a jest oczywiście przedstawicielem kompletnie odmiennego gatunku, utrzymany jest w całkowicie innym klimacie. Moim zdaniem jednak istnieje podobieństwo między tym horrorem, a najnowszym filmem George’a Clooney’a. A mianowicie sposób, w jaki bawi się naszymi oczekiwaniami.

Audrey Hepburn. Tej pani chyba  nie trzeba nikomu przedstawiać. Zdobywczyni Oscara za role w filmie „Rzymskie wakacje” grała u boku największych gwiazd Hollywood takich jak Cary Grant czy Humphrey Bogart. Dzisiaj, utożsamia się nią głównie z jedną kreacją aktorską. Każdy nawet jeśli nie widział „Śniadania u Tiffany’ego”, kojarzy wizerunek kobiety w czarnej sukience z papierosem w ustach. W ostatnich latach częściej przedstawiana jest jako ikona mody, niedościgniony synonim stylu, i klasy niż jako utalentowana aktorka.

Lars von Trier i Michael Haneke to twórcy znani ze skłonności do moralizowania, ale również do prowadzenia wyrafinowanej, choć często niepozbawionej okrucieństwa gry z widzem, wystarczy wspomnieć Funny Games, czy Antychrysta. Haneke lubi w swoich filmach obnażać najgorsze i najbardziej wstydliwe aspekty ludzkiej natury, wstrząsającą rzeczywistość skrytą pod pozorami normalności, a jednocześnie rzadko kiedy robi to wprost. Podobnie rzecz ma się z von Trierem, którego nazywa się naczelnym prowokatorem współczesnego kina.