Wyśnione Miłości – autor w dobie postmodernizmu
Postmodernizm to termin odnoszący się do ogółu zjawisk zachodzących w kulturze współczesnej. Nie można nazwać go jednolitym nurtem, ponieważ w obrębie tego samego pojęcia dochodzi do konfrontacji wielu różnych tendencji i koncepcji. Zależnie od dziedziny definicja ulega przekształceniu, zachowując jednak wspólny mianownik: krytyczny stosunek do eurocentrycznej kultury Zachodu, która odnosi się do racjonalizmu i uniwersalizmu. Postmodernizm oznacza zmianę myślenia o kulturze, jest skutkiem znużenia awangardą.
Założenia postmodernizmu obejmują sferę wizualną, zwłaszcza w filmach; wyrazem postmodernizmu są te z nich, które skupiają się na stylu, przedstawieniu, efektach specjalnych i obrazach kosztem treści, portretu bohatera, sensu, narracji i społecznego komentarza1. To mnogość perfekcyjnych zdjęć, dokładnie zainscenizowanych kadrów, przemyślanych ujęć.
Postmodernistyczne filmy można poznać po wysokim stopniu świadomości twórczej, która wyraża się znajomością kultury, jej nieustannym cytowaniu, zawieraniu w obrazie odniesień do literatury, historii kina, muzyki – intertekstualność i autotematyzm. Charakteryzuje je również coraz częstsze korzystanie z nowych mediów i nowinek technicznych, by uczynić dzieło jak najbardziej nowoczesnym.
W XXI w. filmowcy stoją przed trudnym zadaniem tworzenia czegoś świeżego. Kino autorskie wydaje się teraz trudniejsze do zrealizowania, bo trzeba być naprawdę wyjątkowym artystą, żeby dysponując tymi samymi środkami co wszyscy, wykreować coś, co będzie w sobie miało atom reżysera. Jednakże autor nie umarł w postmodernizmie, jak głosił Roland Barthes2. Nadal można wyróżnić kilku reżyserów, którzy mają rozpoznawalny styl, na przykład David Lynch, Peter Greenaway czy niedawno odkryty Xavier Dolan. Na podstawie jego drugiego filmu, pt. Wyśnione miłości, pokażę jakimi środkami wyrazu się posłużył, wpisując się tym samym w postmodernistyczne postulaty.
Nie można odmówić Dolanowi własnego stylu, jest on bardzo charakterystyczny. To częste łączenie obrazu filmowego z muzyką, subtelne spowolnienia, najazdy, wiele zbliżeń, wyraziste kolory i dokładnie zainscenizowane kadry. Niektórzy określają jego styl mianem hipsterskiego, ponieważ postaci są momentami przestylizowane. Bardzo ważnym elementem jest też detal, co najbardziej widoczne jest w Wyśnionych miłościach. W punktach ważnych dla postaci mamy wiele zbliżeń na twarz, dłonie. Na przykład, kiedy Marie i Francis dowiadują się, że nic z ich planów, że ich życie od teraz będzie musiało wrócić do normy, nie padają z ich ust żadne słowa. Kamera pokazuje nerwowe ruchy dłoni, skurcze twarzy, tępe spojrzenia. Można powiedzieć, że detale to fetysze Dolana, tak jak i papierosy, które są nieodłącznym rekwizytem bohaterów każdego jego filmu. Sfera wizualna dopełnia opowieść, czyni ją bardziej romantyczną, sensualną. Grę kamery identyfikuję z grą pozorów, którą uskuteczniają bohaterowie.
André Bazin zdecydowanie zakwalifikowałby Dolana do kategorii twórców wierzących w obraz3. Reżyser ten wie, że może wykreować na ekranie rzeczywistość taką, jaką się chce, że siłą sugestii i znaków, formy, może przemawiać do ludzi, czasami nawet nie wypowiadając słowa. W Wyśnionych miłościach autor robi to między innymi za pomocą wideoklipu oraz paradokumentu.
Każda kolejna wariacja muzyczno-obrazowa jest komentarzem do akcji. Pełni również funkcję przyciągania uwagi, ponieważ ta forma jest dużo bardziej atrakcyjna, implikuje myślenie irracjonalne, niejako zmusza do analizy. Wideoklipy stanowią blisko 21% filmu, około 20 minut. Klipy są komentarzami do wydarzeń oraz cytatami z przeszłości, oglądane z pominięciem wstawek paradokumentalnych i akcji właściwej, mogą stanowić streszczenie całego obrazu. Opiszę teraz 3 najciekawsze grupy teledysków, zwracając uwagę na ich formę, funkcje i cechy postmodernistyczne.
Pierwszym z nich jest ten do piosenki Dalidy, pt. Bang Bang. Jest to prawdziwa uczta dla oka. Obserwujemy długie, spowolnione ujęcia, najazdy na twarze, barwne kadry. Marie i Francis szykują się na drugie spotkanie z Nicolasem. Utwór muzyczny podkreśla, że ich więź ulega degradacji.
