Mały krok dla człowieka, wielki dla ludzkości – te słowa znają wszyscy. Nie wszyscy jednak wiedzą kim tak naprawdę był człowiek, który je wypowiedział. Neil Armstrong – pierwszy człowiek w historii ludzkości, który postawił stopę na Księżycu. Udało mu się to zrobić w 1969 roku, lecz na jego kinową biografię musieliśmy czekać niemal 60 lat. Czy Pierwszy człowiek to udana misja?

Zupełnie przypadkowo trafiłem na film Nina. Dyskusyjny Klub  Filmowy Miłość Blondynki firmował go wytartym już hasłem „dobre, bo polskie”. Ba, koło plakatu przechodziłem kilka razy i nie odczuwałem specjalnej ochoty, by pójść na seans. Stało się jednak inaczej. I jestem wdzięczny za to znajomym z zespołu redakcyjnego MF Cinerama, jak i samym organizatorom. Gdyby nie oni, ominęłaby mnie feeria zmysłów.

Jeszcze dzień życia (2018, reż. Damian Nenow, Raul de la Fuente) Cesarz reportażu - takim przydomkiem określano Ryszarda Kapuścińskiego, wybitnego pisarza, reportażystę, fotografa, z wykształcenia będącego historykiem. Na podstawie jego książki Jeszcze dzień życia, będącej wspomnieniami pisarza z okresu, kiedy był korespondentem podczas wojny domowej w Angoli

Pewnego razu w listopadzie (2018, reż. Andrzej Jakimowski) O tym, że nowy film Jakimowskiego Pewnego razu w listopadzie jest baśnią lub partycypuje w tej formie artystycznej przekonałem się podczas rozważania tytułu. Jest to mało wydajna, zwodnicza metoda. Niemniej kusi przypisywanie czyjejś twórczości interpretacji tylko na podstawie

Wojciech Smarzowski to reżyser "mocnego uderzenia". Artysta który porusza tematy trudne i kontrowersyjne, fundując nam za każdym razem niezłą terapię szokową. Obrazuje specyficzne środowiska i instytucje, oraz piętnuje skrajne zachowania z pogranicza patologii w nich występujące (Wesele, Dom zły, Drogówka). Właśnie takim przykładem jego twórczości,

7 uczuć (2018, reż. Marek Koterski)

Nikt nie umie mówić o codziennym życiu Polaków w taki sposób, jak Marek Koterski. Karykatura, satyra, krzywe zwierciadło… Adaś Miauczyński. Widzieliśmy już niespełnionych reżyserów, którzy we wszystkim byli „drudzy”, nauczyciela polskiego, który nieustannie próbował nauczać syna jak odmieniać „być” w jęz. angielskim, alkoholików polemizujących z etosem Chrystusa, oraz facetów rozprawiających o babach podczas nocnych samochodowych podróży. Tym razem reżyser Dnia świra postanowił przenieść nas do czasów, gdy Adaś Miauczyński był jeszcze dzieckiem.

Kamerdyner (2018, reż. Filip Bajon)

Nowy film Filipa Bajona określany jest „dziełem epickim”. W standardowym znaczeniu Kamerdyner rzeczywiście jest epicki,czyli złożony narracyjnie i pełen rozmachu; jeśli jednak „epicki” potraktować (zgodnie z najnowszą modą językową) jako synonim „wspaniały” lub „imponujący” – wówczas nie będzie to określenie trafione.