Mroczną rzeczywistość permanentnego zagrożenia, zniewolenia i inwigilacji spowijają kolorowe dymy, a wszędzie wokół migoczą barwne neony. Atrakcyjna warstwa wizualna pierwszego polskiego serialu Netflixa wydaje się przeciwieństwem realiów komunizmu. Jednak, paradoksalnie, okazuje się spójna z porządkiem świata wykreowanego w 1983, podkreślając, że serial nie jest obrazem wiernym prawdzie historycznej, ale jedynie prezentuje alternatywną wersję dziejów przełomu XX i XXI wieku.

Fuga (2018, reż. Agnieszka Smoczyńska)

Idziesz na film. Tytuł – pierwsze skojarzenie z masą wypełniającą szczeliny między kafelkami. O właściwym znaczeniu dowiadujesz się w ciągu pierwszych kilkunastu minut: fuga dysocjacyjna, czyli zaburzenie pamięci. Dotknięta nią bohaterka zjawia się w Warszawie po dwóch latach od zaginięcia. Nie wie kim jest. Milczy słysząc pytania o swoją przeszłość. Ma kłopoty i żyje w zamknięciu do momentu, kiedy w wyniku interwencji mediów dowiaduje się o niej rodzina, która twierdzi, że ma na imię Kinga i jest córką, siostrą, żoną i matką.

Teoretycy kina najwięcej uwagi poświęcają produkcjom, które bezpośrednio są powiązane z gatunkiem baśni, tzn. są adaptacjami literackich utworów baśniowych, filmami animowanymi czy też aktorskimi produkcjami kierowanymi do widza dziecięcego. Tymczasem wyróżnić można sporą grupę filmów współczesnych, które korzystając z baśniowych wzorców czy też bezpośrednio je powielając, przetransformuują je na grunt kina niedziecięcego. Do tego grona zaliczają się tzw. bajki dla dorosłych, które w swojej strukturze i znaczeniach zawierają cechy baśni, jak znaczna część komedii romantycznych, np. Pretty woman czy Notting Hill, które powielają mit Kopciuszka nosząc w sobie znamiona niewiarygodności psychologicznej i społecznej, występują w nich współczesne księżniczki i książęta, a wszystko układa się zgodnie z życzeniową projekcją i kończy happy endem.

Świetny pomysł, który położono – a szkoda. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, że bardzo ambitny zamiar rozbił się o coś – może o budżet, może o brak doświadczenia. I rozbił się kompletnie. Wyszedłem z seansu nieco zgorzkniały. Bo z jednej strony lubię kino nostalgiczne. Z drugiej – było sporo niezłego humoru. Z trzeciej – pomysł na scenariusz jak najbardziej w porządku. Co nie zagrało?