Wszyscy znamy historie realizujące schemat od zera do bohatera. Szczególnie te sportowe, jak chociażby Rocky, czy Creed. Zapaśnik Darrena Arronofsky’ego (Reżysera takich filmów jak Pi, Requiem dla snu, czy Czarny łabędź) jest jednak filmem zupełnie od nich innym. Stanowi pozbawiony upiększeń obraz, który wcześniej wspomniany schemat odwraca do góry nogami i umiejscawia w dramacie psychologicznym, na zasadzie przekroju sylwetki upadłego, lecz wciąż próbującego podnieść się sportowca.

Film animowany to bardzo obszerny dział kina. Zawiera w sobie gatunki przygodowe, kryminalne, eksperymentalne, a nawet dokumentalne. Często występuje w krótszych formach, pojawiając się na ekranie jako ciekawostka – przerywnik wzbogacający „normalny” film. Jednym z wielu przykładów takiego zastosowania animacji jest scena pokazująca historię O-Ren w filmie Kill Bill (2003). Jednak większości osób animacja kojarzy się głównie z wielobarwnymi, miłymi dla oka bajkami dla dzieci. Jeżeli mamy do czynienia z piękną księżniczką i księciem, zamkami oraz magicznymi krainami – to zapewne Disney, jeśli w grę wchodzi technologia i kolorowe, skaczące postaci – to prawdopodobnie Pixar. W takim razie, co to Ghibli?

Niekończący się szereg pytań, ogrom hipotez i diagnoz. Fenomen Beksińskich tkwi w niemożliwej do zgłębienia tajemnicy. Oczywiście, stwierdzenie to nie jest w żaden sposób odkrywcze, jednakże temat tej niezwykłej rodziny budzi pokorę, która niemal blokuje naturalne, ludzkie skłonności do opisywania swoich subiektywnych wrażeń i przypuszczeń.

Jakub Gierszał, syn Marka Gierszała, polskiego aktora grającego w niemieckich produkcjach, smykałkę do aktorstwa ma we krwi. Obdarzony nordycką urodą i zimnym, demonicznym spojrzeniem, wytwarza wokół siebie aurę dostojności. Wdziękiem i talentem osiąga wysokiej klasy grę aktorską. Bogate już doświadczenie zawodowe zgrabnie łączy ze świeżością i siłą młodego wieku.

“Bandyta” (reż. Maciej Dejczer), „Różyczka” (reż. Jan Kidawa-Błoński), „Psy” (reż. Władysław Pasikowski). Te wszystkie tytuły łączy jeden czynnik, a dokładniej bardzo utalentowany człowiek. A jest nim Michał Lorenc – znany polski kompozytor, który oprócz ścieżki dźwiękowej do tych produkcji ma na swoim koncie także kompozycje do ponad 170 innych filmów, również zagranicznych, ale też popularnych seriali telewizyjnych, takich, jak “Ojciec Mateusz” czy „Komisarz Alex”. Ale po kolei.

Krew się leje strumieniami, ludzkie wnętrzności latają we wszystkie strony, krzyki bólu i przerażenia zagłuszają odgłosy chrupania popcornu, a przed ekranem ucieszona gawiedź z napięciem śledzi kolejne losy nieszczęsnych bohaterów. Tak po krótce rysuje się dowolny seans filmu z serii Piła. Widzów przed ekranem nie brakuje, skąd więc w nas ta fascynacja horrorem gore?

Kino science fiction wśród opinii publicznej jest w większości kojarzone z historiami opowiadającymi o wyprawach międzygwiezdnych, przybyszach z innych planet, czy też o robotach, których postawa względem swojego stwórcy rożni się z filmu na film. Prym w takich wypadkach wiedzie rozbudowana scenografia doprawiona powalającymi na kolana efektami specjalnymi. Nic dziwnego, że w takim zestawieniu przymiotnik „polski” budzi ogólne lekceważenie. W końcu nie jesteśmy w stanie pochwalić się oprawa graficzną na miarę blockbusterów, serwowanych nam co roku przez potężne wytwórnie filmowe z USA, ale jednak również i my mamy w swoim repertuarze mniej lub bardziej udane produkcje z gatunku fantastyki naukowej. A jest ona ciekawym przedstawieniem sytuacji politycznej Polski, jak i ogólnych zachowań ludzkich, czy też odpowiedzią na nadchodzące zmiany, technologiczne i społeczne.

W ostatnich latach to właśnie kryminał, zaraz obok komedii romantycznej, stał się gatunkiem po który polscy filmowcy sięgają najchętniej. Makabryczne trupy, splamieni krwią mordercy i śledczy z uporem próbujący rozwikłać zagadkę – to idealny zestaw, aby zapewnić widzom nie lada rozrywkę. Polscy scenarzyści prześcigają się w wymyślaniu oryginalnych zbrodni i inscenizowaniu mrocznych miejsc zdarzeń. Tajemnicze samobójstwo, skok z kościelnej wieży, rytualny ubój czy brawurowy cios rożnem w oko – ile morderstw, tylu detektywów i jeszcze więcej poszlak, podejrzanych i pomysłów na ogranie konwencji. Dlaczego więc obiegowa opinia głosi, że polskie kino gatunkowe wciąż ma się słabo?