Nie mam czasu leczyć nerwicy. Myślę, że lepszą terapią są dla mnie filmy”.*

Przytoczone słowa padły z ust Marcina Koszałki podczas wywiadu udzielonego w 2007 roku Katarzynie Bielas na łamach „Dużego Formatu”. Reżyser opowiadał wtedy o swoich twórczych inspiracjach. Podobnie wypowiedział się kiedyś Tim Burton, twierdząc, że gdyby nie reżyserował filmów, zapewne skończyłby w szpitalu psychiatrycznym.

Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicyto właśnie ten film zdobył nagrodę Srebrnego Lwa na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni. Choć na jego premierę musimy czekać do stycznia, to w ubiegłym tygodniu mogliśmy go zobaczyć w Gdyńskim Centrum Filmowym. Podczas projekcji gośćmi byli reżyser Janusz Majewski oraz aktor Wiktor Zborowski. Z dwójką ekscentrycznych mężczyzn rozmawiała Paulina Radke.

Ilu reżyserów, tyle wizji – to stwierdzenie trafne jest także w odniesieniu do ekranizacji dzieł renesansowego dramaturga. William Szekspir stanowił inspirację dla reżyserów już we wczesnym okresie kinematografii i pozostaje nią po dziś dzień, na co dowodem są liczne próby zaadaptowania jego twórczości na potrzeby filmów, w tym ta ostatnia – Makbet w reżyserii Justina Kurzela.

Pośród zagorzałych wielbicieli szekspirowskiego uniwersum, po ogłoszeniu wiadomości o kolejnej ekranizacji jednego z najwspanialszych utworów dramaturga ze Stanfordu – Makbeta – mogliśmy zaobserwować dwie reakcje. Pierwsza z nich objawiała się uśmiechem na twarzy. Jednak po chwili głębszego zastanowienia uczucie szczęścia przeobrażało się w podejrzliwość.

Jedenaście lat minęło od premiery filmu Terminal, czyli ostatniej produkcji sygnowanej nazwiskami Stevena Spielberga i Toma Hanksa. Teraz obaj panowie wracają w Moście szpiegów, na dodatek łączą siły z braćmi Cohen, współtwórcami scenariusza. Jeśli dodamy do tego zdjęcia Janusza Kamińskiego, czy w istocie otrzymamy przepis na rewelacyjny film? Niestety nie do końca.