Bohemian Rapsody to film, który już przed premierą budził kontrowersje. Fani zespołu Queen mieli zastrzeżenia co do zgodności przedstawionych w nim wydarzeń z rzeczywistością, a krytycy zarzucali mu wiele fabularnych niedopowiedzeń. Widownia jednak przyjęła go niezwykle entuzjastycznie. W weekend otwarcia i na pokazach przedpremierowych na

Pełnometrażowy debiut Davida Lyncha z 1977 roku pt. Głowa do wycierania (Eraserhead) zdaje się być naznaczony niepokojami trawiącymi samego reżysera. Strach przed rodzicielstwem, poczucie izolacji, czy lęk przed samodzielnym życiem znajdują ujście w tym filmie, stanowiącym swego rodzaju artystyczną inicjację Lyncha. Drogę do tego momentu przedstawiają krótkie formy realizowane przez reżysera w okresie sprzed Głowy do wycierania. Stanowią one jednocześnie doskonałe jej dopełnienie, obrazując emocje mające swój początek w dzieciństwie i dorastaniu. Rejestrują one także wyjątkowy moment w karierze Lyncha, kiedy malarskie dzieła autora współistniały na ekranie z materiałem filmowym. Przyjrzenie się wybranym tytułom z najwcześniejszego etapu jego twórczości znacznie wzbogaci zatem obraz filmografii reżysera.

Choć kinematografia Ameryki Łacińskiej nierzadko potrafi reprezentować wysoki poziom artystyczny i triumfować na cenionych festiwalach, wciąż jeszcze trudno jej się wydostać z filmowej niszy i zyskać powszechną aprobatę wśród widzów. Obrazy tworzone na obszarze Iberoameryki zazwyczaj są kojarzone z nadmiarem kiczu w warstwie formalnej i fabularnej. Za brzemię stereotypu winę ponoszą najpewniej słynne, rozpowszechniane na masową skalę, latynoamerykańskie telenowele. Jednak czy popularne seriale, z przesadą traktujące o skomplikowanych perypetiach miłosnych, rzeczywiście są tak powierzchowne i pozbawione ukrytych znaczeń?

Kochankowie Jamesa Gray’a uwodzą tajemniczością. To film, w którym sensacja przeplata się z obyczajowością – subtelność z pożądaniem. Melodramatyczne sceny trzymają w napięciu, jak gdyby obezwładniające uczucie niewiadomego pochodzenia czaiło się w ciemnej nowojorskiej uliczce. Reżyser prowadzi swoją opowieść w sposób niejasny, ale konsekwentny. Subiektywizacja

Quentin Tarantino dziwną personą jest. Jeden z najsławniejszych reżyserów ery postmodernizmu, uwielbiany za błyskotliwe, cięte dialogi, kipiące czystą energią sceny i bezgraniczną miłość do kina, o której z wielką dumą i radością daje znać w każdym aspekcie swojej twórczości. Nie wstydząc się swojej kinofilii, bezustannie kolekcjonuje inspiracje i oddaje hołd rozmaitym obrazom kina eksploatacji, lawirującym gdzieś na rubieżach Hollywood. Często są to dość dobrze oceniane dzieła, jak np. Lady Snowblood[1], czy Szybciej koteczku. Zabij! Zabij![2] Bywa jednak, że w jego bogatej kolekcji ukochanych filmów znajdą się również te nieco mniej przystępne, choć nadal posiadające swój własny, specyficzny urok. Jednym z takich przykładów jest właśnie Switchblade Sisters.