Czeska komedia to gatunek, który cieszy się dużą sympatią, szczególnie wśród polskiej publiczności. My, Polacy, uwielbiamy śmiać się z naszych południowych sąsiadów, a zwłaszcza z brzmienia niektórych słów w ich języku. W ustach Czecha nawet najpoważniejsze wydarzenie potrafi przemienić się w niezamierzoną parodię. Właśnie z

Juliusz (2018, reż. Aleksander Pietrzak)

Polacy uwielbiają się śmiać, na co dowodem mogą być filmy zrealizowane na przestrzeni niemalże stu lat. Od już przedwojennego Piętro wyżej, przez często cytowane Jak rozpętałem druga wojnę światową, filmy Stanisława Barei, spod znaku Misia, słodko-gorzkie komedie Marka Koterskiego, po komedie przełomu lat 90 i 00 jak Kiler, czy Chłopaki nie płaczą. Aż chciałoby się wymieniać i wymieniać.  Niestety w ciągu ostatnich kilkunastu lat poziom polskich komedii nieco się obniżył. Czy Juliusz ma szansę przywrócić ich wysoki poziom i czy będzie się mógł w ogóle równać z innymi kultowymi przebojami?

Ostatnie prosecco hrabiego Ancilotto (2017), reż. Antonio Padovan Motyw wzbudzania po śmierci postrachu i szacunku przy pomocy "ponadnaturalnych zdarzeń" wydaje mi się całkiem pociągający. Z podobnego założenia wychodzi hrabia Ancilotto – tytułowy bohater filmu Ostatnie prosecco hrabiego Ancilotto. Tytułowym hrabią jest on chyba tylko i wyłącznie

Eldar Riazanow to jeden z najpopularniejszych rosyjskich reżyserów, autor takich filmów jak Ironia losu (Szczęśliwego Nowego Roku), Dworzec dla dwojga czy Biurowy romans. Jego komedia Niezwykłe przygody Włochów w Rosji powstała w 1973 roku i w samej Rosji obejrzało ją około 50 milionów widzów.

 

Może pochwalić się wygraną najbardziej prestiżowych filmowych nagród, szerokim spektrum tematyki, podejmowanej w filmach, ale przede wszystkim – talentem i umiejętnością przeistaczania się w zależności od typu podejmowanej roli. Filmy, w które się angażowała, opowiadały często odrębne historie, różniły się także konstrukcją i rozmachem – od kameralnych produkcji w rodzimej kinematografii, po wielowątkowe, wysokobudżetowe produkcje amerykańskie. W ostatnim czasie francuską aktorkę można było oglądać w ekranizacji szekspirowskiego dramatu w reżyserii Justina Kurzela, w którym wcieliła się w postać bezwzględnej Lady Makbet.

Może pochwalić się wygraną najbardziej prestiżowych filmowych nagród, szerokim spektrum tematyki, podejmowanej w filmach, ale przede wszystkim – talentem i umiejętnością przeistaczania się w zależności od typu podejmowanej roli. Filmy, w które się angażowała, opowiadały często odrębne historie, różniły się także konstrukcją i rozmachem – od kameralnych produkcji w rodzimej kinematografii, po wielowątkowe, wysokobudżetowe produkcje amerykańskie. W ostatnim czasie francuską aktorkę można było oglądać w ekranizacji szekspirowskiego dramatu w reżyserii Justina Kurzela, w którym wcieliła się w postać bezwzględnej Lady Makbet.

Horrory są związane z kinem niemal od początku jego istnienia. Jest to gatunek, który prężnie rozwija się od początku lat 20. XX wieku aż do dziś. W tym czasie kino grozy dorobiło się potomstwa w postaci filmów gore, slasherów czy found footage horrorów. Wszyscy doskonale wiemy, co powinno znaleźć się w dobrym horrorze – mrok, strach, tajemnica, charakterystyczny morderca. Możemy też dodać zjawiska paranormalne oraz krew, choć nie są wymagane. Dzięki tym elementom postacie takie jak Freddy Krueger, Jason Voorhees, Michael Myers, Nosferatu, czy potwór doktora Frankensteina są do dziś obecne w pamięci fanów horrorów na całym świecie. Co się jednak stanie, jeżeli dodamy do tego wszystkiego szczyptę humoru lub odrobinę absurdu? Czy zmiana konwencji pomoże czy zaszkodzi w odbiorze? Zależy to tylko od naszych oczekiwań względem widowiska.