Myślę, że uczciwym wobec czytelnika byłoby zaznaczenie na wstępie, że jestem całkiem nowa wśród fanów Star Wars. Całe życie unikałam filmowej sagi jak ognia tłumacząc, że – tutaj cytat – „to nie moje klimaty”. W związku z tym nie wiedziałam, kim jest Darth Vader (w życiu nie wpadłabym na to, że ma cokolwiek wspólnego z Anakinem Skywalkerem). Ponadto z całkowitym niezrozumieniem oglądałam pierwszy zwiastun, który najwierniejsi fani okrasili widokiem zapłakanego Matthew McConaugheya. Ogólnoświatowa radość związana z premierą Przebudzenia Mocy miała przejść obok mnie, a ponadto gdyby ktoś powiedział mi, że będę recenzować ten film na łamach „Cineramy”, popukałabym się w czoło… Jakże się cieszę, że dałam się wciągnąć do tego magicznego świata.

Star Wars to prawdopodobnie największy fenomen w historii kina i popkultury. Licząca niemal czterdzieści lat seria porwała niejedno pokolenie i zainspirowała niezliczoną liczbę rozmaitych twórców. Od oficjalnych książek i komiksów, przez fanowską twórczość, aż po nawiązania w innych dziełach kultury – saga Lucasa zawładnęła wyobraźnią milionów. I wszystko wskazuje na to, że najbliższe lata powiększą to grono.

W sklepach szaleństwo zakupów, w domach gotuje się kilogramy jedzenia, a w pociągach brakuje miejsc – nadchodzą święta. Ludzie różnie je przeżywają – według mnie to przede wszystkim czas spędzony z rodziną i przyjaciółmi. Jak wygląda wigilia osób wykluczonych: prostytutek, imigrantów i drobnych rzezimieszków? Na to pytanie odpowiada wchodząca do polskich kin Mandarynka.

Bohaterom najnowszego filmu rumuńskiego reżysera Radu Judego zaczynamy towarzyszyć w trakcie rozmowy o bezlitosnej zarazie. Policmajster Costandin opowiada swojemu synowi o jej tragicznych konsekwencjach, sytuując siebie jako jednego z nielicznych, cudem ocalałych. W podróż przez dzikie stepy Wołoszczyzny wyruszają konno z misją schwytania zbiegłego Cygana Carfina, który cudzołożył z żoną swego pana. Wyprawa dla każdego z głównych bohaterów realizuje osobiste pryncypia na różnych planach. Wymowa całego dzieła jest jednak znacznie bardziej uniwersalna.

Moby Dick Hermana Melville’a to światowej sławy arcydzieło literatury. Najeżona religijną symboliką opowieść o polowaniu na legendarnego białego wieloryba rozpala wyobraźnię rozmaitych twórców od ponad 150 lat. Doczekała się ponad 10 ekranizacji, co może kazać zastanowić się nad celowością następnej. Wbrew pozorom W samym sercu morza nie powiela jednak fabuły dzieła amerykańskiego pisarza. Przeciwnie – to prawdziwa, opowiadana w filmie, historia statku wielorybniczego Essex była jednym z głównych źródeł inspiracji Mellville’a. Jak wypadło przełożenie jej na język filmu?

Mogłoby się wydawać, że we współczesnym świecie każdy ma szansę na godne życie. Mogłoby się wydawać, że problemy głodu i braku dachu nad głową nie dotyczą aż w tak dużym stopniu krajów starego kontynentu. Mimo to najnowszy dokument Hanny Polak, nominowanej do Oscara za Dzieci z Leningradzkiego, pokazuje, że można żyć w skrajnej biedzie 20 kilometrów od centrum Moskwy. Cytując główną bohaterkę filmu Nadejdą lepsze czasy – bagno, jakim jest śmietnisko na którym żyją Ci ludzie, wciąga i nikomu lub prawie nikomu nie udaje się z niego wyrwać.

Mała lampka przygniatająca „I” w nazwie Pixar już od wielu lat wywołuje uśmiech na twarzach dzieci. Wiedzą one, że jest to zapowiedź przygody, którą zaraz przeżyją razem z ich nowymi animowanymi przyjaciółmi. Jest to dla Pixar Animated Studios z pewnością powód do dumy i motywacja, by tworzyć coraz lepsze filmy. Do największych sukcesów tej wytwórni można zaliczyć: Toy Story, Gdzie jest Nemo?, Dawno temu w trawie, Auta, ostatnio powstały W głowie się nie mieści, a teraz do ich grona dołączy prawdopodobnie Dobry dinozaur.

Ilu reżyserów, tyle wizji – to stwierdzenie trafne jest także w odniesieniu do ekranizacji dzieł renesansowego dramaturga. William Szekspir stanowił inspirację dla reżyserów już we wczesnym okresie kinematografii i pozostaje nią po dziś dzień, na co dowodem są liczne próby zaadaptowania jego twórczości na potrzeby filmów, w tym ta ostatnia – Makbet w reżyserii Justina Kurzela.