„Teraz już mnie nie kochasz
Był to dla mnie cios prosto w serce
Kiedy mi powiedziałeś, że
Nie chcesz być dłużej ze mną”
(w domyśle – nie chcesz się ze mną przyjaźnić)
Ta sama piosenka pojawia się również w innych segmentach filmu. W pierwszym podkreśla zdeterminowanie Francisa i Marie w walce, a w drugim sugeruje, że historia z zakochaniem się w tej samej osobie może się powtórzyć, implikuje przy okazji zakończenie otwarte filmu dlatego, że widz pamięta, iż poprzednio ta piosenka oznaczała narastający konflikt.
„Bang bang
Znów widzę ciebie
Bang bang
Kiedy do mnie strzelasz
Bang bang
Ten dźwięk, ty wiesz”
Warto zwrócić uwagę, że Dolan w klipach do tej piosenki (aż trzech) luźno nawiązuje do konwencji westernu – postmodernistyczny dialog z historią kina. Nie ma tutaj może od razu rzucających się w oczy semantycznych cech gatunku. U Kanadyjczyka bronią stają się kosmetyki, ubrania. Bohaterowie idą naprzeciw sobie jak w kowbojskim pojedynku, w zwolnionym tempie, jednak nie zabijają się, raczej chodzi tu o przemoc psychiczną. Nie ma konfliktu z prawem, jest konflikt z samym sobą, rozdarcie pomiędzy miłością a przyjaźnią.
Chronologicznie trzeci teledysk przedstawia scenę łóżkową Marie z nieznanym mężczyzną. W tymże, jest ukazana ich chłodna relacja. Strona formalna: dominacja detalu i prześwietleń. Całość kadru skąpana w czerwieni, a przygrywa do tego suita no 1 w G-dur, autorstwa Jana Sebastiana Bacha. Dolan subtelnie połączył erotyzm z muzyką: w końcu dodał suitę graną na wiolonczeli, która jest instrumentem, uważanym za miłosny.
W tej samej konwencji są utrzymane jeszcze 3 klipy, bohaterem jest Francis z partnerem. Wszystkie teledyski dominuje jeden kolor (odpowiednio: czerwony, zielony, żółty i niebieski), eksponowany jest detal: subtelne ruchy nagich części ciała. Praca kamery jest spowolniona, a akompaniament stanowią suity Jana Sebastiana Bacha. Dopatrywać się można nawiązania do króla Nowej Fali Francuskiej: Jeana – Luca Godarda. Mówię tutaj o uwielbieniu pokazywania ciał w sytuacji intymnej, które nie ma większego wpływu na akcję – jest sztuką dla sztuki. Dolan bawi się kompozycją kadru oraz stosuje nietypowe ujęcia (np. ucina głowy), nie dbając o dokładność, jest nonszalancki.
Kolejny teledysk, moim zdaniem najciekawszy, również z urodzin, jest iście eisensteinowski. Dopatruję się tutaj wręcz intelektualnego montażu. Otóż obrazy tańczącego Nicolasa są zestawione z ujęciami rzymsko-katolickich rzeźb (m.in. Dawida, Adonisa), co go symbolicznie nobilituje do pozycji boga. Przeplatają się tam również rysunki o charakterze homoseksualnym, które obnażają intencje Francisa względem Nicolasa (smaczkiem może być fakt, że Eisenstein był twórcą rysunków o tematyce erotycznej, również homoseksualnej, jednak nie wiem czy Dolan myślał o tym, tworząc ten teledysk). Ujęcia krótkie, twarde przejścia pomiędzy nimi. Ciągłe wygaszenia, migawkowy charakter klipu. Muzyka, jak zwykle dobrana idealnie – piosenka pod tytułem Pass this on, zespołu The Knife.
„Czy on wie co ja robię?
A ty powiesz mu o tym, prawda?
I jeśli go kiedyś spytam, co by powiedział?
Czy jest chętny?
Może się bawić?”
Xavier Dolan eksperymentuje z obrazem filmowym, mieszając konwencje. Aby urozmaicić Wyśnione miłości zastosował paradokumentalne wstawki. Są one spoza akcji właściwej, ale pozwalają ją lepiej zrozumieć. Podkreślają główny problem filmu: owej wyśnionej miłości, takiej która może się przytrafić każdemu, bez względu na płeć, orientację, narodowość czy poglądy. Są to wypowiedzi siedmiu osób, filmowanych w planie półpełnym, z licznymi zbliżeniami na twarz, zwracających się do osoby z offu. Również i te fragmenty, tak jak teledyski, stanowią sporą część drugiego dzieła Dolana, bo aż 15 minut, co daje 16 % całości.
Dopiero po podliczeniu wychodzi na to, że akcja właściwa trwa tylko 61 minut. To niesamowite, bo film mógłby zamknąć się w średnim metrażu, jednak tak naprawdę byłby niczym nadzwyczajnym bez wstawek teledyskowych i paradokumentalnych. Moim zdaniem to forma zadecydowała o sukcesie Wyśnionych miłości oraz w dużej mierze cytaty.
