„Garstka buntowników zerwała ze starymi dobrymi wartościami. Nie potrafią pogodzić się z porażką. Gdyby trzymali się reguł tylko by na tym skorzystali”. Te słowa wygłaszane przez ministra informacji rozpoczynają film Brazil. Równie dobrze mogłyby paść kierowane w stronę surrealistów, którzy to w nadrealizmie widzieli szansę

               Sztuka jest czynnością ludzką, na tem zasadzającą się, iż ktoś świadomie, przy pomocy pewnych znaków zewnętrznych, komunikuje innym uczucia, przez się doznawane, a ci inni zarażają się temi uczuciami i przechodzą je sami.

– definicja sztuki zawarta w traktacie Co to jest sztuka? – Lew Tołstoj (1898)[1]

Lew Tołstoj, cytowany przez protagonistę (Juana) w momencie bankietowej epifanii[2], upatruje w kategorii piękna, która stanowi miarę aksjologicznie dodatnią oceny dzieła sztuki, grzeszną wręcz pokusę opowiedzenia się na „tak” za moralnie objętymi zakazem treściami. Piękno budzi namiętności, a co za tym idzie – zafałszowuje percepcję uwiedzioną zmysłowym odczuwaniem. Czy w takim razie, obierając za punkt odniesienia definicję sztuki autora Wojny i Pokoju, należałoby uznać dzieło Carlosa Reygadesa Post Tenebras Lux za niewartościowe? Co najwyżej przyjemne, bo podobające się? Czego bowiem nie można odmówić filmowi meksykańskiego reżysera – to na pewno estetycznie sycącej warstwy wizualnej. Według Tołstoja, już na czasy ówczesne dość wrogo ocenianego za konserwatywny stosunek do podtrzymywanych przez chrześcijaństwo binarności, […] nie każda sztuka jest dobra. Ocena jej zależy od tego, o ile ona pozostaje w zgodzie  z każdoczesnymi pojęciami ludzi na dobro i zło, a określenie tych pojęć zawiera w sobie zawsze religja – ogólnie mówiąc, świadomość religijna danego czasu.

W 1961 roku Philip Roth prawdopodobnie pierwszy raz opisał problem, który bardzo mocno uderza we współczesną kulturę. W eseju Writing american fiction, zauważa, ilustrując tekst licznymi historiami z porannych gazet, że codzienność przewyższa pod względem niezwykłości prozę, a społeczeństwo wyrzuca z siebie na tyle nietypowe

 

Film Gaspara Noego z 2015 r. to dzieło, w którym reżyser „opowiada” sentymentalnie o miłości i seksie. Zrealizowany w technice 3D obraz, dzięki różnym aspektom stylu uzyskuje efekt bliskości z bohaterami. Twórca usiłuje zmniejszyć dystans dzielący widza od akcji mającej miejsce na ekranie. W efekcie podglądamy postaci z bliska, mamy poczucie uczestniczenia w zbliżeniach partnerów, jesteśmy obecni przy ich gwałtownych kłótniach, romantycznych wyznaniach. Film jest studium miłości erotycznej, pojawiającej się między dwojgiem młodych ludzi, etapów od rozpoczęcia do zakończenia związku oraz śladów, jakie ów związek pozostawił w bohaterach po jego zakończeniu. Gaspar Noe to francuski reżyser i autor scenariuszy, którego prace związane są z Cinema du corps (New French Extremity). Są to filmy poruszające tematy transgresyjne, łamiące tabu. „Fizjologiczny, agresywny świat wokół powoduje reakcję buntu wobec wszystkich, to ucieczka w narkotyki, wkroczenie w pustkę. Reifikacja ludzi, jako obiektów seksualnych, fetyszyzacja erotyki, jako droga do wzmocnienia w sytuacji obojętności”.[i] Estetyka wybrana w celu realizacji tego dzieła, środki wyrazu, sposób przedstawienia – to wszystko powoduje, że widz skupia swą uwagę na napięciach między bohaterami, może chłonąć obrazy przepełnione intymnością, uczestniczyć w osobliwym spektaklu ciał.

