Godzilla zadebiutowała na wielkim ekranie w 1954 roku. W ciągu kilkudziesięciu lat jej postać została tak bardzo przetworzona przez rozmaite popkulturowe mechanizmy, że dzisiaj jawi się już raczej jako wytarty symbol filmów katastroficznych. Najntisowa dinozaurokształtna Godzilla Rolanda Emmericha nieudolnie zrealizowana na fali Parku Jurajskiego, postać filmów klasy B w stylu Godzilla vs. Mechagodzilla, czy po prostu jeden z wielu elementów kina Kaijū (z jap. potworna bestia), opowiadającego o gigantycznych kreaturach. Dziś postać japońskiego Boga potworów w większości jest niewyraźnym duchem tego, czym była na początku. Lecz czy warto jest jeszcze powracać do oryginalnej Godzilli?

Japoński reżyser, Hiroshi Teshigahara (Kobieta z wydm), zainteresował się w latach 60-tych przypadkiem człowieka po transplantacji twarzy. W jaki sposób wpływa to na jego osobowość i jakie niesie ze sobą konsekwencje w kontaktach międzyludzkich? Między innymi o tym postanowił opowiedzieć w jednym z najbardziej niezwykłych,

W kinie azjatyckim niezwykle popularny jest rodzaj filmów o nazwie Wuxia. Są to historie wojowników Kung-fu, którzy przez nabyte w klasztorze Shaolin umiejętności walki, podróżują po świecie, nieustannie balansując pomiędzy spokojem ducha, a ekwilibrystyczną walką. Jednym z najlepszych przykładów kina Wuxia jest Przyczajony tygrys, ukryty smok, który lawiruje pomiędzy spokojnymi scenami ekspozycyjnymi, a niezwykle widowiskowymi scenami walki. 

– Jeśli zniknę kiedyś z Twojego życia, to czy będziesz mnie szukał jak Mardar?
– Tak.
– Przez całe życie?
– Tak.
– Kłamiesz.

Tymi słowami reżyser Lou Ye otwiera swoje Suzhou River, po czym przystępuje do krytyki postępującego upadku i brudu w okolicach rzeki Suzhou. Tworzy z tego pryzmat obaw przed urbanizacją Szanghaju, przez który opowie subtelną historię miłości, oscylującej wokół wizerunku rzeki.

Zemsta w kinie jest z całą pewnością jednym z najbardziej chwytliwych tematów. Oblicze krzywdy, jaka spotyka głównego bohatera wyzwala u nas pragnienie odwetu. Oglądając obraz, czekamy z niecierpliwością na widok finalnie triumfującej sprawiedliwości. Implikacją tego jest cała masa powstałych na temat zemsty filmów, biorąc pod uwagę choćby twórczość Quentina Tarantino, Clinta Eastwooda czy Braci Coen. Jednak to nie czyni z niej oklepanego motywu, a wręcz przeciwnie – nadal wielu różnych reżyserów sięga po ten temat, by opowiadać nowe, ciekawe historie. Jednym z przykładów jest Zemsta wyreżyserowana przez jednego z najlepszych i najbardziej doświadczonych reżyserów kina akcji z HongKongu – Johnniego To.

Bunt jest dramatem historycznym nakręconym w 1967 roku przez jednego z najwybitniejszych Japońskich reżyserów – Masaki Kobayashi’ego (Kwaidan, Seppuku [polski tytuł to Harakiri]),. Reżyser opowiada skomplikowaną historię samurajów, krytykując tym samym wiele absurdów wynikających z ich kodeksu moralnego. Całość tworzy bardzo ciekawą i estetycznie wysmakowaną panoramę czasów feudalnej Japonii.

Tegoroczny japoński kandydat do Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny – Her Love Boils Bathwater[1] w reżyserii Ryōty Nakano – na pierwszy rzut może się wydawać niezbyt oryginalny pod względem fabularnym, szczególnie z perspektywy widza zachodniego przyzwyczajonego do tego typu historii. Film opowiada historię Futaby, kobiety wychowującej samotnie nastoletnią córkę – Azumi. Gdy Futaba dowiaduję się, że jest w czwartym stadium raka z przerzutami i pozostało jej zaledwie kilka miesięcy życia, obiera sobie ona za cel zapewnienie Azumi dalszego życia w pełnej, wspierającej się rodzinie. Podejmuje ona trud odnowienia kontaktu ze swoim byłym partnerem i ponownie otwiera rodzinny biznes – łaźnię publiczną, po czym wyrusza w podróż na północny kraniec wyspy by odnaleźć tajemniczą Kimie Sakamaki – kobietę, która raz do roku, zawsze w ten sam dzień, przysyła Futabie i Azumi w prezencie świeżego kraba.

Prawie 60 lat na scenie filmowej, ponad 200 filmów zrealizowanych zarówno w Chinach jak i Ameryce, mnóstwo złamanych kości i niebezpiecznych sytuacji, mogących skończyć się śmiercią – to wszystko składa się na dorobek jednego z najbardziej zdeterminowanych i szalonych aktorów kina akcji. Jego twórczość filmowa daleko odbiega od artystycznych funkcji kina, solidnie zbudowanych scenariuszy, czy nawet przejmującej gry aktorskiej w powszechnie znanym tego słowa znaczeniu, a jednak po niemal 60 latach Jackie Chan został obdarzony przez akademię honorowym Oscarem za całokształt twórczości. Dlaczego? Policyjna opowieść jest jedną z wielu odpowiedzi na to pytanie.

Chungking Express to czwarty film Wonga Kar-Waia – reżysera słynącego z zestawiania samotności z miłością w często klaustrofobicznych aglomeracjach. Wykorzystuje on nowoczesny świat, żeby pokazać jak bardzo samotni mogą być ludzie w zaludnionych miastach. W tym temacie idealnie wykorzystuje swój rodzimy Hongkong, gdzie pomimo prawie 7000 osób na km2, większość ludzi czuje się wg niego wyobcowana. Chungking Express stanowi jeden z jego najlepszych obrazów.

Większość z nas zna historie w stylu Robinsona Crusoe czy też bohatera granego przez Toma Hanksa w filmie Cast Away. Próba przetrwania na bezludnej wyspie, zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym stanowiłaby nie lada wyzwanie dla każdego z nas. Jednak co, jeśli bezludna wyspa znajdowałaby się pośrodku jednego z miast w Korei Południowej? Na to pytanie odpowiedział Hae-jun Lee w swoim filmie z 2009 roku pt. Castaway on the moon.