Xavier Dolan nie popada w katastroficzne myślenie o końcu wszelkich narracji, sztuki, autorstwa czy filmu, tak jak robią to radykalni zwolennicy postmodernizmu. Raczej umiejętnie korzysta z dóbr, które kultura zdążyła wytworzyć przed nim. Zdaje się spoglądać w przeszłość, jak w książkę, która może posłużyć jako źródło cytatów, dopełnienie fabuły. Próbuje grać z inteligentnym widzem, który ma dostrzec nie tylko powierzchnię, ale także to, co pod nią, drugi kod, który odwołuje się do świadomości postmodernistycznej estetyki. Postulat formy i stylu dzieła filmowego opisałem wcześniej, teraz zajmę się cytowaniem przeszłości. Kanadyjczyk wplata w swoją opowieść ikony popkultury, wiersze, inne filmy, piosenki.
Już sam początek może sugerować, że film będzie kopalnią odniesień, ponieważ zaczyna się przytoczeniem słów romantyka francuskiego, Alfreda de Musseta, które brzmią: „Jedyną prawdą jest miłość wykraczająca poza rozum”. Wyśnione miłości to historia miłosna, dlatego Dolan wplata do opowieści romantyczny wiersz Gustona Mirona, pt. Je t’ écris. Queerową tematykę podkreśla przywoływanie ikon ze świata filmu i muzyki, których orientacja nie zawsze była taka, jaką mogła się wydawać na początku. Mowa o biseksualnym Marlonie Brando i podejrzewanym o romans z pastorem Jamesie Deanie. Obaj panowie byli obiektem westchnień zarówno płci żeńskiej, jak i męskiej. Ten drugi został nawet ogłoszony gejowskim symbolem wszech czasów, przez Gay Times, i wydaje się nieprzypadkowe, że to jego zdjęcie pokazał u fryzjera Francis, chcąc mieć fryzurę, na punkcie której oszalałby Nicolas. Dolan zawarł również kilka odniesień do świata filmu. Pierwszym z nich było zauroczenie Nicolasa postacią Audrey Hepburn i późniejsze stylizowanie się na nią przez Marie i udawanie zachowań aktorki ze Śniadania u Tiffany’ego. Podczas rozmów bohaterowie przytaczają tytuł Łowca Androidów czy też kapitana Spocka ze Star Trecka. Nie należy zapomnieć o opisywanym wcześniej przeinterpretowanym westernie i iście nowofalowym stylu wybranych teledysków. Dolan również w warstwie muzycznej okazał się być perfekcjonistą, bo sam ułożył całą ścieżkę dźwiękową filmu, z już powstałych dzieł, tak, aby teksty piosenek były komentarzami do zachowań bohaterów.
Dopiero po odnalezieniu tych wszystkich cytatów zauważyłem, że Dolan, w Wyśnionych miłościach, nie tylko porusza ważny temat, dostarcza wizualnych wrażeń, ale także zadowala widza, który wie więcej o kulturze. To dzieło intertekstualne. Reżyser poświęcił dużo czasu na przygotowanie tej intelektualnej gry. Manuela Gretkowska słusznie nazywa Dolana Rimbaudem francuskojęzycznego kina4. Tak jak kiedyś wspomniany poeta tworzył niekonwencjonalne dzieła o młodości, sile wieku, nowoczesności oraz sobie samym, tak i teraz Kanadyjczyk wyraża siebie i gra na nosie starym konwencjom i nienowoczesnym reżyserom.
Dolana jako autora można łatwo poznać po jego filmowych fetyszach, którymi są: spowolnienia, wstawki teledyskowe, papierosy i dym, duże nasycenie kolorów, ubrania rodem z lat 60, queerowa tematyka i autobiograficzny charakter historii (w Wyśnionych miłościach chodzi o homoseksualizm samego reżysera). Dostrzegam w nim pewną przekorę, ale nie jest to gwiazdorzenie czy stawianie siebie na pozycji wyższej. Kanadyjczyk lubi zaskakiwać i lubi jak ktoś odkryje wszystkie jego sztuczki. Liczy bowiem na inteligencję widza. Pozwala sobie na tę grę – grę postmodernistycznych znaków.
Pomimo zastosowania wielu, pozornie odciągających od treści zabiegów, sens filmu jest nadal widoczny, staje się wręcz bardziej eksponowany artystycznymi środkami wyrazu, na które można sobie pozwolić przy użyciu nowych technologii. Dolan zostaje autorem w momencie, kiedy się w autora wątpi. Daje to nadzieję na to, że spora część katastroficznie myślących filozofów myli się mówiąc o postmodernizmie w kategorii końca. Może to po prostu kolejna faza kulturalnego rozwoju? Myślę, że takie filmy jak Wyśnione miłości dają na to nadzieję.
Tomasz Szewczyk
1 D.Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1998, s.183.
2 R. Barthes, Śmierć autora, „Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja” nr 1/2 (54/55),Warszawa 1990, s.247-251.
3 A. Helman, J. Ostaszewski, Historia myśli filmowej, Wyd. Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2007, s. 153- 155;
4 Ale kino+ Kino Mówi: Sztuka kochania – Wyśnione miłości (program), https://www.youtube.com/watch?v=FCvGge0P7Go (dostęp 4 VI 2016r.)