Trzej ojcowie chrzestni [WESTERN] w tym jeden żywy
Staroć. John Wayne jeszcze nie najgorzej wygląda. W komentarzach podkreśla się dość nietypową fabułę i jest to prawda. Gdyby nie ciążenie w kierunku naiwnie obrazowanej religii byłoby znośnie, chociaż dłużyzny dłużą się makabrycznie. Ech, żeby tak faktycznie wystarczyło otworzyć Biblię w ciemno i dostać gotową wskazówkę co dalej robić, kiedy już nie wiadomo co robić. Kiedyś tak nawet próbowałem, dopóki nie trafiłem na opis śmierci Saula i wyszło mi, że w danej sytuacji powinienem się zadźgać.
Trzech sympatycznych i bardzo szlachetnych bandytów wielkodusznie napada na bank. Inteligentnie wywijają się inteligentnemu szeryfowi. Przyjmują po drodze poród i robi się familijnie. Potem giną, ale nie wszyscy, bo Wayne ginie chyba tylko w Alamo. Ach nie, jeszcze w Rewolwerowcu. No dwa razy można się dać zastrzelić, ale trzy? Przepraszam, ginie też w Kowbojach. Jednak tym razem daje się złapać. Wiem, wyjawiam wszystkie najbardziej skryte i tajemnicze elementy fabuły, ale w sumie co to za różnica.
Pić im się chce strasznie. Nic w tym dziwnego, skoro są na pustyni i nie mają wody. Wspominam tak na wszelki wypadek.
Ewenement – John Wayne jako czarny charakter. Co prawda ten czarny jest najwyżej trochę szary, a właściwie – jak to powiedzieć? Jest nieskazitelnie jasnoszary. Do tego z czerwonym paskiem. Ale fakt faktem – bandzior. Rodzinny typ, wesoły, muchy by nie skrzywdził, ale bandzior. Do tego nawrócony. Mamy więc w efekcie zupełnie nieplanowany komediowestern dla porządnej chrześcijańskiej rodziny, do oglądania w niedzielne popołudnie. Jeśli się dobrze postarać, to można nie przerywając seansu zaliczyć nawet szybką rodziną awanturę, bez szkody dla dramaturgii tego dzieła kinematografii.
Aneks
Napisałem ten krótki artykuł parę lat temu i po zastanowieniu zdecydowałem się dodać kilka zdań. Trzej ojcowie chrzestni to film z tego samego, 1948 roku, co Yellow Sky (znany czasem pod tytułem Droga do Yellow Sky, reż William A. Wellman). Historia jest bardzo podobna: grupa bandytów ucieka przed prawem brnąc w pustynię. Jeden z nich okazuje się podatny na umoralniające działanie pozytywnych wzorców i zmienia swoje życie. To film znacznie lepszy niż Trzej ojcowie chrzestni; co ciekawe – Andre Bazin zestawia go w jednym rzędzie z W samo południe. Czas okrutnie obszedł się z tym sądem, film dobry, taki jak właśnie Yellow Sky zderzony z genialnym, jak W samo południe po prostu niknie.
W tym samym, 1948 roku Wayne zagrał główne role w jeszcze dwóch innych westernach, znacznie wyższej klasy niż Trzej ojcowie chrzestni. Są to epickie obrazy Fort Apache (znany także jako Zagłada Fortu Apache) i Rzeka czerwona. Mógł na tym poprzestać i nie rozdrabniać się. Natomiast główny temat tego artykułu, jak się niedawno dowiedziałem, był filmowany wcześniej już trzykrotnie, w tym raz pod tym samym tytułem. Ot, jeszcze jedna ciekawostka.
Sławomir Płatek