Zwiąż mnie! (…) rozpaczliwa walka Rickiego, aby stać się osobą normalną, to znaczy mieć samochód, kartę kredytową, żonę, rodzinę, dom, wszystkie te drobnomieszczańskie wartości.1

Taki opis z pewnością nie przekonałby większej ilości osób do obejrzenia filmu, ale to że reżyserem jest Pedro Almodóvar już tak. Film ironicznie pokazuje starania podporządkowania się normatywnemu modelowi rodziny oraz nieudolne próby spełnienia marzeń przez osoby z marginesu społecznego. Dzieło jest swego rodzaju autorefleksją, bo Pedro nie uznaje czegoś takiego jak normy społeczne. Co jest szokujące w realnym świecie, to w jego fabułach jest chlebem powszednim.

W Hadewijch z 2009 roku Bruno Dumonta porusza szeroko pojmowaną problematykę wiary. W warstwie wysuwającej się na pierwszy plan, film dotyczy religijnego fanatyzmu, z którym jednak często wiąże się głęboka alienacja jednostki i tęsknota za doświadczeniem transcendencji w zsekularyzowanej rzeczywistości. Bohaterowie, poprzez swą radykalną ideologię, buntują się przeciwko ateistycznemu społeczeństwu, europejskiej państwowości, wreszcie – samym instytucjom religijnym, dotkniętym kryzysem.

Powszechnie wiadomo, że obieg festiwalowy podnosi rangę filmu i daje szanse na szerszą dystrybucję. Dzięki festiwalowym nagrodom reżyserzy zyskują prestiż artystyczny, co zapewnia ich dziełom szerszą dystrybucję. Niestety powyższe zjawiska nie są regułą. Wielka szkoda, bo z tego powodu widzów omija szereg znakomitych obrazów. Remember (2015) Atoma Egoyan zdaje się być tu znakomitym przykładem.

Skłonność do przemocy, bezmyślność i arogancja. Choćbyśmy, jako istoty ludzkie, starali się postępować w sposób jak najbardziej szlachetny, prawdopodobnie nie będziemy w stanie całkowicie wyzbyć się tych cech naszej natury. Nawet jeśli słabym echem, to wciąż podświadomie, będą one pobrzmiewać w niektórych działaniach.

Teoretycy kina najwięcej uwagi poświęcają produkcjom, które bezpośrednio są powiązane z gatunkiem baśni, tzn. są adaptacjami literackich utworów baśniowych, filmami animowanymi czy też aktorskimi produkcjami kierowanymi do widza dziecięcego. Tymczasem wyróżnić można sporą grupę filmów współczesnych, które korzystając z baśniowych wzorców czy też bezpośrednio je powielając, przetransformuują je na grunt kina niedziecięcego. Do tego grona zaliczają się tzw. bajki dla dorosłych, które w swojej strukturze i znaczeniach zawierają cechy baśni, jak znaczna część komedii romantycznych, np. Pretty woman czy Notting Hill, które powielają mit Kopciuszka nosząc w sobie znamiona niewiarygodności psychologicznej i społecznej, występują w nich współczesne księżniczki i książęta, a wszystko układa się zgodnie z życzeniową projekcją i kończy happy endem.

Przekonywającego filmu o pierwszych zauroczeniach, miłościach i buntach bez seksu według mnie zrobić się nie da. Seks to wolność, brak ograniczeń, czysta radość i moment, podczas którego nic poza tym nie istnieje. Dla jednych to nagły zryw namiętności i potrzeba chwilowego szczęścia, dla innych stosunek jest jak wielogodzinne czytanie poezji. W różnych dziełach filmowych zobaczymy odmienne metody obrazowania owego aktu. Nie sztuką jest pokazać dwie nagie masy kopulujące ze sobą, w celu podwyższenia progów oglądalności filmu – od tego jest pornografia. Seks oglądany na wielkim ekranie może być krępujący, dlatego zawsze warto docenić perły takie jak te, które opiszę: pełne namiętności, emocji i chemii; nie czyniące z człowieka zwierzęcia.