Twórcy Creeda 2 nie mieli przed sobą łatwego zadania. Zacznijmy od tego, że pierwsza część z 2015 roku była bardzo solidnym spin offem Rocky’ego. A jak wiadomo: z sequelami nie zawsze bywa lekko. Po drugie: Sylvester Stallone wziął sobie za cel kontynuację historii z Rocky’ego IV, który dziś uchodzi już za kwintesencję kiczu lat 80. i raczej polecałbym oglądać go jako „guilty pleasure”. Poza tym Creed 2 to już ósma część cyklu z uniwersum Rocky’ego [Rocky (1976), Rocky II (1979), Rocky III (1982), Rocky IV (1985), Rocky V (1990), Rocky Balboa (2006), Creed (2015)]. Czy więc formuła, zapoczątkowana przez Sylvestra Stallone’a w 1976 roku, dziś nadal ma szanse porywać tłumy? W końcu, ile można kręcić filmy bokserskie i cieszyć publiczność? Creed 2 pokazuje, że w pewnym momencie warto zawiesić rękawice. Pytanie tylko: kiedy?